Madryt pierwszym celem

Marcin Urbaś:

   W Polskim Związku Lekkiej Atletyki sporo ostatnio zmian. Najpierw przestał pełnić funkcję szefa wyszkolenia Jerzy Skucha, a ostatnio zrezygnowali z kierownictwa bloków sportowych Tadeusz Osik (sprinty) i Zbigniew Król (konkurencje wytrzymałościowe).
   - Rozmawiałem z trenerem Osikiem i nadal pozostanie on szkoleniowcem kadry narodowej w sprintach mężczyzn. Odchodzi tylko z szefowania całemu blokowi, co może oznaczać, że będzie miał więcej czasu na pełnienie swych podstawowych obowiązków, czyli przygotowania sprinterów i sztafety 4x100 m do kolejnych zawodów.
   - Miejsce szefa bloku zajmie Bogdan Obrocki...
   - Taką decyzję podjął zarząd PZLA i zobaczymy, co z tego wyniknie.
   - Mamy też nowego szefa wyszkolenia. Zamiast Jerzego Skuchy przychodzi Henryk Olszewski!
   - Chciałbym więc oczekiwać jakichś nowych pomysłów, impulsów, bo każda zmiana kojarzy się nadzieją, że będzie krokiem do przodu.
   - Dużo zmian wśród trenerów, a mogą szykować się inne. W styczniu zjazd PZLA, kto powinien pokierować związkiem?
   - Zawodnicy nie wybierają prezesa...
   - A gdyby Marcin Urbaś miał się opowiedzieć, za kimś, to...
   - Za kandydatem wysuwanym z grupy Elite Cafe, idącej na zjazd z programem Pro LA, czyli Jackiem Kazimierskim. Ostatnia kadencja pani prezes Szewińskiej nie poprawiła stanu polskiej "królowej sportu", nadal kiepsko jest w klubach, brakuje środków. Nowe spojrzenie i nowa jakość zarządzania PZLA może polską lekkoatletykę pchnąć na nowe tory.
   - Co u Pana słychać po sezonie?
   - Dwa tygodnie temu rozpocząłem przygotowania do kolejnego. Ćwiczę, a osławione skurcze się nie odzywają, bo to nie czas startowy. W Krakowie nadal trenuję z Andrzejem Śrutowskim. Pierwszy cel to sezon zimowy, w Madrycie rozegrane będą halowe mistrzostwa Europy, w których będę biegał na 200 m i bronił złotego medalu. Moim koronnym dystansem pozostanie 200 m, natomiast na 400 m wystąpię tylko sporadycznie. 8 listopada rozpocznę zgrupowanie w Cetniewie.
Rozmawiał: (JOT)