Bogdan Przygodzki bardzo mocno związany jest z Małopolską FOT. ARCHIWUM RODZINNE
Życie na trenerskiej ławce: BOGDAN PRZYGODZKI
Pierwszą pracą w zawodzie było prowadzenie juniorskiej drużyny Hutnika Trzebinia (1987 r.). Po roku objął pierwszy zespół i kierował nim nieprzerwanie przez 6 lat. Klub był wtedy w śląskim OZPN-ie, grał w klasie A i lidze okręgowej.
- Później poszedłem do Olkusza, graliśmy w katowickiej "okręgówce" - opowiada Bogdan Przygodzki. - Doszliśmy do finału Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim, tam ulegliśmy Uranii Ruda Śląska.
Przygodzki trenował kilka drużyn - Górnika Siersza, MKS Trzebinia-Siersza, Fablok Chrzanów, ponownie Olkusz, Skawę Wadowice, a ze śląskich klubów Victorię Jaworzno. Przez wiele lat pracy miał do czynienia z setkami piłkarzy. Do dziś pamięta szczególnie kilku. - Wychowałem Romka Madeja, zawodnika, który grał w ekstraklasie, w Odrze Wodzisław - wspomina. - Będąc w Victorii, miałem jako młodzieżowca Bartłomieja Chwalibogowskiego, który potem grał m.in. w Zagłębiu Sosnowiec, Bełchatowie, teraz jest w Katowicach. Z kolei trenując Skawę, miałem Andrzeja Sobieszczyka, który teraz gra w Puszczy Niepołomice i młodzieżowej reprezentacji Polski.
Przygodzki nie miał okazji trenować choćby w III lidze. - W Sierszy została zlikwidowana kopalnia, przeszliśmy pod jurysdykcję Małopolski i połączyliśmy się z Hutnikiem - mówi. - Powstał silny zespół, na miarę III ligi, ale dwukrotnie nie udało się nam awansować. Z kolei w Victorii też zabrakło mi kilku punktów do awansu.
Sukces świętował w Olkuszu, gdy wprowadził zespół z klasy A do "okręgówki", dla Skawy wywalczył IV ligę. - Nigdy nie bałem się stawiać na młodych - wyłuszcza swe trenerskie credo. - Z ogromnym sentymentem wspominam swój pierwszy klub - Hutnika, z którym zresztą grałem bez większych sukcesów. Świetnie mi się pracowało w Olkuszu za kadencji prezesa Chechelskiego.
Nie przyczynił się bezpośrednio do spadku prowadzonej przez siebie drużyny. - Z Fabloku odszedłem na 6 meczów przed końcem sezonu, zostawiając zespół na 11. miejscu, z 5 punktami przewagi nad strefą spadkową. A jednak zespół spadł - analizuje Przygodzki. - Gdy przychodziłem do Olkusza, to klub był w beznadziejnej sytuacji i nie udało się uratować IV ligi.
Jest trenerem II klasy, ma dyplom trenerski UEFA A, ukończył szkołę w Warszawie. - Nigdy nie chciałem nikogo naśladować - mówi. - Zawsze byłem zwolennikiem solidnej pracy, opartej na dobrym przygotowaniu fizycznym. Podoba mi się szczególnie piłka niemiecka - perfekcyjna organizacja, poparta solidnym treningiem.
Żałuje, że przed laty nie skorzystał z oferty klubu z III ligi, ale nie chciał ruszać się z Małopolski. Przez lata pracował w Trzebini w zakładach metalurgicznych jako kontroler jakości. Popołudniami oddawał się swej pasji czyli piłce. Wciąż jest aktywny zawodowo, pracuje w branży spożywczej. Po namowach działaczy Bolesława Bukowno zgodził się prowadzić ten A-klasowy klub. - Jest tam wspaniała baza i mądrzy działacze, którzy wiedzą, że tylko krok po kroku można się odbudować - mówi. - Jestem bardzo zaangażowany w to, co robię. Jeśli jednak byłaby propozycja z wyższej klasy, to na pewno bym ją rozważył. Uważam, że jestem w najlepszym dla trenera wieku (55 lat - przyp.), mam duże doświadczenie, wiele czasu poświęcam na naukę i analizy.
JACEK ŻUKOWSKI
Za tydzień - Stanisław Jamróz, były trener Krakusa Nowa Huta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?