Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Losy żołnierzy i cywili generała Andersa pod jednym dachem

Piotr Subik
Piotr Subik
Pomysłodawcą powołania muzeum jest historyk prof. Hubert Chudzio
Pomysłodawcą powołania muzeum jest historyk prof. Hubert Chudzio Robert Szwedowski
Pamięć. Krakowscy historycy od wielu lat gromadzą pamiątki związane z sybirakami. Czy przyszedł czas na muzeum?

Nowe muzeum miałoby przypominać losy żołnierzy armii gen. Władysława Andersa i cywili, którzy wyszli z nią ze Związku Sowieckiego. Taki plan chcą wcielić w życie historycy z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie i działającego przynim Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń.

- Szczególną zasługą generała Andersa, oprócz działań wojskowych, było to, że udało się mu wyrwać do wolnego świata właśnie ludność cywilną, która w warunkach bytowana w Rosji Sowieckiej byłaby w większości skazana na zagładę - przypomina dyrektor Centrum, prof. UP, dr hab. Hubert Chudzio.

Okazją do rozpoczęcia dyskusji na temat utworzenia w Krakowie Muzeum gen. Władysława Andersa jest 75. rocznica wyjścia jego armii z ZSRS. A wraz z nią 120 tysięcy Polaków, wśród których byli m.in. jeńcy wojenni, łagiernicy i zesłańcy z Kresów Wschodnich, w tym kobiety i dzieci. Przypomnijmy - sama armia liczyła 80 tys. osób. Zapisała chlubną kartę podczas działań wojennych, a ludność cywilna uratowana przez Andersa została rozlokowana w wielu krajach, m.in. na Bliskim Wschodzie, w Afryce Wschodniej i Południowej, Indiach, Meksyku i Nowej Zelandii. Po zakończeniu wojny ludzie ci rozjechali się po świecie, trafiając głównie do Wielkiej Brytanii, ale też m.in. do Australii, Kanady, USA, RPA i Izraela.

Część wróciła do komunistycznej Polski.

- Ci ludzie nie mają swojego miejsca w historii. Bo mówi się o walkach żołnierzy generała Andersa pod Monte Cassino, a cywile odeszli w zapomnienie - tak inicjatywę utworzenia muzeum tłumaczy rektor Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie prof. Kazimierz Karolczak, także historyk, którego ojciec Jan walczył m.in. w północnych Włoszech w szeregach 5. Dywizji Kresowej Piechoty. Wchodziła ona w skład 2. Korpusu Polskiego gen. Andersa.

- Fenomen tych ludzi, jak i niezwykłe wyjście całego narodu z granic totalitarnego państwa, nie zostały do dziś w odpowiedni sposób utrwalone w świadomości Polaków - dodaje prof. Hubert Chudzio.

To właśnie dzięki historykom z UP udało się zgromadzić - w zapisie audiowizualnym - około 300 relacji osób, które wyszły z gen. Andersem ze Związku Sowieckiego. Do tego dochodzą tysiące dokumentów i fotografii związanych z ich przeżyciami podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu.

Wszystkie są obecnie przechowywane w archiwum Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń, które mieści się w poaustriackim forcie przy ul. Kozienickiej w Krakowie. Efektem pracy historyków są m.in. książki ze wspomnieniami sybiraków z Wielkiej Brytanii, a także opublikowany po raz pierwszy, pisany na Syberii pamiętnik Krystyny Ostrowskiej, która jako nastolatka została wywieziona na Wschód z Równego na terenie dzisiejszej Ukrainy.

Muzeum ukazywałoby m.in. sytuację Polaków od wkroczenia Armii Czerwonej we wrześniu 1939 r., poprzez przymusowe zsyłki na Wschód w latach 1940-41, życie w niewoli, aż po układ Sikorski - Majski, który dał wolność więzionym przez Sowietów - i ich drogę do wolności przez Iran, Irak itd. Wiele miejsca poświęcone byłoby również gen. Władysławowi Andersowi i jego żołnierzom.

- My takiej incjatywie dajemy daleko idące poparcie, chętnie służymy też naszymi zbiorami. Bo wielka krzywda ludzi tak mocno cierpiących na Syberii została prawie zupełnie zapomniana. Takie muzeum powinno istnieć już od dawna. Właśnie po raz dziewiąty w tym roku mieliśmy pogrzeb osoby z naszego grona - mówi Aleksandra Szemioth, prezes oddziału Związku Sybiraków w Krakowie.

Problem polega tylko na tym, że uniwersytet nie jest w stanie zapewnić wieloletniego finansowania muzeum. Dlatego inicjatywą chce zainteresować wkrótce Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Naukowego. - Jako uczelnia zapewniamy wkład merytoryczny, historyków, którzy się znają na sprawie - mówi prof. Kazimierz Karolczak.

Chodzi o pracowników Instytutu Historii i Archiwistyki UP oraz Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń. Sprawami sybirackimi zajmują się oni od kilkunastu lat, bo wtedy pod opieką prof. Chudzio studenci po raz pierwszy wyjechali szukać polskich cmentarzy w Afryce.

Zainteresowanie inicjatywą wyraziła już Anna Maria Anders, córka generała, senator PiS. Pomysł krakowskich historyków znają już też wojewoda małopolski Piotr Ćwik oraz szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: INFO Z POLSKI 15.06 2017 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski