Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marszałek rozdaje miliardy złotych, ale nie zyskuje na tym popularności

Grzegorz Skowron
Marek Sowa - postać bardzo ważna, ale mało znana
Marek Sowa - postać bardzo ważna, ale mało znana fot. Anna Kaczmarz
Samorząd województwa. W naszym sondażu na Marka Sowę jako dobrego kandydata na prezydenta Krakowa wskazało niespełna 1 proc. krakowian. To dowód, że niewiele wiemy o tym, czym zajmuje się marszałek województwa małopolskiego i jak wiele od niego zależy.

Marek Sowa, marszałek województwa to jeden z najbardziej wpływowych polityków w Małopolsce. Niektórzy twierdzą nawet, że najważniejszy, bo nikt w regionie nie rozdziela tak wielkich pieniędzy na inwestycje. To w jego rękach są unijne dotacje przeznaczone dla naszego regionu.

Kierowany przez niego Zarząd Województwa Małopolskiego w ostatnich latach przekazał na drogi, szpitale, kanalizacje, sale gimnastyczne, muzea, rozwój firm i walkę z bezrobociem kilka miliardów złotych. Bez unijnego wsparcia finansowego, udzielanego właśnie przez marszałka, wiele gmin i powiatów nie poradziłoby sobie z nadrabianiem cywilizacyjnych zaległości. A bez dobrej znajomości Marka Sowy z poprzednią minister infrastruktury i rozwoju Elżbietą Bieńkowską Małopolska dostałaby na lata 2014-2020 znacznie mniej niż wywalczone 12 mld zł.

Wydawać by się mogło, że marszałek województwa powinien być powszechnie rozpoznawalny. Tymczasem nasz przedwyborczy sondaż przynosi sporą niespodziankę - jako potencjalnego kandydata na prezy- denta Krakowa wskazałoby go niespełna 1 proc. ankietowanych. Na kilkanaście razy większe poparcie mogłaby liczyć europosłanka Róża Thun.

- To i tak o jeden procent za dużo - zaznacza sam Marek Sowa. Słaby wynik sondażowy tłumaczy przede wszystkim tym, że wielokrotnie wypowiadał się publicznie, iż nie zamierza ubiegać się o prezydenturę. I przypomina, że w niedawnym sondażu Radia Kraków był najlepiej rozpoznawalnym radnym sejmiku, co dowodzi, że z jego popularnością nie jest tak najgorzej.

Ten sam sondaż dowodzi jednak, że niewiele wiemy o tym, co robi samorząd regionalny, przypisując mu zadania, za które nie odpowiada (np. ustalenie cen biletów na komunikację). Do tego aż 86 badanych nie potrafi wymienić ani jednego nazwiska radnego małopolskiego sejmiku. Ci, którzy wymienili nazwiska radnych, często podawali niewłaściwe.

Anatol Władyka, wicedyrektor Małopolskiego Instytutu Samorządu Terytorialnego i Administracji ma bardzo proste wytłumaczenie słabej rozpoznawalności marszałka Marka Sowy.

- Przecież on pieniędzy nie rozdaje bezpośrednio ludziom, tylko wójtom, starostom, uczelniom i szpitalom. I to często wójt, starosta, rektor czy dyrektor szpitala chwalą się, że zdobyli unijną dotację na jakąś inwestycję. A trudno sobie wyobrazić, by marszałek pojawił się na każdym przecięciu wstęgi na otwarciu projektu przez niego dofinansowanego - tłumaczy Władyka.

Jednak poprzedni marszałek małopolski, Marek Nawara był znacznie bardziej rozpoznawalny. - Nie wolno zapominać, że zanim został marszałkiem, był wójtem bardzo ważnej gminy - Zielonki - podkreśla dyrektor Władyka. Dodaje, że Nawara wystartował w wyborach do Sejmu, został posłem, co spowodowało przebicie się do powszechnej świadomości, a potem głośno było o tym, że zrezygnował z mandatu poselskiego, by zostać marszałkiem.

Według Marka Sowy jest prosta recepta na to, by marszałek województwa był znany przez wszystkich Małopolan. - Wystarczy wprowadzić bezpośrednie wybory na to stanowisko. Tak jak teraz dyskutuje się o kandydatach na prezydenta, tak samo rozmawiano by o osobach walczących o fotel marszałka- mówi Marek Sowa.

Ostatecznym testem popularności dla niego będą najbliższe wybory do sejmiku. Cztery lata temu w swoim okręgu (w zachodniej Małopolsce) zdobył 19385 głosów. Wtedy dopiero aspirował do funkcji marszałka, więc teraz wynik powinien mieć dużo lepszy. Ale jeszcze ważniejsze jest to, czy PO uda się utrzymać władzę w regionie, a Markowi Sowie - stanowisko marszałka.

Brat księdza Sowy
Marek Sowa po szczeblach samorządowej kariery piął się powoli, ale systematycznie. W latach 1994-98 był sołtysem Bobrka, potem został przewodniczącym rady sołeckiej. W latach 1994-2002 był także radnym Chełmka, a w latach 1994-1998 nawet członkiem zarządu miejskiego. Od 1999 r. pracował w Urzędzie Marszałkowskim, najpierw w delegaturze w Oświęcimiu, a potem w Krakowie.

Od 2006 r. jest radnym sejmiku, w 2007 r. został członkiem Zarządu Województwa Małopolskiego.
Ale najbardziej znany jest nie ze swojej działalności, ale jako brat medialnego księdza Kazimierza Sowy. Nawet gdy w ogólnopolskich mediach pojawiały się informacje o kontrowersjach związanych z siecią szerokopasmową w Małopolsce, marszałka małopolskiego przedstawiano jako brata księdza Sowy. (GEG)

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski