Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medytacje nad zaporą, której nie ma

Zbigniew Wojtiuk
Sztab ekspertów nad Szreniawą w Jaksicach. W środku z laską Gabriel Kwiecień
Sztab ekspertów nad Szreniawą w Jaksicach. W środku z laską Gabriel Kwiecień Fot. Zbigniew Wojtiuk
Kontrowersje. Dla urzędników drewniany jaz na rzece Szreniawie w Jaksicach był samowolką budowlaną. Poprzedni i obecny właściciel młyna w Przesławicach walczą, żeby przywrócić stan pierwotny.

Gabriel Kwiecień nie jest właścicielem Młyna Gospodarczego w Przesławicach od 2005. Mimo swoich 83 lat cały czas jednak żyje sprawami tego już zabytkowego obiektu, zasilanego wartkim nurtem rzeki Szreniawy. Od kilku miesięcy czyni wszystko, aby piętrząca wody Szreniawy zapora w Jaksicach - rozebrana cichaczem na przełomie października i listopada ubiegłego roku - została na powrót odbudowana. - Nie odpuszczę tego póki żyję. To była bezmyślna dewastacja - zapewnia z mocą, wsparty na lasce, jak Gerwazy na Scyzoryku.

Wymuszona przechadzka nad Szreniawą

A że słów nie rzuca na wiatr, od roku daje tego dowód, wysyłając stosy pism do urzędów i samorządów różnych szczebli. I wymógł po miesiącach starań w Urzędzie Marszałkowskim wizję lokalną. We wtorek na sporne miejsce przybył cały sztab ludzi z województwa: Iwona Korzeniak, Małgorzata Dębska i Antoni Łach z Małopolskiego Urzędu Melioracji i Urządzeń Wodnych, Dorota Wojciaczyk z Małopolskiego Urzędu Ochrony Zabytków i Małgorzata Wywiał z Urzędu Marszałkowskiego. Obecni byli również: Gabriel Kwiecień, aktualny właściciel młyna Paweł Ruge, członek Zarządu Powiatu zamieszkały w Przesławicach Adam Motyka i przewodniczący miechowskiej Rady Miejskiej z pobliskich Jaksic, Zenon Czekaj.

Mocno zarośnięte brzegi rzeki są o tej porze roku wyjątkowo trudnym terenem do nawet wymuszonej przechadzki. Ale wszyscy zgodnie i dzielnie pokonywali kolejne metry grząskich nierówności…

Młyn zamknięty na głucho

Młyn w Przesławicach przez 20 lat wytwarzający przy okazji produkcji mąki „czystą”, bo z wody, energię elektryczną, jest obecnie zamknięty na głucho. Figuruje jako zabytek na szlaku Młynów Doliny Szreniawy (odcinek miechowski). W połowie 2011 roku wygasło pozwolenie wodnoprawne. Aktualny właściciel młyna, który powinien dbać o jazy spiętrzające wody rzeki, nie wystąpił do nas o nowe pozwolenie wodnoprawne - wyjaśniał nam przed wizją naczelnik Wydziału Rozwoju Gospodarczego, Rolnictwa i Leśnictwa w Starostwie Powiatowym w Miechowie, Czesław Mardaus. Temat został pozostawiony jakby swemu biegowi. A ten bieg nie był bynajmniej kompatybilny z biegiem kapryśnych wiosną i jesienią nurtów Szreniawy, co na swojej skórze boleśnie odczuwali mieszkający blisko rzeki gospodarze Jaksic. Podtopienia i zalania piwnic, garaży tudzież podwórek, zdarzały się nader często. Jaz został więc rozebrany, czyli zdaniem Gabriela Kwietnia bezmyślnie zniszczony.

To zaniedbanie będzie kosztować

- Przez zaniechanie obecnego właściciela młyna starań na rzecz aktualizacji pozwolenia wodnoprawnego, taki tłum ludzi musi się tu zbierać i w tej chwili debatować. Można pobierać wodę na rzecz działalności gospodarczej, korzystać z niej, tylko to musi być prowadzone na rozsądnych, cywilizowanych zasadach. Przedłużenie pozwolenia wodno-prawnego byłoby dużo łatwiejszym procesem, niż uzyskiwania teraz tych wszystkich pozwoleń od nowa. Bo teraz będzie to dłuższe i zapewne kosztowniejsze - stwierdził autorytatywnie Antoni Łach.

- Nie mogłem się tym zająć w porę. Akurat w tym czasie miałem na głowie poważne sprawy rodzinne i zawodowe. Zajmuję się nie tylko tego rodzaju działalnością. Jednak uważam, że to, co zaistniało, to nie tylko i wyłącznie moja wina… - dawał do zrozumienia Paweł Ruge, właściciel młyna z niewielkimi przyległościami od 2009 roku. Zenon Czekaj jest zdania, że gdyby nie podniesienie zapory na rzece o 25 cm (drewnianą konstrukcję podwyższono kładąc podkład kolejowy) nie byłoby nadmiernego piętrzenia wody i podtopień.- Ja tego na pewno nie zrobiłem - zarzekał się pan Ruge. Jak się okazuje, między 2005 i 2009 rokiem był jeszcze jeden właściciel młyna i to on prawdopodobnie w ten sposób „udoskonalił” drewniany jaz.

Młyn Gospodarczy w Przesławicach nie funkcjonowałby, gdyby nie Młynóweka, kilkusetmetrowa sztuczna odnoga Szreniawy. Ona to bezpośrednio kieruje wody na turbiny napędzające żarna i mlewniki. A to sztuczne koryto zostało wykopane przez Bożogrobców ok. 700 lat temu, jeszcze za czasów Kazimierza Wielkiego. Geniusz średniowiecznych architektów, meliorantów i budowniczych jest więc tym bardziej powalający. Mówiła o tym Dorota Wojciaczyk z WUOZ w Krakowie.

W ewidencji nie ma jazów i zapór

Jazy i zapory nie figurują w ewidencji Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. W ewidencji jest tylko młyn, ale przedmiotem ochrony jest też funkcja tego obiektu. Żeby mógł działać, również ochronie podlegają wszelkiego rodzaju urządzenia wodne, które pozwalają na odtworzenie czy utrzymanie tej historycznej funkcji. -Jeżeli młyn będzie mógł funkcjonować bez tej zapory, to my oczywiście nie będziemy o to walczyć. Natomiast, jeżeli jest to konieczne do utrzymania funkcji obiektu, to jak najbardziej będziemy optować za odbudową - zapowiedziała pani konserwator.

- Państwo nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, że prawo wodne na te urządzenia było ważne do 2011 roku. Ja ten operat mam i w każdej chwili mogę go pokazać. Jest numer zezwolenia, kto je wydał i tak dalej. Przez 4 lata to pozwolenia wygasło. Wiem. Poczyniłem starania, aczkolwiek nieefektywne, bo finalnie nie złożyłem wniosku o nowe pozwolenie, gdyż byłem zajęty innymi sprawami. Dla mnie ten obiekt ma szczególne znaczenie. Mam wizyjną, długą perspektywę jego wykorzystania. Nie będzie on jednak funkcjonował, kiedy nie będzie dodatkowo prądu, czy wodnego zasilania - to głos Pawła Ruge. - Moja rodzina prowadziła ten młyn blisko sto lat.

Przy użytkowaniu nikt nie wymagał jakichś planów. Stopień wodny był zawsze, a żeby kierować wodę na młyn to dawniej wbijano kołki i uszczelniano faszynę słomą. Jednak przy mokrych latach wszystko „rozbierała” woda, to ja zastosowałem lepszą rzecz. Zamiast tych kołków i słomy, wykorzystałem stare podkłady kolejowe. I to się trzymało przez dziesięciolecia - wspomina Gabriel Kwiecień. Przyszło jednak nowe, co nie znaczy lepsze. „Młynówka” to sztuczny, niemal martwy dopływ, bez aktywnego bieżącego nurtu. Stąd staje się ona „opadowa”, coraz płytsza, bo dno jest mocno zamulone. Ale młyn musiał pracować, więc by spiętrzyć wodę podnoszono zapory podkładami kolejowymi tudzież innymi materiałami, co dla młyna było zbawienne, ale już dla okolicznych mieszkańców mniej…

W gestii właściciela młyna

- Możliwość rozwiązanie sprawy i wszelkich związanych z tym problemów leży w gestii właściciela młyna - skwitowała Małgorzata Dębska. Sprawa odsłania jeszcze jeden ponadgminny i ponadpowiatowy problem. -Szreniawa widnieje w ewidencji jako rzeka nieuregulowana. Teraz dopiero trwają prace nad dokumentacją. Jest to trudny temat. Nie ma gdzie budować zbiorników retencyjnych, a tam gdzie jest nadmiar takiej „nieuregulowanej” wody, to są zalania i podtopienia - skomentował Antoni Łach.

Gremium uczestniczące w wizji lokalnej w Jaksicach i Przesławicach, spisze stosowny protokół. O ustaleniach i głównych zapisach, niezwłocznie poinformujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski