Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Meandry gospodarki. Co jednym służy, dla innych może być źródłem kłopotów

Liliana Sonik
Gdy Francja została mistrzem świata w piłce nożnej w 1998 roku, nad Sekwaną zapanowała euforia. To przełożyło się na wzrost PKB z 2,3 proc. do 3,6 proc. Ale w ubiegłym roku taki sam sukces nie wywołał gospodarczego cudu. Inne czasy, inne euforie.

Ekonomia nie jest nauką ścisłą. Modele budowane na poprawnych algorytmach w każdej chwili mogą być zakwestionowane przez rzeczywistość. Bo w ekonomii ważny jest czynnik ludzki.

Utrata zaufania, rewolta, czy nowa technologia zmieniają układ sił i mogą być źródłem gwałtownego kryzysu. Potężnym impulsem rozwoju - lub zapaści - jest też… obyczaj, czyli zachowania w danym społeczeństwie przyjęte i uznawane za normalne. Także ambicje i aspiracje pozwalają przeć do przodu, wbrew trudnościom, przy niskim poziomie życia i fatalnych zarobkach.

Nie zapomnę opowieści kanclerza Helmuta Kohla o tym, jak po wojnie Niemcy uznali, że odbudują prestiż kraju dzięki gospodarce. I jak postanowili, tak zrobili. Czasem jednak bywa odwrotnie. Zaklęcia nie inspirują, tylko demolują.

Przed akcesem Grecji do strefy euro, wszyscy wiedzieli, że Ateny prowadzą kreatywną księgowość. Przeważyły jednak argumenty, które tylko z trudem można nazwać politycznymi, bo chodziło raczej o ideologię i pijar. Mówiono, że Grecja jest kołyską Europy, symbolem, że Homer, że Akropol… Sokrates chyba w grobie się przewracał, ale te argumenty przeważyły i Grecja dziś jest bankrutem.

Teraz o ból głowy przyprawia obserwatorów Italia - kraj, który 20 lat temu tworzył wspólną walutę. Włosi są z euro zadowoleni, lecz stan ich gospodarki spędza sen z powiek politykom. Dług publiczny przekroczył 130 proc. PKB. Dla porównania - dług publiczny Polski w 2017 r. to 50, 6 proc. PKB, czyli 6252 euro na mieszkańca i wydaje się nam spory, nawet jeśli w ubiegłym roku nieco się obniżył. A co mają powiedzieć Włosi? Ich dług publiczny wynosi już 37 400 euro na mieszkańca. I stale rośnie.

Ktoś powie, że porównywanie Włoch z Polską nie jest fortunne, gdyż Polska nie należy do strefy euro. No to zerknijmy na Hiszpanię. Dług wynosi tam „zaledwie” 97 proc. PKB, czyli 24 600 euro na mieszkańca. Od chwili przyjęcia euro w roku 1999 (mimo ogromnego bezrobocia) gospodarka hiszpańska rozwijała się aż 4 razy szybciej niż gospodarka włoska. Czyżby Włosi byli bardziej leniwi od Hiszpanów? Nic podobnego.

Są przywiązani do swojego stylu życia i do małych, rodzinnych firm; dręczy ich biurokracja, klientelizm i rozbudowana administracja państwowa. Czy to jednak wyjaśnia zapaść? W grudniu Mario Draghi, szef Europejskiego Banku Centralnego, tak opisywał sytuację Włoch: „Już w latach 80. i 90. Włochy żyły ponad stan, lecz dewaluacja lira sprawiała, że ekonomia włoska pozostawała konkurencyjna.” Gdy po roku 2000 pojawiła się konkurencja z Chin, z którą włoscy producenci przegrywali, rząd nie miał już broni, jaką wcześniej była dewaluacji lira. Draghi, który sam jest Włochem, wie, co mówi. Pozostaje melancholijnie zauważyć, że co jednym służy, dla innych może być źródłem kłopotów.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski