MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marzenie o własnej klinice

Redakcja
Marta wyjechała do Irlandii w lutym tego roku, niedługo po zakończeniu weterynaryjnego stażu. Wcześniej szukała pracy w Polsce, jednak nie trafiła na satysfakcjonującą ją ofertę.

Początki w nowym miejscu też nie były najlepsze. Aby mieć za co się utrzymać, przez kilka miesięcy pracowała w supermarkecie. Tam usłyszała o weterynarzu z Dublina, poszukującym kogoś do pracy w klinice dla małych zwierząt. - Wysłałam cv, zadzwoniłam, umówiłam się na rozmowę i zostałam przyjęta no okres próbny. Teraz pracuję na pełny etat - _z zadowoleniem mówi Marta.
Zajmuje się tym, czym zawsze chciała się zajmować. Praca zajmuje jej niecałe osiem godzin dziennie, zwykle popołudniami. - _Oczywiście, są dni, że mam pełne ręce roboty, ale chyba się nie przemęczam - _przyznaje ze śmiechem młoda Polka.
Dodatkowym plusem jest to, że między polską a irlandzką weterynarią nie ma wielu istotnych różnic. I tu, i tam stosuje się takie same lub bardzo podobne leki. Nie ma też powodów do narzekań, jeżeli chodzi o zarobki.
- _Oprócz stałej pensji, dostaję procent z tego, co zarobię dla kliniki
. W gorszych tygodniach, gdy w przychodni mało się dzieje, spokojnie mogę się utrzymać za stałe wynagrodzenie. Gdy szukałam pracy w Polsce, oferowano mi 800 zł miesięcznie. Za te pieniądzemusiałabym pracować bardzo długo na to, żeby kupić sobie chociaż komputer.Teraz mam laptopa, samochód i mieszkam w prześlicznym, nowym mieszkaniu - _cieszy się Marta.
Trochę gorzej było z opanowaniem języka, bo irlandzka odmiana angielskiego bardzo się różni od tej, której Marta nauczyła się w szkole. - _Wśród Polaków na obczyźnie panuje nawet przekonanie, że Irlandczycy nie mówią po angielsku
.
W pracy często zdarza się jej jednak korzystać z ojczystego języka, bowiem po umieszczeniu w Internecie ogłoszenia, że jest polskim lekarzem weterynarii, Martę odwiedza wielu rodaków. W dodatku irlandzkie ulice są pełne przybyszów z Polski, dlatego często w sklepie lub innych miejscach łatwiej jest porozumieć się po polsku niż po angielsku.
Wolny czas umilają jej też spotkania ze znajomymi z czasów studiów, którzy tak jak ona zdecydowali się na emigrację. Marta przylatuje do Polski raz na kilka miesięcy. Ma jednak nadzieję, że uda jej się wrócić do kraju na stałe. Marzy, by za zarobione w Irlandii pieniądze otworzyć w Polsce własną klinikę. Jest pełna energii. - Przez kilka początkowych miesięcy było ciężko, ale teraz jestem bardzo zadowolona i z pracy, i z życia.
ALICJA SUMAROWSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski