Marszalik do pierwszej jedenastki Rozwoju wskoczył w trzeciej kolejce i na razie nie oddaje miejsca na skrzydle. W ostatnią środę jego zespół przyjechał do Niepołomic, gdzie jednak uległ Puszczy 1:2. Zawodnik na początku drugiej połowy miał świetną okazję do zdobycia pierwszego gola meczu, jednak jego strzał okazał się niecelny.
- Szkoda. Byłaby to moja premierowa bramka w drugiej lidze, a mecz mógłby zupełnie inaczej się potoczyć. Mogliśmy go kontrolować, co ułatwiłoby nam zadanie. Staraliśmy się grać niskim pressingiem, ale nie do __końca nasz plan się powiódł - mówił po spotkaniu Marszalik.
- Mieliśmy doskonałą sytuację na objęcie prowadzenia, ale, niestety, Grzesiek nie trafił. To się w piłce zdarza. To był ważny moment meczu, ale mówi się: trudno. On z każdym meczem gra lepiej, nabywa ogłady i pewności siebie - dodawał Mirosław Smyła, trener Rozwoju.
Smyła utrzymuje, że liczy na Marszalika w kontekście budowy zespołu. Chwali jego podejście do pracy i zaangażowanie. Przypomina, że Marszalik jest młodym zawodnikiem i ma jeszcze czas na rozwinięcie umiejętności.
- Gdy będzie więcej grał, to nabierze ogłady. Zupełnie inaczej gra się w ekstraklasie, gdy ma się obok siebie piłkarzy o wysokich umiejętnościach, a inaczej, gdy trzeba być jednym z wiodących zawodników. To inna odpowiedzialność i wtedy wychodzi, na ile wystarczają umiejętności danego zawodnika - komentuje.
Na pozyskanie Marszalika wpływ miał Kamil Kosowski, który go polecił. Trener Smyła rozmawiał także z byłym szkoleniowcem Marszalika Kazimierzem Moskalem, który pochlebnie wypowiadał się na jego temat. Na początku sezonu skrzydłowy miał drobny uraz, który przeszkadzał w przygotowaniach, lecz teraz czuje się już zgrany z resztą zespołu.
- Już zdążyliśmy się poznać z chłopakami. Wiadomo, że jest to nowy klub, a więc i nowe wyzwania. Na razie to dopiero początek, ale miejmy nadzieję, że wszystko będzie coraz lepiej funkcjonowało i __wkrótce pojawią się dobre wyniki - komentuje Marszalik.
Marszalik nadal śledzi wyniki swojego byłego zespołu i czuje się z nim związany. Przyznaje jednak, że jego celem była regularna gra i poprawianie umiejętności. Podobnie jak większości zawodników z rezerw Wisły, którzy odeszli tego lata z klubu. - Chciałem się rozwijać, a w Rozwoju akurat była taka możliwość. Wielu zawodników poszło tą drogą. To młodzi, perspektywiczni chłopcy, którzy chcą się ogrywać na wyższym poziomie. W Wiśle niekoniecznie mieli możliwość trenowania z pierwszą drużyną. Starali się odejść i poszukać szans gdzie indziej - tłumaczy Grzegorz Marszalik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?