Małopolanie rządzą przy Kaczyńskim

Ekonomistka - Beata Szydło Fot. Radek Pietruszka/PAP

W hierarchii partyjnej wyżej jest oświęcimianka z urodzenia, posłanka z okręgu chrzanowsko-oświęcimskiego, która od roku jest wiceprezesem PiS, obok Adama Lipińskiego i Zbigniewa Ziobry. Szydło jest zatem w najściślejszym kierownictwie partii. W najbliższych natomiast dniach zapewne głośniej będzie o grybowianinie z urodzenia, absolwencie krakowskiej Akademii Pedagogicznej, bo Poręba kilka dni temu został szefem sztabu wyborczego PiS.

Kiedy prawie rok temu Beata Szydło została wiceprezesem PiS, zaskoczyło to niemal wszystkich. Spodziewano się awansu na ten fotel Joanny Kluzik-Rostkowskiej, ale ta odmówiła prezesowi. Jarosław Kaczyński wskazał wówczas na posłankę z Małopolski. Mało kto pamięta, ale był to drugi awans Beaty Szydło w ciągu kilkunastu tygodni. Na początku maja 2010 r. została wiceprzewodniczącą bardzo ważnej komisji sejmowej - finansów publicznych. Na tej posadzie zastąpiła Aleksandrę Natalii-Świat, która zginęła w katastrofie smoleńskiej. Ta nominacja oznaczała, że Beata Szydło została namaszczona przez prezesa Kaczyńskiego na "główną ekonomistkę" partii.

PiS ma opinię stronnictwa, którego sprawy gospodarcze mało interesują. W 166-osobowym klubie poza Natalii-Świat nie było posła, który cieszyłby się powszechnym uznaniem z uwagi na kompetencje w dziedzinie ekonomii. Beata Szydło też była w głębokim cieniu. Z wykształcenia jest zresztą etnografem (po UJ). Skończyła jednak studia podyplomowe w Szkole Głównej Handlowej oraz na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Od roku można ją nazwać "ustami" PiS w sprawach gospodarczych. Tylko w ostatnich kilku dniach to ona krytykowała politykę podatkową rządu oraz domagała się od gabinetu Tuska podjęcia działań osłonowych wobec najuboższych w związku z 5-procentową inflacją. Andrzej Adamczyk, kolega klubowy posłanki, powiedział kiedyś pod jej adresem: - Ona udowadnia, że członkami PiS są normalni ludzie.

Kolejny cytat "To jest młody, bardzo zdolny, bardzo sprawny polityk, który się sprawdzi" - to słowa Jarosława Kaczyńskiego z ubiegłego czwartku, gdy chwalił Tomasza Porębę, który został szefem sztabu wyborczego PiS. Jego nominacja była także zaskakująca. Poręba ma 38 lat. Jest posłem do Parlamentu Europejskiego z Podkarpacia, ale jego korzenie są w Małopolsce. Tak pisze o sobie: "Pochodzę z tradycyjnej, katolickiej, kolejarskiej rodziny. Od zawsze towarzyszyły mi dwie pasje: historia i sport. Zawdzięczam je moim rodzicom". Tomasz Poręba sam grał w klubach III-ligowych, m.in. Kablu Kraków, Karpatach Siepraw oraz Górniku Wieliczka, dzięki czemu zarabiał na studia w krakowskiej Akademii Pedagogicznej (jest absolwentem historii i politologii). Potem na naukę zarabiał jako dziennikarz w dziale sportowym "Gazety Krakowskiej". W 2001 r. został asystentem prof. Leona Kieresa, pierwszego prezesa IPN. W 2003 r. zaangażował się w działalność w PiS. W roku następnym rozpoczął pracę w Parlamencie Europejskim. W 2009 r. zdobył mandat z Podkarpacia, uzyskując 85,5 tys. głosów, co stanowiło 23,3 proc. wszystkich głosów oddanych na kandydatów z tego regionu. W PiS procentowo lepszy wynik osiągnął tylko Zbigniew Ziobro.
Tomasz Poręba ma opinię polityka i człowieka oddanego Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jest przy tym oceniany jako liberał i pragmatyk. W rankingach "Rzeczpospolitej" i "Polityki" jest wymieniany w gronie najlepszych polskich eurodeputowanych, obok Jacka Saryusz-Wolskiego, Danuty Hübner, Konrada Szymańskiego i Pawła Kowala. (K.W.)