Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Pławecki - nasz Mistrz Świata: Lubię tę grę [Wywiad]

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Fot. ISKA Europe Facebook
Rozmawiamy z Łukaszem „Boom Boomem” Pławeckim, sądeczaninem, czołowym polskim kickbokserem.

Łukasz, po pierwsze szczere gratulacje.
Dziękuję. Po raz kolejny i nie ostatni na pewno. Najważniejsze, że szczere bo z tym różnie bywa (uśmiech).

Przed kilkoma dniami na Gali HFO w Kleszczowie pokonałeś Cypryjczyka Michalisa Manoliego z Fivestar Sports Center, broniąc tym samym tytułu Mistrza Świata Federacji ISKA.
To była obowiązkowa obrona. Federacje takie jak ISKA dbają o regularność startów swoich mistrzów i narzucają nam obrony w cyklach rocznych. Ta walka miała się odbyć w kwietniu w Kielcach, jednak przez COVID gala została odwołana. Bardzo chciałem walczyć w czerwcu, ale z powodu obostrzeń nie było możliwości sprowadzenia rywala z zagranicy, więc udało się dopiero we wrześniu. Dyrekcja federacji ISKA, nawet mimo pandemii i zamieszania z nią związanego, nie miała zamiaru dawać mi taryfy ulgowej i wskazała kilku bardzo mocnych rywali. Kilku nie można było sprowadzić z uwagi na pozostałe restrykcje dotyczące lotów, ale na szczęście Manoli mógł przylecieć do Polski bez problemów. Cieszę się, bo był to jeden z dwóch najmocniejszych zawodników z tamtej listy co udowodnił w ringu stawiając mocny odpór.

Jak Twoje wrażenia po walce?
Manoli był bardzo twardy. Ustał kilka bardzo mocnych ciosów, w tym kopnięcie na głowę, które weszło czysto. Po walce przyznał, że praktycznie po każdym czystym trafieniu był zamroczony, ale w ringu tego nie pokazywał, jedynie przystawał z atakami. Czułem się świetnie w ringu, szczególnie w składaniu akcji bokserskich, ale on też miał plan i skrzętnie go realizował. Umęczył mnie klinczem i kolanami, których zdecydowana większość lądowała na mojej gardzie, na bloku. Te, które weszły poczułem, ale nie były one na tyle mocne, by mnie zatrzymać. Na chłodno oceniam, że urwał mi półtorej rundy z pięciu. Całą drugą i kawałek trzeciej, aż do momentu kiedy trafiłem go mocno na głowę kopnięciem jak z filmów karate. Zawsze chciałem to zrobić w walce, choć nigdy nie trenowałem tego na sali.

Rywal czymś Cię zaskoczył? To pewny siebie zawodnik posiadający spore doświadczenie.
To wysoka pólka, bo taka musi być kiedy walka toczy się o najważniejsze trofea. To wciąż młody zawodnik, jestem pewny że jeszcze wszystko przed nim, szczególnie że dopiero wrócił do Europy z Tajlandii. Zaskoczył mnie tym, że mało boksował i przede wszystkim nieludzką wytrzymałością i odpornością na ciosy. Kilka mocnych prawych spadło na jego głowę, a do tego dużo ciosów na korpus, a on jedynie zwalniał. Ale cieszę się, że to była wymagająca walka, bo taka powinna być obrona tego cennego pasa. Mieliśmy z rywalem dokładnie tyle samo czasu na przygotowania, każdy z nas doskonale wiedział z kim walczy, więc i taktyki mieliśmy odpowiednio dobrane.

33 lata na karku, ale Twoja forma fizyczna jest wyśmienita. To zapewne efekt wymagających przygotowań, doświadczenia i wielkiej koncentracji w jednym. Zgadłem?
To co pokazujemy przez 25 minut w ringu to jedynie efekt ciężkiej pracy na treningach, na bieżni, siłowni, na sparingach, ale też restrykcji związanych z dietą i pracy nad mentalnością. Doświadczenie pomaga, ale nie zastąpi kondycji, dynamiki czy nastawienia. Walcząc na wysokim poziomie decydują szczegóły. W Kleszczowie miałem formę, kondycję, technikę, ale on miał to samo. Miałem też nastawienie i plan i widocznie moje okazały się lepsze od jego. Któryś element przeważył i dał mi efekt w postaci zwycięstwa. Na tym poziomie nie można nastawiać się, że rywal będzie słabiej bił, albo opadnie z sił. On tak samo mocno chciał zdobyć ten pas, co ja go obronić. Byłem lepszy, wygrałem, zachowałem tytuł i to jest efekt ciężkich tygodni przygotowań. Lubię tą grę, bo jest o wiele bardziej złożona niż wydaje się ludziom dookoła. To nie sama walka w ringu, ale szereg rzeczy ją poprzedzających.

Miło było ponownie wrócić do ringu? Koronawirus dał wszystkim sportowcom mocno w kość, odwołano wiele imprez. Teraz wszystko wraca do normy.
Miałem 8 miesięcy przerwy od zawodowych walk. To długo, choć nie mogłem narzekać na brak zajęć. W lutym otworzyłem nowy klub, który za chwilę musieliśmy zamknąć z powodu COVID, ale cały ten okres pracowałem nad poprawkami, drobnymi zmianami i ulepszeniami. W czerwcu organizowaliśmy HFO w studio telewizyjnym na Woronicza i robiliśmy to jako pierwsi w Europie, więc musieliśmy trochę „wymyślać koło na nowo”. Imprezy wracają, ale wciąż z restrykcjami, ponadto w Europie wzrasta liczba nowych zakażeń.

Co planujesz w najbliższym czasie?
Mam propozycję walk zagranicą pod koniec roku, więc za chwilę znów wchodzę na obroty treningowe, ale co będzie czas pokaże. Chcę do końca roku stoczyć jeszcze jedną walkę. Najpierw gala HFO, prawdopodobnie znów innowacyjna, ale o tym porozmawiamy więcej w najbliższych dniach, nie chciałbym zbyt wiele zdradzić przed poczynieniem pewnych ustaleń ze wspólnikami. No i praca nad klubem HALNY, który z klubu sportów walki stał się kompleksowym centrum sportowym, w którym można trenować sporty walki na najwyższym poziomie: crossfit, fitness, siłownię, akrobatykę i taniec. Tak złożona organizacja wymaga dużo pracy nad wdrożeniem pewnych mechanizmów, standardów, które pozwolą utrzymać wysoką jakość wszystkich świadczonych w klubie usług. Ciągle dodajemy nowe zajęcia do grafiku fitness, pracujemy nad Akademią Rozwoju Juniora, która stała się naszym oczkiem w głowie i to wszystko z uwagi na wciąż rosnące zainteresowanie tego typu zajęciami. To nie koniec nowości w Halnym więc zachęcam do zaglądania w nasze social media i na stronę www.

Tak na koniec, ile masz już tych pasów w swojej kolekcji? Można się pogubić.
Zaczynając od pasów Zawodowego Mistrza Polski PZKB, przez mistrzostwa Polski ISKA, WKA, przez pasy mistrza Świata WKN, IPCC oraz ISKA będzie ich łącznie 15. Ten ostatni obroniony pas Mistrza Świata ISKA to najcenniejsze aktualnie trofeum w mojej kolekcji, której wciąż nie uważam za pełną. Jest jeszcze przynajmniej jedno miejsce na ścianie trofeów...

O czym mowa?
Pas mistrzowski HFO, najlepszej polskiej federacji zawodowego K-1, którą współtworzyłem od samego początku, z którą jestem od gal w Nowym Targu transmitowanych na YouTube, aż do gal w studiu telewizyjnym transmitowanych przez największą polską sportową telewizję - TVP Sport. Stoczyłem na jej ringach już 8 walk, każda była trudna i wymagająca i chciałbym w najbliższej przyszłości zawalczyć o ten tytuł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łukasz Pławecki - nasz Mistrz Świata: Lubię tę grę [Wywiad] - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski