Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka uratowała czwórkę dzieci. Ale sama zginęła w płomieniach [WIDEO]

Ewa Gorczyca, Tomasz Jefimow
Pożar zabrał dobytek rodziny i pozbawił życia 34-letnią matkę. Kobieta samotnie wychowywała dzieci, mogła liczyć na wsparcie GOPS, parafii i mieszkańców. Teraz pomoc potrzebna jest dzieciom
Pożar zabrał dobytek rodziny i pozbawił życia 34-letnią matkę. Kobieta samotnie wychowywała dzieci, mogła liczyć na wsparcie GOPS, parafii i mieszkańców. Teraz pomoc potrzebna jest dzieciom Fot. Adrian Socha/krosno112.pl
Podkarpacie. Sąd rodzinny zdecyduje, gdzie trafią osierocone dzieci. Opiekuje się nimi babcia.

Pożar wybuchł w sobotę ok. godz. 10. Wiele wskazuje, że stało się to w momencie, gdy dzieci były w domu same. 34-letnia Barbara wyszła na chwilę do sąsiadów. - Chciała naprawić łopatę, zamierzała odśnieżyć podwórko - opowiada Paweł Gaj, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej KM PSP w Krośnie.

Kobieta, najprawdopodobniej zaalarmowana przez dzieci, wróciła do domu. Wyprowadziła na zewnątrz całą czwórkę: najstarszą dziewczynkę, 9-latkę, synów w wieku 8 i 4 lata oraz najmłodszą, 2,5-letnią córkę. Sama postanowiła jeszcze wejść do domu, miała nadzieję, że zdąży coś zabrać, zanim ogień się rozprzestrzeni.

Źródło: TVN24

- Z tego, co mówili sąsiedzi, wynika, że chciała wziąć torebkę z dokumentami - mówi Dariusz Gruszka, który kierował akcją ratowniczą.

Strażaków powiadomili sąsiedzi. Pożar szybko ogarnął wnętrze niewielkiego drewnianego budynku, dlatego sami nie byli w stanie wejść do środka, by pomóc kobiecie. - Pierwsza na miejsce dojechała jednostka OSP z Posady Jaśliskiej, ale ochotnicy także nie mogli wejść do budynku, bo wnętrze było ogarnięte ogniem i wypełnione dymem, a oni nie są wyposażeni w aparaty oddechowe - mówi Paweł Gaj.

Do budynku weszli dopiero strażacy z OSP w Dukli, którzy dysponowali odpowiednim sprzętem. - Poruszali się praktycznie po omacku, bo na wyciągnięcie ręki nie było nic widać - relacjonuje Mariusz Kozak z KM PSP w Krośnie.

- Kobietę znaleźliśmy w kuchni - mówi Adrian Socha, strażak ochotnik z Dukli. - Leżała na podłodze, przygnieciona szafką - mówi Mariusz Kozak. Strażacy wynieśli 34-latkę przez okno. Na miejscu czekało już pogotowie. Na ratunek było jednak za późno.

Dzieci zostały zabrane do szpitala. Najstarsza 9-latka miała uraz ręki, 7-letni chłopiec doznał poparzeń. Po badaniach okazało się, że nie jest potrzebna dłuższa hospitalizacja. Wczoraj dzieci były pod opieką babci.

Najbliżsi 34-latki (matka i bracia) mieszkają w tej samej miejscowości, w bliskim sąsiedztwie. Jednak sytuacja materialna rodziny jest bardzo trudna. - Pani Barbara była wdową, straciła dwóch mężów, od dwóch lat samotnie wychowywała dzieci - mówi Bolesław Magierowski, sołtys Daliowej.

GOPS w Jaśliskach apeluje o pomoc i wsparcie finansowe dla uratowanych (tel. 13 43 105 89). Akcję uruchomił też Caritas Archidiecezji Przemyskiej. Wpłacać można na konto nr 33 1240 2568 1111 0000 3629 7045 z dopiskiem "Pomoc dzieciom".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski