Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marysia, co nigdy nie grymasiła

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Maria Springwald ma w dorobku sporo sukcesów, m.in. medale z mistrzostw Europy, ale to olimpijski brąz jest najcenniejszy
Maria Springwald ma w dorobku sporo sukcesów, m.in. medale z mistrzostw Europy, ale to olimpijski brąz jest najcenniejszy fot. ANDRZEJ SZKOCKI
Igrzyska olimpijskie. Brązowy medal wioślarki Marii Springwald w Rio de Janeiro to nagroda za wiele lat pracy także dla działaczy i trenerów.

Można było liczyć, że nasza czwórka podwójna, z zawodniczką AZS AWF Kraków w składzie, w Rio de Janeiro będzie walczyć o medal. Ma przecież w dorobku zwycięstwa w Pucharze Świata, medale mistrzostw Europy. Całe środowisko wioślarskie pod Wawelem ściskało kciuki za swoją koleżankę. Wspólnego oglądania olimpijskiego występu Marii Springwald nie było, bo w sierpniu wioślarze mają urlopy.

Swoje zrobiło też przesunięcie finału o jeden dzień, ze środy na czwartek. Z tego powodu trener klubowa Springwald, Iwona Wójcik-Pietruszka, decydujący wyścig oglądała w czasie postoju w podróży, w telewizorze w przydrożnym lokalu.

- Popłynęły, tak jak miały popłynąć. Zbudowały przewagę, bo wiadomo, że nie dysponują tak mocnym finiszem jak Niemki czy Holenderki. Dały z siebie wszystko, zabrakło naprawdę niewiele. Może gdyby tak nie wiało, to - jak my to mówimy - meta byłaby szybciej i zdobyłyby to złoto - mówi trenerka.

Wójcik-Pietruszka może mieć dodatkową satysfakcję, bo to ona wychowała medalistkę olimpijską. Od początku prowadziła Marię Springwald (UKS 1993 i AZS AWF Kraków współpracują ze sobą w procesie szkoleniowym), to ona pierwsza wsadziła ją do łódki.

- Na końcu wyścigu tak się wzruszyłam, że długo nie mogłam dojść do siebie. Wszyscy się bardzo cieszymy z tego sukcesu Marysi - mówi trenerka. - Świetnie się z nią pracuje, to bardzo fajna dziewczyna, skromna, sympatyczna. Swoimi wynikami napędzała to nasze krakowskie wioślarstwo. A teraz będzie to robić jeszcze bardziej.

Jak mówią w klubie, Springwald to taka dziewczyna „do rany przyłóż”. - Nigdy nie grymasiła, nie brakowało jej chęci do treningów, pomagała na przystani. Ten medal należał się jej także za taką postawę - mówi Bogdan Wełna, szef sekcji wioślarskiej AZS AWF Kraków. - Wiadomo, że u nas się nie przelewa, niektórzy przeszli do innych klubów. Jeśli nawet Maria miała jakieś propozycje, to nigdy nie zgłosiła chęci odejścia. Ten sukces cieszy nas tym bardziej, że to zawodniczka, która od małego się u nas wychowała. A na igrzyskach byli też inni zawodnicy, którzy u nas trenowali (Natan Węgrzycki-Szymczyk, Wiktor Chabel, Anna i Maria Wierzbowskie - przyp. AB). To nie jest przypadek, że mamy medal.

Springwald, która dwa tygodnie temu skończyła 25 lat, wioślarstwo trenuje od lat 13. Korzeni jej olimpijskiego sukcesu trzeba szukać w Pucharze Krakowa na ergometrze (sprzęt do wiosłowania „na sucho”). Ten cykl zawodów dla dzieci i młodzieży szkolnej - w tym roku była już 16. edycja - promuje dyscyplinę i pomaga szukać sportowych talentów. Liczba uczestników w historii liczona jest już w tysiącach, wielu dzięki temu trafiło później na dłużej na przystań. Także Springwald, która uczęszczała do SP 4, współpracującej z UKS.

- Gdy te kilkanaście lat temu mówiłam jednemu redaktorowi z telewizji, że z Pucharu Krakowa będziemy mieć kiedyś olimpijczyka, to się tylko uśmiechnął i powiedział, że jeśli do tego dojdzie, to wspólnie napijemy się piwa. A teraz mamy nawet medal! Jest mi winien to piwo - mówi Bronisława Kufel-Włodek, była wioślarka, organizatorka Pucharu Krakowa, obecnie prowadząca klub dla niepełnosprawnych UKS Salwator NPS.

Ona finał oglądała z rodziną, m.in. z córką Magdaleną Włodek-Skowron, byłą wioślarką, teraz trenerką w Krakowie. - Cały czas trzymałam kciuki. Prowadziły niemal cały bieg, w końcówce myślałam, że dostanę zawału - mówi pani Bronisława. - Córka aż się popłakała ze szczęścia. Powiedziała, że czuje się tak, jakby sama zdobyła ten medal. To sukces całego krakowskiego wioślarstwa. Bo mimo tych wszystkich problemów, braku pieniędzy, udało się wychować medalistkę olimpijską. Teraz czas poszukać następnej.

To drugi medal olimpijski w historii podwawelskiego wioślarstwa. Poprzedni, także brązowy, zdobył Roger Verey... 80 lat temu w Berlinie. Zresztą wioślarskich olimpijczyków z krakowskich klubów można policzyć na palcach jednej ręki.

- Bardzo się cieszymy z tego medalu, trzeciego w historii całego naszego klubu, akurat na 40-lecie. Wierzę, że ten sukces pomoże nam rozwinąć sekcję - mówi Wełna.

Springwald może się spodziewać hucznego powitania już w Warszawie. Z Krakowa ma tam pojechać wioślarska ekipa. Oczywiście po powrocie do domu nie uniknie kolejnej uroczystości. Trzeba przecież narybkowi pokazać, że medal olimpijski to nie jest coś nierealnego. - Jeszcze nie wiem, kiedy Maria będzie mieć wolne, ale na pewno coś przygotujemy - mówi Wełna.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski