Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małysz rozpoznał skocznię

AS
Adam Małysz po wczorajszym skoku w kwalifikacjach Fot. PAP/Grzegorz Momot
Adam Małysz po wczorajszym skoku w kwalifikacjach Fot. PAP/Grzegorz Momot
Adam Małysz po kilku treningach rozpoznał dużą skocznię w Whistler, co potwierdziły jego dwa skoki - najpierw w serii próbnej, a potem w kwalifikacji. W obu seriach nasz zawodnik był w ścisłej czołówce.

Adam Małysz po wczorajszym skoku w kwalifikacjach Fot. PAP/Grzegorz Momot

SKOKI NARCIARSKIE. Dziś konkurs na dużym obiekcie, dla Polaka to zapewne ostatnia szansa na zdobycie olimpijskiego złota. Tymczasem Simon Ammann skacze jak natchniony...

W serii próbnej miał piątą odległość 134,5 metra, w kwalifikacji z obniżonej belki skoczył tylko o jeden metr krócej. - Myślę, że "rozgryzłem" tę skocznię, oba skoki były dobre, w tym drugim z obniżonej belki odskoczył od nas tylko Ammann. Skacze tutaj jak "nakręcony".

Rzeczywiście, na Ammanna nie ma na razie siły. Wczoraj skakał bardzo daleko w obu seriach, 142,5 i 140 m. Skakał w wiązaniach, które kwestionują Austriacy.

Wczoraj aspiracje do medalu zgłosił Norweg Anders Jacobsen, w pierwszej serii skoczył 137,5 m, w drugiej najdalej na 142,5 m, ale po jego skoku dla najlepszej siódemki obniżono rozbieg. Równe dwa skoki oddał Austriak Gregor Schlierenzauer, w obu lądował na 134,5 m.

Po wczorajszych kwalifikacjach mamy wielką czwórkę; to Ammann, Małysz, Schlierenzauer i Jacobsen. Czy ktoś może jeszcze wtrącić swoje trzy grosze? - Wszystko zależy od warunków atmosferycznych; jeśli będą w miarę równe, to na pewno sensacji nie będzie. Wierzę, że Adam po raz drugi stanie na podium - powiedział nam prezes PZN Apoloniusz Tajner.

Dobrze zaprezentowali się wczoraj pozostali Polacy, wszyscy lądowali poza granicą 130 metrów i zostali sklasyfikowani w serii kwalifikacyjnej tuż obok siebie, awansowali do dzisiejszego konkursu. Stefan Hula był 14. (skok 132 m), Krzysztof Miętus 16. (132,5 m), a Kamil Stoch 17. (131 m). - Skacze mi się na dużej skoczni coraz lepiej. To bardzo dobry obiekt - mówił po skokach Hula. Stoch też był zadowolony - z tego, że skakał lepiej niż w dniach poprzednich. - Choć w kwalifikacji spóźniłem skok, uzyskałem 131 m. Jestem bojowo nastawiony do konkursu. Trzeba walczyć! - powiedział.

Dzisiejszy konkurs rozpocznie się o godz. 20.30. Kto jest faworytem? Przed igrzyskami nasz jedyny złoty medalista zimowych igrzysk Wojciech Fortuna mówił, że Ammann i Małysz podzielą się na skoczniach w Whistler złotem. Przypomnijmy, że na średniej skoczni wygrał Szwajcar, a Polak był drugi.

Małysz i Ammann spotkają się na igrzyskach już po raz czwarty. Zaczynali w Nagano, Ammann miał wtedy 16 lat, Małysz 19.

- Powiem szczerze, że nie pamiętam z tamtych konkursów Simona, wiem, że obaj sukcesów nie odnieśliśmy. Spotkaliśmy się cztery lata potem w Salt Lake City, Simon przyjechał do USA po parotygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją i wygrał w wielkim stylu oba konkursy. Ja wróciłem do kraju ze srebrem i brązem. Potem był Turyn, znowu niezbyt pomyślny dla obu nas. Teraz jest ponownie Ameryka i mamy już po medalu - powiedział nam Małysz.

Skąd u obu zawodników taka zmienność? Małysz: - Tak jest w każdym sporcie, raz się jest na wozie, raz pod wozem. Wszystko zależy od tego, jak człowiek potrafi pokonać kryzys, wyjść z dołka. Jeden się nie podnosi, drugi robi to szybko. Jak widać, Simon to umie. Ja chyba też. Dużą rolę odgrywa nasze doświadczenie, mamy za sobą wiele konkursów w najważniejszych imprezach.

Andrzej Stanowski, Whistler

Szwajcar poddał się kontroli

Przed kwalifikacjami Simon Ammann poddał się kontroli swojego sprzętu. Jak oświadczył Christian Stahl, rzecznik ekipy szwajcarskiej, skoczek zrobił to na własną próbę. Po kontroli oświadczenie złożył dyrektor zawodów i Pucharu Świata Walter Hofer: - Kontrola przeprowadzona przez komisję sprzętową pod przewodnictwem Juhy Kolu z Finlandii, nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości. Komisja zaakceptowała drobną modyfikację sprzętu Ammanna.

- Bardzo dobrze stało się, że ta sprawa została już rozstrzygnięta. Nie chcieliśmy z nią czekać do soboty. Cieszymy się, że z wiązaniami Simona wszystko jest w porządku - oświadczył Stahl. Kwestią sporną był bolec łączący wiązanie z nartami. U Ammanna jest on wygięty, w wiązaniach innych skoczków prosty, na co zwracali przede wszystkim uwagę Austriacy.

- Przepisy nie zabraniają takiej modyfikacji. A co nie jest zakazane, jest dozwolone. Nie będziemy się mieszać do wojny austriacko-szwajcarskiej - powiedział jeszcze przed werdyktem FIS trener naszej reprezentacji Łukasz Kruczek. (AS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski