Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ma broń chemiczną i nie waha się jej użyć. Cuchnącą cieczą potrafi bez pardonu unieszkodliwić wroga

Grzegorz Tabasz
Zgrabna głowa, małe uszy i biało-czarne obwódki wokół oczu. Z aparycji bardzo miłe zwierzątko
Zgrabna głowa, małe uszy i biało-czarne obwódki wokół oczu. Z aparycji bardzo miłe zwierzątko
Pożyteczny, choć czasem go ponosi. Gdy tchórz wpadnie do klatki pełnej królików, bądź kurnika, zabije bez mrugnięcia każdy ruchomy obiekt.

Tchórz! Nie wiem, czym sympatyczny z wyglądu zwierzak zasłużył na tak brzydkie miano. Uwierzcie mi, przestudiowałem liczne opisy łowieckie tudzież zoologiczne i nie znalazłem niczego, co usprawiedliwiałoby taki osąd. Zacznę od szczegółów, powiedzmy, technicznych. Wysmukły zwierzak waży nie więcej niż dwa kilogramy i jest posiadaczem długiego, puszystego ogona. Ciemnej barwy, biało podbijane futro pokrywa całe ciało. Do tego zgrabna głowa, małe uszy i biało-czarne obwódki wokół oczu. Z aparycji bardzo miłe zwierzątko.

Teraz coś o zwyczajach. To wytrawny łowca. Nocami penetruje kałuże, wykroty, zakamarki. Zadowoli go mięso pod każdą postacią. Od myszy poczynając na tłustej dżdżownicy kończąc. Nie pogardzi nawet konikiem polnym. Nim brzegi rzek skuje lód uwielbia wyszukiwać miejsca, gdzie gromadnie zimują zagrzebane płazy.

Wykopie nawet metrowa dziurę w błocie i napełni żołądek żabimi udkami. Na zimę chętnie przenosi się w pobliże wiejskich zabudowań i opłotków miast. Tam cieplej i łatwo o spasione szczury. W ciągu doby upoluje nawet kilkanaście gryzoni. Pożyteczny? Tak, ale czasami go ponosi. Jeśli zdoła wejść do klatki z królikami czy kurnika, wpadnie w szał i zabije każdy ruchomy obiekt. Żadna złośliwość, lecz zachowanie nakazane instynktem. I pewnie z tego powodu w łowieckich podręcznikach wydanych tuż po wojnie pomawiano go podstępne drążenie podziemnych korytarzy wprost do legowiska ofiar.

Miał prześladować ptactwo siedzące na jajach i wysysanie krwi z bezbronnych ofiar, zaś same jaja przeznaczać na deser. Tchórz jest ciężki. Wspinaczka po gałęziach nie wychodzi mu zbyt dobrze i przesiadujące w koronach drzew ptaki mogą czuć się bezpieczne w jego obecności. W rzeczywistości to skrzętny minimalista. Jada co się da i chwali noc, jeśli tylko zapełni żołądek do pełna.

Teraz najważniejsze: nie należy do potulnych stworów, które każdemu schodzą z drogi. Nie tylko przegoni konkurenta, ale postawi się większemu od siebie. Tchórz jest zwierzę drapieżne, zuchwałe, odważne, rzucające się na silniejszego nawet przeciwnika. Taką laurkę wystawił mu na początku minionego wieku jeden z ówczesnych zoologów. I jak tu mówić o tchórzostwie? Już wiem, co sobie pomyśleliście: przecież tchórz jest posiadaczem broni chemicznej.

Cuchnącej wydzieliny, którą może opryskać przeciwnika, co zresztą uznano za wyjątkowo podstępny i złośliwy sposób prowadzenia walki. Możliwe. Niemniej wszyscy jego kuzyni z rodziny łasicowatych postępują podobnie. Kuny, gronostaje i łasice również posiadają specjalne gruczoły u nasady odbytu i równie chętnie używają ich paskudnej zawartości. Mało tego, przy okazji opróżnią zbiornik z moczem i odbytnicę. Zabieg ułatwia zarówno walkę jak i ucieczkę. Tchórzostwo? Gdzie tam, bardzo praktyczny sposób prowadzenia walki: odwróć uwagę przeciwnika, pozbądź się niepotrzebnego balastu. I wygraj starcie. Ów odruch odczytywano jednak w przeszłości zupełnie inaczej. Miał to być objaw skrajnego braku panowania nad swoim organizmem w chwili przestrachu.

Nawet ludziom zdarza się czasem w panice tracić kontrolę nad fizjologią. Mawiano wówczas że ktoś ma gacie pełne strachu albo zesmrodził się jak tchórz. Ktokolwiek przeżył wielki stres, taki co to jeży włos na głowie, wie o czym mowa. I z tego powodu zręczny łowca stosujący niekonwencjonalne środki walki padł ofiarą nieuzasadnionej antropomorfizacji, która jak przysłowiowy smród, ciągnie się za nim przez całe wieki.

Przepytałem kilku doświadczonych myśliwych, wedle których powstanie przykrego przezwiska tłumaczyli całkiem inaczej. Kiedyś dla skór zwierzaki chwytano w potrzaski i sidła. Strzelano z rzadka, gdyż kula czy śrut psuła cenne futro. Zdychający w męczarni zwierzak często zanieczyszczał okolice. Dzisiaj na szczęście sposób polowania zakazany przez prawo i obyczaj łowiecki. Tylko kłusownicy najgorszego sortu stawiają po lasach dziesiątki drucianych oczek. Proceder paskudny i wredny, dla którego trudno znaleźć choćby cień usprawiedliwienia.

Jeśli zaś o prawdziwych śmierdzielach mowa, to nie masz większego nad skunksa. Północnoamerykański krewniak naszego tchórza strzela celnie z gruczołów odbytowych na odległość kilku metrów. Skondensowany smród zwala z nóg każdą istotę obdarzoną węchem. Fetor trzyma się długo, a jeśli wydzielina spadnie na oczy i nos ofiary, może pozbawić na długie chwile węchu i wzroku. Skunks jest najbezczelniejszym zwierzakiem Ameryki. Czarno-białe futro widać z oddali, a poniesiony ogon i zadarty ogon skłania do ucieczki największych drapieżców.

Nawet niedźwiedź gryzli pokornie ustępuje mu miejsca. Z pierwszej ręki usłyszałem historię o wyprawie kanadyjskimi rzekami zakończonej w pierwszym dniu. Ktoś nie zauważył panoszącego się po biwaku skunksa i … postawił na nim plecak. Łodzie, namioty i sprzęt obficie spryskane przez spanikowanego zwierzaka nie nadawały się do niczego. Zaś pechowiec z plecakiem, kawał chłopa, miał od smrodu stracić przytomność.

Woń naszego nawet najbardziej przerażonego tchórza w porównaniu do skunksa jawi się niczym odświeżacz powietrza. Co ciekawsze, Amerykanie zaczynają chętnie skunksa trzymać w domu. Ponoć jest bardziej przyjacielski niż psy i koty. Pierwszy śmierdziel świata najlepszym przyjacielem człowieka? Co za czasy!

Na koniec wspomnienia z odległej przeszłości. Starożytny Rzym tchórza nie tylko udomowił, ale przez długą selekcję wyhodował albinotyczną, pozbawioną pigmentu odmianę zwaną fretką. Domowe zwierzątko prócz zabawy było używane do polowań na dzikie króliki. Na pyszczek zakładano fretce rodzaj kagańca i wpuszczano do nory. Łowcy czekali na wypłoszone ofiary przy pozostałych otworach. Po cóż kaganiec? Fretka miała tylko przeganiać króliki.

Bez zabezpieczenia zajęłaby się konsumpcją pierwszego upolowanego zwierzaka i syta zapadła w sen. Ponowna krzyżówka fretki z dzikim tchórzem dała słynną tchórzofretkę z nie mniej słynnego obrazu Leonarda da Vinci, znanego jako „Dama z łasiczką”. To ewidentna pomyłka. Prawdziwa łasica nie zajęłaby nawet połowy przedramienia kobiety z portretu, zaś fretka czy tchórzofretka pasują proporcjami wręcz idealnie.

Często przezywamy kogoś tchórzem. Mówimy, że jest tchórzliwy i tchórzem podszyty. Że stchórzył w decydującej chwili. Zwierzak zwany tchórzem nie ma z tym nic wspólnego.

Teraz pozostało już tylko jedno: wymyślić nową, prawdziwą nazwę dla tchórza.

Od 1992 roku liczebność tchórza spadła i nie udaje się temu zapobiec. Tchórz jako zwierzę leśne przyczyniające się do zwalczania szkodników, takich jak myszy albo szczury, zasługuje na większą uwagę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski