Krzysztof Kawa: KAWA NA ŁAWĘ
Tuż przed konkursem olimpijskim w Salt Lake City do Tajnera podszedł tajemniczy mężczyzna. Miał przy sobie smar, który – by mógł przynieść skoczkowi szczęście – wystarczyło nanieść na spody nart. Widać nasz szkoleniowiec nie miał nic do stracenia, bo zdecydował: Smarujemy!
I tak oto w kolebce mormonów doszło do pojedynku na magię: Simona Ammanna – latającego na ultranowoczesnej miotle Nimbus 2002 (dla niepoznaki przybrała ona postać nart) oraz Adama Małysza – korzystającego z eliksiru feliks felicis. Inspektorzy FIS, badający zgodność sprzętu z regułami gry, i w jednym, i drugim wypadku dali się nabrać. Szwajcar dostał więc złoto, a Polak srebro.
Tajner chciał podziękować magikowi za pomoc, ale twierdzi, że już nigdy więcej go nie zobaczył. Tak brzmi oficjalna wersja dla mediów, ale ja mam wątpliwości. Możliwe, że prezes wciąż korzysta z tej niezwykłej znajomości, bo ostatnio sprawia wrażenie, jakby był pod wpływem amortencji, czyli najsilniejszego eliksiru miłosnego na świecie. Wolny od obaw, że ów napój nie wzbudza prawdziwej miłości, a jedynie silne zadurzenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?