Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malowana terapia

JOL
Długo jeszcze? - pyta Elżbieta Ruśkowska. Długo! - brzmi jednogłośna odpowiedź tych, którzy tworzą barwne prace ze sznurka sizalowego, wypełniają specjalnymi farbami kontury wyrysowane na szkle lub pędzelkiem i niewielką gąbką barwią gipsowe płaskorzeźby. - O 13 miał być koniec warsztatów. No tak... Już nawet nie będę upominać ich, że czas minął... - stwierdza kierowniczka Środowiskowego Domu Samopomocy w Tomaszkowicach. Na zegarku jest 13.30. Końca twórczości nie widać.

Dobra robota

Podobnie było w ubiegłym roku podczas pierwszych artystycznych warsztatów integracyjnych dla dzieci ze świetlic środowiskowych w Zabłociu i Zborówku, zorganizowanych w ŚDS. - Wszyscy byliśmy po prostu w szoku! Gdy zapowiedziałam, że robimy przerwę na obiad, usłyszałam tylko protest: przecież pracujemy! Nikogo nie trzeba było upominać. Była cisza, spokój i ogromne zainteresowanie tym, co robili - _wspomina Elżbieta Ruśkowska. Na drugie warsztaty zaproszono dzieci i młodzież ze świetlic w Zabłociu i Jawczycach, łącznie ponad 20 osób.
Teresa Kosoń, kierująca świetlicą w Jawczycach, opowiada, że warsztaty z malowania na szkle, które odbywały się w tamtejszej placówce, przyciągnęły tłumy. Nie tylko najmłodszych, ale i 19-, i 20-latków, choć wydawało się, że oni są ostatnimi, których taka praca może zainteresować.
- Sądziłam, że usłyszę lekceważące: co to za robota! Tymczasem jak zaczęli malować, to nie chcieli kończyć... Wiadomo, że tematyka ich prac była inna. Oni nie będą malować jak dzieci tutaj Kubusia Puchatka, ale smoki, chińskie hieroglify, symbole klubów piłkarskich... Myślę, że praca "w gipsie" też by im się podobała. Zamierzam napisać program, by otrzymać dotacje na organizowanie takich warsztatów dla najstarszej młodzieży, bo widzę, że ich to też wciąga - stwierdza.
Planując tomaszkowickie zajęcia integracyjne, założono, że z każdej ze świetlic przyjedzie po siedem osób. Grono to musiano powiększyć, bo rozdzwoniły się telefony z pytaniem:
- Można więcej? Wszyscy chcą jechać...
Warsztaty mają wymiar nie tylko artystyczny i integracyjny, ale i terapeutyczny.
- Te zajęcia pomagają uwierzyć dzieciom we własne siły, podnoszą ich samoocenę. Na tym też polega ich duża wartość. Dodatkowo można odkryć u dzieci talent plastyczny, uczestnicy zajęć mogą zaprezentować tu, co potrafią, a takich okazji na co dzień nie mają zbyt wiele. Piękne prace tu powstają - zaznacza Elżbieta Ruśkowska.
- _Teraz wy będziecie w świetlicy szkolić innych, także naszych starszych chłopców, jak wykonywać takie piękne rzeczy - _zapowiedziała uczestnikom warsztatów kierowniczka jawczyckiej świetlicy.
Zajęcia podobały się nie tylko dzieciom, ale i ich opiekunom.
- Strasznie lubię taką pracę. Szkoda tylko, że nie są organizowane żadne szkolenia, gdzie można byłoby czegoś więcej nauczyć się o wykonywaniu ozdób ze sznurka czy malowaniu na szkle - żałowała w środę Teresa Kosoń. - Gąbeczką? To tak też można, a mnie się wydawało, że gips to tylko pędzelkiem... - _dziwiła się__Magdalena Tomasik, kierująca świetlicą w Zabłociu, obserwując pracę jednej z dziewcząt.

Zmiana ról

Podczas środowego spotkania, przy każdym ze stołów oznaczonych tabliczkami: sznurek, gips oraz szkło, prócz dzieci i młodzieży oraz instruktorek, prowadzących warsztaty plastyczne w tomaszkowickim ŚDS: Iwony Body, Agnieszki Kowalik i Moniki Kaszowskiej, zasiadali także uczestnicy zajęć w środowiskowym domu. Podpowiadali, jak najpiękniej wymalować szkło i gips oraz barwić sizalowy sznurek, sprawdzali, jak postępuje praca. Role się odwróciły: ci, co zazwyczaj muszą korzystać z pomocy innych, tu - pomagali, opiekowali się, nadzorowali pracę... _- Tak dzieje się też często podczas zajęć domowych. Szczególnie teraz, kiedy z powodu wakacyjnych urlopów terapeutów jest mniej niż zwykle. Niektórzy z domowników pomagają prowadzić zajęcia, niejednokrotnie przejmują rolę terapeutów. O to właśnie chodzi, bo jednym z głównych celów pracy środowiskowego domu jest nauka samodzielności. To się udaje i takie spotkania jak te warsztaty znakomicie to pokazują: domownicy przyszli dzisiaj w ubraniach na specjalne okazje, bo wiedzieli, że będą mieli gości - _opowiada Elżbieta Ruśkowska o tomaszkowickiej środowiskowej placówce, której mottem są słowa Alberta Schweitzera, wpisane na pierwszej karcie domowej kroniki: "Jeśli otrzymałeś czegoś więcej niż inni - w postaci dobrego zdrowia, uzdolnień, energii, sukcesów, radosnego dzieciństwa, harmonijnej atmosfery domowej, nie traktuj tego jako oczywiste. Należysz do ludzi szczęśliwych, a zatem powołany jesteś, aby wiele ofiarować innym...". Tekst i fot. (JOL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski