W Małopolsce mamy 182 gminy. Tylko 21 z nich zdecydowało się na wydzielenie specjalnej puli pieniędzy, którą mogą podzielić sami mieszkańcy. To oznacza, że zdecydowana większość samorządów nie chce, by mieszkańcy sami się rządzili. A jeśli już jakiś wójt, burmistrz czy prezydent i radni zgodzą się na budżet obywatelski, to rezerwują nań niewielkie kwoty. Wprawdzie kilkanaście milionów złotych na budżet obywatelski w Krakowie może robić wrażenie, ale to przecież niespełna 1 proc. wszystkich wydatków miasta. A nie wolno zapominać, że budżet każdej gminy, także Krakowa, to budżet wszystkich obywateli danej społeczności, a więc najbardziej obywatelski.
Ale Małopolska nie jest znowu aż tak bardzo obywatelska nie tylko dlatego, że sami politycy niechętnie dzielą się władzą. Także z tego powodu, że mieszkańcy nie chcą korzystać z nadarzającej się okazji. Budżet obywatelski to ku temu ogromna okazja. Można zasypać urzędników własnymi pomysłami, propozycjami rozwiązania lokalnych problemów, by urzędnicy nie musieli wymyślać czegoś, za co później ich krytykujemy. W niektórych gminach takich zgłoszeń jest jak na lekarstwo, a i w późniejszym głosowaniu biorą udział nieliczni i zdarza się, że powstaje coś, czego chce kilka lub kilkanaście osób.
Teraz przed Małopolanami megawyzwanie, bo budżetu na poziomie regionu na taką skalę jeszcze w Polsce nie było. Warto się nim zainteresować, zgłosić swoją inicjatywę, przekonać do niej innych i pokazać, że obywatelskość nie kończy się tylko na wpisie w paszporcie i dowodzie osobistym.
Czytaj także: Małopolanie dzielą pieniądze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
