Lipiarska-Pałka spełniła swoje marzenie o starcie na olimpiadzie

Aby wystąpić w Rio de Janeiro Karina Lipiarska-Pałka musiała nie tylko dobrze strzelać, wywalczyć olimpijską przepustkę, ale także walczyć z działaczami i trenerami w Polskim Związku Łuczniczym.

Lipiarska trafiła do Kmity Zabierzów z kilkoma koleżankami. Pod okiem trenera Aleksandra Jabłońskiego uczyła się podstaw dyscypliny i zaczęła startować w pierwszych zawodach. - Od razu było widać, że ma talent - wspomina pierwszy trener, który towarzyszy Karinie przez całą jej karierę.

Zaczęło się w 2002 roku. Lipiarska trenuje od czterech lat, odnosi sukcesy w zawodach regionalnych. Jej talent dostrzegają trenerzy reprezentacji Polski. Dostaje powołanie na mistrzostwa świata kadetek do czeskiego Nymburka. Wygrywa tam w wielkim stylu i od tej pory dołącza do grona najwybitniejszych polskich zawodniczek.

Żeńskie łucznictwo jest na fali, bowiem kilka lat wcześniej, podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie brązowy medal zdobyła drużyna w składzie: Iwona Dzięcioł, Katarzyna Klata i Joanna Nowicka. Są więc pieniądze, zgrupowania, ale też duże oczekiwania. W Zabierzowie także, bo w tej miejscowości każdy uważa, że Karina Lipiarska jest najlepszą zawodniczką w Polsce. Udowadniała to zresztą systematycznie, zdobywając medale podczas mistrzostw Europy i świata oraz w ważnych międzynarodowych zawodach, także akademickich.

Lista sukcesów Lipiarskiej-Pałki jest ogromna. W 2015 roku wywalczyła dla Polski kwalifikację olimpijską, ale znów nie wiedziała, czy uda się jej spełnić największe sportowe marzenie. Dlaczego? Otóż kwalifikację wywalcza się dla kraju, a o tym, kto pojedzie decyduje zarząd PZŁ. Tym razem działacze byli łaskawi dla 29-letniej zawodniczki.

Sukces w postaci nominacji do igrzysk w Brazylii jest zwieńczeniem pracy ponad 70-letniego szkoleniowca, który osiągnął dla sportu w Zabierzowie i całym powiecie krakowskim najwięcej sukcesów. - Człowiek czeka na taką chwilę całe życie. Ale pomimo, że było ciężko, sporo pracy wykonywaliśmy z rodziną społecznie, to było warto - mówi Aleksander Jabłoński.

Jest rzeczą oczywistą, że na sukces sportowy zapracowała głównie sama łuczniczka. To, jak traktowały ją władze PZŁ we wcześniejszych latach załamałoby nie jednego sportowca. Karina wykazywała dużo spokoju, czyli rzeczy akurat w tej dyscyplinie najważniejsze. Skończyła studia, wyszła za mąż i spokojnie czekała na swoją szansę.

- Siła i wytrwałość, to cechy tej dziewczyny - mówi prezes Małopolskiego Zrzeszenia Ludowe Zespoły Sportowe Jacek Doniec. - Pamiętam, jak zaczynała karierę i jestem dumny, że będzie nas reprezentować w Rio. W naszym zrzeszeniu schemat zwykle jest podobny. Mały klub, oddany trener społecznik, kłopoty finansowe, a na końcu sportowy sukces. Tak było w przypadku Kamila Stocha, Justyny Kowalczyk, Sylwi Jaśkowiec, teraz za sprawą Lipiarskiej-Pałki - dodaje.

Warto wspomnieć o pomocy, jakiej sekcji łuczniczej i samej zawodniczce udzielały władze samorządowe gminy Zabierzów i prywatni sponsorzy. Bez nich zawodniczka nie zaszłaby tak daleko.

Na jaki wynik stać Karinę Lipiarską-Pałkę w Rio de Janeiro? Na pewno większe szanse na dobre miejsce miałaby w turnieju drużynowym, ale Polkom nie udało się do niego awansować. Realnie oceniając, zabierzowianka ma spore szanse, by awansować do fazy ćwierćfinału. Spore znaczenie będzie miało losowanie i tzw. drabinka turniejowa. Znając determinację i upór zawodniczki, można sądzić, że uda się jej osiągnąć wynik na miarę sportowych możliwości.