Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Jemioła: Nie lubię, kiedy bylejakość nazywa się jakością

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
Łukasz Jemioła
Łukasz Jemioła arch. prywatne
Pochodzi z Limanowej, obecnie mieszka w Lublinie. Wokalista, songster, człowiek-piosenka. Specjalizuje się głównie w piosenkach retro. Laureat licznych festiwali i konkursów. Uczestnik X-faktor. Występuje na polskich i światowych scenach. Ostatnio ukazał się jego pierwszy teledysk ,,Na złotej”.

Podobno uwodzisz głosem…
Podobno

Kluby, ulica były Twoją pierwszą sceną. Co daje artyście gra na streecie?
Moje granie na streecie, czy mówiąc po polsku na ulicy zostało w dużej mierze wykreowane przez twórców programu X-factor. Powiedziałem im, że zdarza mi się grać na ulicy i to umieścili w programie, ale nie umieścili już informacji o innych moich sukcesach festiwalowych i nie tylko. Granie na ulicy lubiłem za spontaniczność, dowolność i to, że jeśli ktoś zatrzymywał się, aby mnie posłuchać, robił to z nieprzymuszonej woli, szczerze...

Czy na ulicznej scenie zdarzały się czasem jakieś rozmowy ze wzruszonym słuchaczem? Jakieś spotkanie, które utkwiło Ci w głowie?
Zdarzały się różne sytuacje Ale najbardziej pamiętam dwie. Raz w Krakowie jedna pani słysząc przedwojenną piosenkę poszła do kwiaciarni, kupiła mi bukiet róż i wręczyła w ramach podziękowania. Druga sytuacja była bardziej komiczna. Ja zazwyczaj grałem dla frajdy, nie dla pieniędzy. Pamiętam jak pewien chłopak bardzo chciał wrzucić mi zawartość swojej kieszeni, były to jakieś drobniaki. Ja upieralem się, że dziękuję, bo nie zbieram datków, wszystko odbyło się z uśmiechem i było naprawdę zabawne dla mnie jak i innych słuchaczy.

Odnoszę wrażenie, że Jesteś jednym z niewielu a artystów, który nie dał się skomercjalizować, ale pozostał wierny swojemu własnemu stylowi muzycznemu. Skąd miłość do piosenki retro, piosenki przedwojennej, poezji śpiewanej?
W tej chwili eksperymentuję z różnymi gatunkami co jest dla mnie przede wszystkim dobrą zabawą. Oczywiście zawsze bliskie mojemu sercu były piosenki z dobrym tekstem. niekoniecznie poważnym czy poetyckim, ale zawsze dobrym. Teksty przedwojennych piosenek pisali literaci. A nawet jeśli nie literaci to do naszych czasów przetrwały tylko najlepsze teksty amatorów, na przykład z kręgu piosenki podwórkowej. Bardzo lubię teksty zabawne satyryczne i takie staram się dobierać dla siebie.

O Twoim medialnym sukcesie w 2012 roku trąbiły media lokalne i ogólnopolskie. W X-faktorze powaliłeś jurorów, zauroczyłeś publiczność, a Ty cały czas powtarzałeś, że nie chcesz być estradowcem a sława to skutek uboczny, nie główny cel. Tak jest do tej pory?
Nie chciałem i nie chcę być estradowcem show-biznesu, tzn. śpiewać byle co, byle jak i byle z kim, żeby tylko mieć dużo odsłon w internecie. Muzyka jest dla mnie ważna, ale zdaje sobie sprawę, że nie każdy przykłada do niej taką wagę. Ja po prostu nie lubię, kiedy bylejakość nazywa się jakością.

Gieniek Loska, zwycięzca pierwszej polskiej edycji "X Factor" powiedział, że ,,X-faktor spieprzył mu życie”. Czy to nie jest tak, że wszystkie osiągnięcia, zwłaszcza w mediach, są sprowadzane właśnie do udziału w tym programie?
Wydaje mi się, że według ludzi to najprostsza droga na zaistnienie. Najgorzej jeśli ktoś chce zaistnieć dla samego bycia w mediach i nie niesie to z sobą żadnej treści przekazu. Takich ludzi uwielbiają osoby z show biznesu, bo taką osobą łatwo jest sterować, ale udział w takim programie polecam każdemu, choćby po to żeby wiedzieć co się krytykuje jeśli jest się przeciwnikiem.

Powiedziałeś kiedyś, że najlepszą płytę nagrasz po sześćdziesiątce? Do muzyki trzeba dorosnąć?
Nadal tak uważam. Człowiek rozwija się z czasem, sam uwielbiam nagrania osób, które przekroczyły pięćdziesiątkę. Muzyka młodocianych gwiazd wydaje mi się płytka, nieprzemyślana. Bardzo często dopiero człowiek, który sporą część swego życia ma już za sobą, ma coś ważnego do powiedzenia, a jak już mówiłem wcześniej, dla mnie ważny jest tekst z muzyką. Inaczej funkcjonuje tylko geniusz: Mozart czy Chopin.

Potrafisz też szokować. Dlaczego występ na festiwalu w Opolu uważasz za karę?
Patrząc realnie nie mam szans na występ w Opolu z własną, niezależną twórczością. A jeśli miałbym tam wyjść i zaśpiewać to, co śpiewają tam teraz, to chyba wystarczy tylko to obejrzeć żeby zrozumieć dlaczego uważam to za karę.

Lublin wciągnął Cię już na dobre, czy jeszcze wpadasz pooddychać limanowskim powietrzem?
Uwielbiam wracać do Limanowej. Kiedy tu mieszkałem spędzałem na mieście wiele czasu, na deskorolce czy ze znajomymi. Wiele miejsc wiąże się ze wspomnieniami. Wyjeżdżam z Limanowej zawsze z ciężkim sercem, a gdziekolwiek w Polsce mówię o swoim pochodzeniu, ludzie zazdroszczą mi go. Limanowa jest super!

Wiem, że nie lubisz opowiadać o prywatnym życiu, ale znajomi z Limanowej chętnie dowiedzieliby się co słychać u ich ziomka?
No cóż, mam żonę, trójkę dzieci, a właściwie trzech synów. Dużo gram i śpiewam, uczę gry na gitarze w szkole, co bardzo to lubię. Trochę jeżdżę na rowerze, żongluje, ostatnio nawet nauczyłem się czterema piłeczkami. Cały czas mam trudny charakter i w ogóle dziwię się, że ludzie ze mną wytrzymują.

Trudny charakter.... to znaczy?
Łatwo się denerwuję, jestem bardzo krytycznie nastawiony do rzeczywistości, chaotyczny i spontaniczny. To bardzo fajne cechy na scenie, ale w życiu jest już inaczej.

Synowie odziedziczyli miłość do muzyki w genach? Rośnie pod bokiem konkurencja?
Tak, wszyscy mają talent muzyczny, który odziedziczyli zarówno po mnie jak i po mamie, która również jest zawodowym muzykiem, ale nie naciskamy ich aby poszli w tę stronę.

Dziękuję za rozmowę i pozdrawiam wszystkich mieszkańców miasta województwa i w ogóle całą galaktykę.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 14. "Biber"

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łukasz Jemioła: Nie lubię, kiedy bylejakość nazywa się jakością - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski