18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Los Francuzów w rękach Le Pen

Redakcja
Przed drugą turą wyborów prezydenckich, które dadzą odpowiedź na pytanie, kto będzie lokatorem Pałacu Elizejskiego przez następne pięć lat, atmosfera we Francji jest coraz bardziej gorąca. I wśród wyborców, i samych kandydatów. Dlaczego? Bo kierunek, w którym pójdzie Francja, wybierając obecnie urzędującego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego albo socjalistę i zwycięzcę pierwszej tury wyborów François Hollande'a, zależy w dużej mierze od skrajnej prawicy.

Głosy wyborców Marine Le Pen mogą okazać się decydujące w drugiej turze wyborów prezydenckich Fot. Jacques Brinon/AP

Kilka dni zostało do II tury wyborów we Francji. Ich wynik w dużej mierze zależy od wyborców, którzy w I turze poparli populistkę Marine Le Pen. I wynik wyborów, i przyszłość Europy - Charles Bremmer

Antyimigracyjne i eurosceptyczne stanowisko Marine Le Pen i jej Frontu Narodowego cieszy się niespotykanym w historii ugrupowania poparciem. Le Pen zdobyła w pierwszej turze wyborów aż 17,9 proc. głosów, co dało jej trzecie miejsce za Sarkozym (27,2 proc.) i Hollande'em (28,6 proc.).

Le Pen zdobyła 17,9 proc. głosów w swojej pierwszej kampanii prezydenckiej od przejęcia sterów Frontu Narodowego z rąk ojca, Jeana-Marie Le Pena, i tym samym przebiła jego najlepszy wynik 16,86 proc., jaki osiągnął w wyborach w 2002 roku. - Przekazałem jej pałeczkę, ona biegnie szybciej niż ja, a to tylko lepiej - skomentował Le Pen senior.

Atmosfera jest więc gorąca, a jej temperatura jeszcze wzrośnie. Sytuację we Francji uważnie obserwują liderzy innych krajów, w tym kanclerz Niemiec Angela Merkel, która była zszokowana po tym, jak skrajna prawica zdobyła prawie 20 proc. głosów.

Przyszłość UE zależy w dużej mierze od tego, czy przywódcy Niemiec i Francji będą umieli współpracować przy rozwiązywaniu problemów ze wspólną walutą, jednak sukces Frontu Narodowego nałoży na następnego prezydenta Niemiec obowiązek bardziej eurosceptycznej postawy.

- Ten wynik jest alarmujący, jednak spodziewamy się, że wyrówna się w drugiej rundzie - powiedział rzecznik kanclerz Angeli Merkel.

Obaj główni kandydaci na prezydenta zmodyfikowali swoje kampanie tak, by przyciągnąć zwolenników Le Pen. Sarkozy powiedział, że "odpowiedź na niepokoje francuskich wyborców, którzy poparli Front Narodowy, musi zostać udzielona".

- Musimy szanować wolę wyborców, naszym obowiązkiem jest słuchać - mówił Sarkozy. Szef sztabu Hollande'a, Pierre Moscovici, powiedział, że Hollande nadal będzie bardzo otwarty w kwestii legalnej imigracji, stwierdził jednak, że nielegalną imigrację należy zwalczać z "absolutną stanowczością". Poparcie prawicowych wyborców może okazać się decydującym czynnikiem w drugiej turze. Florian Philippot ze sztabu Le Pen poinformował już, że nie udzieli ona poparcia żadnemu z kandydatów. Wykluczył też jakiekolwiek negocjacje z partią Sarkozy'ego czy jakąkolwiek inną grupą, co właściwie idzie w parze ze środowym oświadczeniem samego Sarkozy'ego, który oświadczył, że umowa z Frontem jest wykluczona, zaznaczając jednocześnie, że "nie należy demonizować wyborców Frontu".

- Ludzie są wolni i mogą robić, co chcą, ale jak można wybierać między Sarkozym a Hollande'em, wiedząc, w jakim stanie zostawili kraj? - pyta Philippot.

