Grzegorz Skowron: TYDZIEŃ W KRAKOWSKIEJ POLITYCE
Nie twierdzę, że trzypoziomowe skrzyżowanie nie ma żadnego znaczenia dla rozwoju Krakowa, a przynajmniej znacznej części miasta. Może nawet zgodziłbym się z uzasadnieniem Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski (to ono przyznaje tytuły Lidera Małopolski 2011 i Najlepsze Przedsięwzięcie Roku 2011), że nowe rondo jest jedną z najważniejszych budowli drogowych w regionie w ciągu ostatnich kilku lat. Trudno mi jednak uznać, że ta inwestycja była lokomotywą rozwoju (a tak SGiPM nazywa nagradzane inwestycje). Kolejne opóźnienia i nowe terminy zakończenia budowy nasuwają mi bardziej na myśl lokomotywę – ciężką, ogromną, co pot z niej spływa, która sapie i dyszy, dyszy i dmucha, z której brzucha często bezradność bucha.
Może jednak się mylę. Może nie warto zaprzątać sobie głowy przeszkodami, które w końcu zostały pokonane. Może ważne jest to, że ta lokomotywa już się rozpędziła i pędzi, choć co niektórzy twierdzą, że w tunelu i dudni, i stukoce, i łomoce.
Przy założeniu, że ważny jest tylko końcowy efekt (dla wielu to słuszne założenie), można pokusić się o wskazanie liderów i najlepszych przedsięwzięć na najbliższe kilka lat. Pewnie za 2012 rok jeszcze nie będzie można nagrodzić autostrady Szarów – Tarnów, bo jeden z trzech budowanych odcinków ma być gotowy dopiero w 2013 r., ale co się odwlecze… Do grona faworytów na przedsięwzięcie któregoś tam roku (można by ogłosić konkurs – którego?) zaliczyłbym halę widowiskowo-sportową w Czyżynach. W tym przypadku warto by uznać ją liderem, zanim okaże się, że do nowego obiektu trzeba sporo dokładać z coraz biedniejszego budżetu miasta.
Obawiam się, że moje subiektywne „oskarowe” nominacje okażą się trafne. A wolałbym, by pojawił się jakiś lider, który szybko sprawi, że w przedszkolach nie będzie brakować miejsc i wcale nie z powodu tego, że jest coraz mniej dzieci. Marzyłoby mi się przedsięwzięcie, które wzbogaci nasze miasto nie tylko duchowo i kulturalnie, a tym bardziej sportowo (gdyby to chociaż było sportowe wzbogacenie…), ale przede wszystkim finansowo. I że wreszcie pojawi się lokomotywa TGV, a nie może i piękna, ale nie przystająca do dzisiejszych czasów ciuchcia.
Od razu zaznaczam, że pisząc o lokomotywach, tych nowoczesnych i tych staroświeckich, nie mam na myśli konkretnych osób (zapewne wielu nie uwierzy w tę deklarację). Jeśli jednak wrócimy do założenia, że liczą się tylko efekty, to oczekiwanie lokomotywy TGV można zinterpretować jako nadzieję, że nie będzie tak wiele czasu tracić na rozpędzenie się i że nie będzie tak długo czekać na efekty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?