Bo co innego, jeśli ktoś prowadzi ogródek w pełnej turystów okolicy Rynku, a co innego, jeśli są to peryferia Kazimierza, gdzie na dodatek służbom miejskim nie chce się sprzątać. Próbuję znaleźć w sobie iskierkę nadziei, że nasi rajcy wykażą się odrobiną rozsądku i znajdą jakieś kompromisowe rozwiązanie.
Czy jestem naiwny? Weźmy za przykład strefę parkowania. Za postój przy ul. Westerplatte, w samym centrum Krakowa, płaci się tyle samo co na odległej alei Pokoju. Gdzie tu rozum, gdzie logika? Nie trzeba być przesadnie inteligentnym, by wyciągnąć z takiej „polityki” miasta trzy wnioski.
Po pierwsze, ludzie pchają się autami jak najbliżej centrum (już i tak ledwie zipiącego, duszącego się od smogu), bo nie mają żadnej zachęty, by zaparkować trochę dalej, ale taniej.
Po drugie, mieszkańcy centrum od piątkowego wieczoru boją się ruszyć autem gdziekolwiek, bo następną spokojną okazję do zaparkowania będą mieli za dwie doby.
Po trzecie, tak naprawdę chodzi tylko o to, by nas, obywateli „królewskiego” Krakowa, objąć jak najwyższym, oficjalnym haraczem, ratującym kasę zadłużonego po uszy miasta.
Można by rzec, że takich „orłów” wybraliśmy sobie do rządzenia i nie powinniśmy narzekać. Tyle że mądry człowiek umie wyciągać wnioski z błędów. Dlatego, po doświadczeniu referendum, w którym odesłaliśmy do lamusa chore pomysły władzy, zróbmy krok drugi. Wybierzmy się na spotkania z kandydatami na przyszłych radnych. Zadawajmy im trudne pytania. Nie głosujmy na partie, wybierajmy ludzi. Mądrych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