Skrajna lewica już zadeklarowała poparcie Hollande'a, ale do wzięcia wciąż jest 9,1 proc. wyborców umiarkowanych, którzy poparli François Bayrou. To kolejny decydujący czynnik.

Sarkozy zareagował na swoją upokarzającą porażkę w pierwszej turze, przechodząc do ofensywy. Wezwał Hollande'a do udziału w trzech telewizyjnych debatach, jednak ten stwierdził, że jedna wystarczy. - Chodzi o debatę przed Francuzami, plan przeciwko planowi, osobowość przeciwko osobowości, doświadczenie przeciw doświadczeniu. Francuzi mają prawo wiedzieć, że Hollande nie może uciekać - mówił Sarkozy. - Musi spełniać swoje obowiązki, tak jak ja spełniam swoje. To kluczowy moment i Francuzi, żeby podjąć decyzję, muszą mieć wszystkie dane. Nie ucieknę, nie schowam się, a jeśli zrobi to Hollande, to na własną odpowiedzialność - grzmiał francuski prezydent.
O ile jednak dla Hollande'a równanie jest dość proste - wie, że 28,6 proc. tych, którzy głosowali na niego w pierwszej turze, poprze go znowu 6 maja i może być także pewny, że większość z 15,1 proc. tych, którzy głosowali na lewicowych kandydatów, także go poprze - to dla Sarkozy'ego jest ono bardziej skomplikowane.

Hollande potrzebuje kolejnych dwóch milionów głosów - szczególnie spośród tych 17,9 proc. wyborców, którzy poparli Marine Le Pen z Frontu Narodowego albo spośród tych 9,1 proc., którzy poparli centrowego kandydata François Bayrou.

Wydaje się to mało prawdopodobne, zwłaszcza że Marine Le Pen to skrajna prawica, a polityczne korzenie Bayrou tkwią w centroprawicy. Sondaże pokazują, że około jednej trzeciej wyborców, którzy zagłosowali na Bayrou w pierwszej rundzie, i jedna piąta wyborców Le Pen może poprzeć socjalistę Hollande'a.

Liczba tych, którzy wstrzymają się od głosu, wzrośnie w porównaniu z pierwszą turą, dlatego te ułamki pozwolą Hollande'owi zdobyć decydujące 50,01 proc. w drugiej turze, jak przewidują sondaże.

Dla Sarkozy'ego równanie jest bardziej skomplikowane - nawet jeśli ogólnie prawica zebrała w pierwszej turze 46,8 proc., czyli o trzy punkty więcej niż lewica.

Szanse Nicolasa Sarkozy'ego na zachowanie stanowiska będą w dużym stopniu zależeć od decyzji, którą musi podjąć natychmiast. W ciągu następnych dwóch tygodni może zwrócić się w stronę nacjonalistycznej prawicy, licząc na zdobycie jak największej części z niemal 18 proc. wyborców, którzy poparli Marine Le Pen. Drugą możliwością jest otwarcie się na centrum z nadzieją na przyciągnięcie nieco ponad 9 proc. wyborców, którzy w pierwszej turze oddali głos na François Bayrou, lidera centrowego Ruchu Demokratycznego.

Prezydent wie, że nie może zrobić obu tych rzeczy naraz, a w niedzielny wieczór wyborczy bardziej prawdopodobny wydawał się jego zwrot ku prawicy.

Wielkość elektoratu pani Le Pen może sugerować, że to logiczny wybór. Przez całą kampanię wyborczą Bayrou i Le Pen potępiali Sarkozy'ego z przeciwstawnych powodów. Teraz jego zespół musi przeanalizować wyniki i ocenić, która opcja może mu przynieść największy zysk z przenoszenia głosów między pierwszą a drugą turą.

Dla François Hollande'a wybór jest łatwiejszy, ponieważ znaczna większość z nieco ponad 11 proc. wyborców, którzy zagłosowali na Jean-Luca Melenchona, antyglobalistycznego rewolucjonistę, twierdzi, że poprze socjalistę. Ich logika jest prosta: chcą zamknąć drogę Sarkozy'emu i sprawić, by Francja miała lewicowego prezydenta po raz pierwszy od 1995 roku.

Hollande podkreślał, że nie będzie prowadził z Melenchonem żadnych negocjacji, które miałyby stworzyć platformę bardziej atrakcyjną dla radykalnej lewicy. W ten sposób chciał zapewnić umiarkowanych wyborców, w tym urzędników państwowych i młodszych przedstawicieli klasy średniej, że nie skręci w stronę lekkomyślnych pomysłów gospodarczych Melenchona.
Sarkozy zwracał się do twardej prawicy przez większą część kampanii przed pierwszą turą wyborów, powtarzając strategię, która doprowadziła go do władzy w 2007 roku. Przedstawiał się jako obrońca narodu przed postrzeganą inwazją pozaeuropejskich imigrantów i nieuczciwych konkurentów handlowych - a są to tematy drogie Le Pen. Obiecał, że jeśli zostanie ponownie wybrany, to zmniejszy o połowę liczbę imigrantów wpuszczanych co roku do Francji i opuści porozumienie UE w sprawie otwartych granic, jeśli nie będzie zgody na nowe kontrole graniczne.

Jednak ponad 20 proc. wyborców Frontu Narodowego - a wielu z nich to rozczarowani zwolennicy Sarkozy'ego z 2007 roku - powiedziało ankieterom, że nie dadzą się nabrać drugi raz. Wielu woli raczej wstrzymać się od głosu niż wesprzeć niepopularnego prezydenta w dogrywce wyborczej. Prawie jedna piąta wyborców Frontu powiedziała, że chce głosować na Hollande'a w drugiej turze, pomimo faktu, że jego ideologia i program są niemal na przeciwnym biegunie politycznego spektrum wobec propozycji Le Pen.

Przed niedzielnymi wyborami zespół Sarkozy'ego był podzielony w kwestii zabiegania o względy skrajnej prawicy przed drugą rundą. Patrick Buisson, były prawicowy dziennikarz, który stał się głównym guru wyborczym prezydenta, nakłaniał go do trzymania się tematów Frontu, które przemawiają do elektoratu najsilniej popierającego Sarkozy'ego: osób powyżej 60. roku życia, sklepikarzy i rzemieślników. Jednak inni doradcy namawiali prezydenta, by złagodził swoje przesłanie i uspokoił wyborców umiarkowanych, którzy wolą kompromisowy temat renesansu Francji, głoszony przez Bayrou. Prezydent wydawał się niezdecydowany. Pod koniec kampanii Sarkozy próbował przyciągnąć centrystów, sugerując, że mógłby mianować Bayrou premierem nowego rządu, jeśli zostanie ponownie wybrany. To miało tworzyć perspektywę łagodniejszej, bardziej kompromisowej administracji. Według ubiegłotygodniowego sondażu większa część zwolenników Bayrou - o 10 pkt proc. więcej - zamierza przenieść głosy raczej na Hollande'a niż na Sarkozy'ego.

Wielu wyborców wsparło Bayrou, ponieważ był on alternatywą dla socjalisty, który budzi mały entuzjazm i spory niepokój, ponieważ zdaje się nie dostrzegać pilnej potrzeby uniknięcia kryzysu finansowego grożącego Francji. Teraz będą musieli zdecydować, czy poprzeć Hollande'a, czy odłożyć na bok niechęć do Sarkozy'ego i zagłosować na niego ze względu na jego bardziej realistyczne podejście do gospodarki. Ale Sarkozy popchnie ich w ramiona Hollande'a, jeśli zacznie zalecać się do populistycznej prawicy pani Le Pen.

Obaj kandydaci mają zaledwie kilka dni, żeby przekonać do siebie wyborców Le Pen i innych kandydatów. Od tego, jak zagłosuje kilka procent Francuzów, zależy nie tylko to, jak będzie wyglądała za kilka lat Francja, ale także przyszłość Europy. Wiedzą o tym wszyscy, którzy uważnie obserwują ostatnią prostą francuskiego wyścigu do prezydentury. Bieg morderczy, ale stawka wysoka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski