MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Magia Leszka Laszkiewicza: znów złoto i... córka

Redakcja
COMARCH CRACOVIA. - Mieliśmy w ostatnim, finałowym meczu w Jastrzębiu dużo szczęścia, zwłaszcza w pierwszej i w drugiej tercji, ale fortunie trzeba pomóc. A moi koledzy byli w piątek fantastyczni, grali z niebywałą deter- minacją. Jestem z nich dumny - mówi 36-letni hokeista Comarchu Cracovii Daniel Laszkiewicz.

Kapitan "Pasów" twierdzi, że nie byłoby tego mistrzostwa bez gorącego dopingu kibiców. - Byli z nami na dobre i na złe przez cały sezon, na naszym lodowisku nawet po przegranych meczach żegnali nas oklaskami. Byli mocną grupą w Jastrzębiu, zagłuszyli miejscowych kibiców. Kiedy w nocy z piątku na sobotę około godziny 2 wróciliśmy na lodowisko w Krakowie, witało nas kilkuset kibiców. Były śpiewy, race, wielkie hokejowe święto - dodaje D. Laszkiewicz.

Po finałowym meczu ogromnie wzruszony był strzelec trzech bramek, 34-letni Leszek Laszkiewicz, który miał łzy w oczach. - To jest cudowne, to jest rewelacyjne. 11 lat temu, kiedy grałem w Unii Oświęcim, spotkaliśmy się w finale z GKS Katowice i po sześciu meczach było 3:3. O złotym medalu miało zadecydować spotkanie w Katowicach. Gospodarze byli bardzo mocni, ale udało nam się wygrać 2:1 i zdobyliśmy tytuł mistrza Polski. Dzień później na świat przyszła moja córka Laura. Teraz w najbliższych dniach, może godzinach oczekuję przyjścia na świat kolejnej córki - Lenki. Sytuacja się powtarza, to coś niebywałego. To, co się dzieje, jest dla mnie wyjątkowe, magiczne. Zdobyłem złoto na lodowisku, na którym stawiałem pierwsze kroki - mówi L. Laszkiewicz, który urodził się i wychował w Jastrzębiu. Ma już w dorobku 8 medali krajowych (5 z Cracovią, 3 z Unią Oświęcim) i jeden zdobyty z Milano Vipers.

Na pytanie, czy czuje się bohaterem meczu, L. Laszkiewicz odpowiada: - Zawsze mówię: nieważne kto strzela. Ważne, żeby zespół wygrał mecz. Zgoda, ja zdobyłem bramki, ale ilu chłopaków rzuciło się pod strzały rywali? Ilu wybiło "gumę" zmierzającą do bramki? To też były decydujące momenty. Wszyscy pracują na to, by wygrywać.

Jeszcze więcej złotych medali na swoim koncie ma 35-letni obrońca Jarosław Kłys. Z Unią Oświęcim zdobył ich 7, z Cracovią 4. - Pierwszy medal zdobyłem przed 17 laty, ale każdy sprawia ogromną radość. Dla takich chwil warto żyć, warto trenować. Po tym, gdy Jastrzębie wyrównało stan gier na 3:3, siedliśmy w szatni i powiedzieliśmy sobie przed ostatnim meczem: albo dziś wygramy, albo nie ma co wracać do Krakowa. Będzie wielki wstyd. Chłopcy niesamowicie się spięli. Bardzo pomogli nam kibice - mówi.

32-letni Rafał Radziszewski bronił w play-off jak w transie. - Koledzy świetnie grali w obronie, nie mogłem ich zawieść. Parę dni odpocznę i trzeba jechać na zgrupowanie kadry przed mistrzostwami świata - mówi. Do kadry z Cracovii powołani zostali też L. Laszkiewicz, Damian Słaboń, Sebastian Kowalówka, Kłys i Patryk Noworyta.

W Wielką Sobotę trener Rudolf Rohaczek przyszedł na stadion przy ul. Kałuży na święcenie pokarmów. Zaprezentował kibicom puchar, który Cracovia otrzymała od PZHL. Kibicom powiedział: - Bez waszego wsparcia nie byłoby tego sukcesu. Ponad 1,5 tys. krakowskich fanów odpowiedziało okrzykiem: "Heja, heja, heja, Cracovia mistrzem hokeja".

Andrzej Stanowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski