Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzenie o pięknym Krakowie

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. No i mamy wiosnę. Oficjalną i realną, z krokusami na Plantach. To czas w sam raz, by pomarzyć o pięknym Krakowie. Nie chodzi (tylko) o sentymenty. Chodzi o nasze zdrowie i komfort, a nawet o miejsca pracy: przecież Kraków żyje ze swojego piękna.

Marzy mi się, by na krakowskie podwórka powróciły ogródki. W dzieciństwie z okien przy ulicy Grodzkiej widziałam ogród z dużymi drzewami. Jeszcze w PRL te drzewa wycięto, by zrobić parking dla Urzędu Miasta. Zresztą większość krakowskich zielonych podwórek zamieniono na parkingi lub knajpy. Ale jest sto sposobów, by zazielenić nawet parkingi. Po to wymyślono ogrody pionowe (pnącza na konstrukcjach), pozwalające zagospodarować zielenią każdy skrawek gruntu. Władze miejskie tego nie załatwią, ale powinny informować, zachęcać, popierać...

Kwiatków w oknach i na balkonach też prezydent Krakowa za nas nie posadzi, ale jakieś programy zachęt, jakieś konkursy mógłby zainicjować. Rady dzielnic też mogłyby się zaangażować. A instytucje – publiczne i prywatne – mogłyby dać dobry przykład. Przecież też mają okna i balkony, których ukwiecenie odmieniłoby miasto.

Nie bez kozery jednym z 7 cudów świata były wiszące ogrody Babilonu… Najwyraźniej człowiek ma potrzebę okiełznanej zieleni. Zwłaszcza dziś, gdy pracujemy w pomieszczeniach oświetlonych sztucznym światłem, przy ekranach komputerów, gdzie warunki wywłaszczają nas z czasu natury i króluje pośpiech. Roślina nasz chaos ma w nosie; żyje swoim rytmem, zgodnie z odwiecznym porządkiem. I chyba dlatego ogródki wracają. Ogrodomaniaków przybywa z każdą chwilą; moglibyśmy ten trend wykorzystać. Kraków może być miastem-ogrodem.

Marzy mi się Kraków czysty. Po felietonie „Krakowski alarm brudowy” MPO odpowiedziało mi, bardzo sympatycznie, ale nie na temat. Przypomnę, że chodziło o mycie chodników. Krakowskie chodniki są nie tylko zaśmiecone, ale przede wszystkim wyjątkowo brudne. MPO, które na braku zimy sporo zaoszczędziło, powinno starannie, urządzeniem ciśnieniowym, chodniki wymyć. Taka wiosenna akcja wiele by załatwiła. Ale powinny też powstać regulacje miejskie nakazujące regularne mycie chodników właścicielom posesji. I trzeba to bezwzględnie egzekwować. Dla zdrowia nas wszystkich.

W niektórych stanach USA grzywna za śmiecenie może wynieść nawet pół miliona dolarów. W Singapurze za wyplucie na chodnik gumy do żucia ląduje się w więzieniu. W Bydgoszczy za to samo straż miejska kasuje nawet 500 zł. Ale poza karami jest też edukacja. Skoro akcja społeczna „Weźże gadaj ciszej” przyniosła efekty, to podobna akcja w sprawie śmiecenia i wypluwania gumy byłaby nie od rzeczy. Żeby dla każdego było jasne, że luz w tej kwestii nie jest znakiem wolności, tylko chamstwa i obciachu. Inna sprawa, że koszy na śmieci ustawić można więcej, zwłaszcza obok przystanków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski