Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mewa białogłowa - bywalec miejskich śmietników

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Mewy, które w Krakowie najczęściej spotykamy, to nie te znad morza, z północy, jak powszechnie się sądzi. Tamte to mewy srebrzyste, które gniazdują na nadmorskich klifach. - Nasza mewa, żyjąca na południu Polski, jest łudząco do nich podobna. Jednak to inny gatunek: mewa białogłowa - wyjaśnia dr Damian Wiehle, prezes Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego. - Przybyła od strony Ukrainy, pochodzi z basenu Morza Czarnego.

Fot. Anna Kaczmarz

Ptaki Krakowa

Mewy te stawały się nowym elementem w polskim pejzażu od lat 80. - 90. XX wieku. W Krakowie zaczęły się intensywnie pojawiać po 1990 roku. - Zaczęły z dużym sukcesem wykorzystywać wysypiska komunalne. To łatwy kąsek dla mew, mają tam dużo jedzenia w zimie, w okresie niebezpiecznym dla ptaków - mówi ornitolog, który od ponad 15 lat przygląda się mewom w Krakowie.

Początkowo można było naliczyć w naszym mieście 200 - 250 dużych mew. W ostatnich latach, jak się szacuje, jest ich ok. 5 - 6 tysięcy. Nie przez cały rok - przez pół roku, zimą, od listopada do lutego. Stołują się na Baryczy, a śpią na Bagrach, stawie Płaszowskim albo na zbiorniku zaporowym w Dobczycach. - Mają tam z Krakowa dwa machnięcia skrzydłami. Siadają na wodzie i śpią - mówi Damian Wiehle.

Gdy zima się kończy, robi się ciepło, mewy opuszczają Kraków, wracają na lęgowiska. Najczęściej lecą pod Zator, Tarnów, Niedzicę - tam tworzą kolonie. Zasiedlają wyspy na zalanych żwirowniach oraz łachy piaszczyste na rzekach w środkowej Polsce. Porzucają Kraków, bo komunalne śmietniska poza zimą są dla nich nieatrakcyjne. W okresie lęgowym 70 proc. diety mew stanowią ryby: karp, płoć, leszcz, karaś, okoń, ewentualnie, jeśli się nadarzy, zjedzą też pisklę innej, mniejszej mewy (np. śmieszki). - Wysypisko nie pozwala wyżywić piskląt. Dla nich potrzebna jest świeża ryba, a nie resztki gnijącej piersi z kurczaka, której myśmy nie dojedli - tłumaczy szef MTO.

W Krakowie ptaki te nie tworzą kolonii, jednak pojedyncze pary (do dziesięciu) mają tu gniazda. Wykorzystują do tego np. urządzenia hydrotechniczne na Wiśle przy stopniu Kościuszko (stalowe pale, do których można przycumować barki) i poniżej stopnia Dąbie, zakładają też gniazda i mają młode na osadnikach poprzemysłowych w Nowej Hucie.

Od kilku lat bardzo wzrasta liczebność populacji małopolskich mew. - I w skrócie można to ująć tak: to... krakowskie śmieci powodują, że jest większa liczba par lęgowych tych ptaków - wskazuje Damian Wiehle. Wyjaśnia: człowiek tworzy ogromne ilości śmieci, co wydaje się dużym problemem. A jednak mewy właśnie dzięki temu mają sukces, bez strat mogą przetrzymać zimę i stąd jest ich coraz więcej.

Nawet gnijące jedzenie im nie szkodzi. - Są wyspecjalizowane, coś jak sępy, które jedzą padlinę - gnijące mięso jest dla nich jak świeże, nie mają problemów gastrycznych - zapewnia ornitolog. Dodaje, że w razie skaleczenia na mewach wszystko się też świetnie i błyskawicznie goi, wręcz na oczach obserwatora.

Na bywalców miejskich śmietników czyha jednak pewne zagrożenie: to resztki plastikowych reklamówek. - Okręcają się mewom wokół nóg i w końcu działają jak gilotyna, odcinają płetwę. Widziałem takie mewy bez stóp. To cena jedzenia na stołówce niewpisanej w ich biologię - sumuje prezes MTO.

W Krakowie mewy są bezpieczne, ich naturalnym wrogiem jest bielik, a ten tu nie mieszka. Zjawia się natomiast czasami ptak, który mewom wprawdzie nie zagraża, ale... dokucza. To wydrzyk. Lubi ryby, lecz zamiast samemu łowić, woli wydrzeć je (stąd jego nazwa) innemu ptakowi. Nęka mewę, która złowiła ryby, po to, żeby je zwymiotowała - a wtedy sam je łapie.
Ciekawe jest to, że regularnie pojawiają się w Małopolsce mewy z Ukrainy czy nawet Rosji, z Włoch, z Chorwacji (można to stwierdzić dzięki obrączkom). U siebie są liczne, więc szukają i zajmują nowe terytoria. Trwa ekspansja tego gatunku na północ Europy.

Mewy białogłowe stanowią dziś 95 proc. mew, które można zobaczyć w Krakowie. Obok nich spotyka się jeszcze mewy: romańskie, z żółtymi nogami, a także srebrzyste, ponadto pojawiają się mewy żółtonogie oraz siodłate, z czarnymi skrzydłami, które są największymi mewami Europy. Dorosła białogłowa ma cielisty kolor nóg i całkiem białą głowę w zimie, bez kresek (podobna do białogłowej mewa romańska ma nogi soczysto żółte, a mewa srebrzysta ma kreski, tzw. strychy na głowie - po tym można je rozróżnić).

Mew wiele osób nie odróżnia od rybitw. - Choć to banalnie proste - twierdzi tymczasem Damian Wiehle. - Rybitwa to ptak bardzo mały, ważący 100 - 150 gramów, a mewy - są wielkości kury - opisuje. Mewa w locie porusza się w linii prostej, jak samolot, natomiast rybitwa jest delikatna i lekka jak motyl, zniża się i unosi góra-dół. Rybitwy żywią się owadami, bezkręgowcami, małymi rybkami. Lecąc lotem patrolowym nad rzeką rybitwa może uderzyć w wodę i złapać płotkę. - Masywne mewy tak nie robią, bo przypłaciłyby to życiem - tłumaczy ornitolog.

Mewy należą do najbardziej wiernych wśród ptaków. Żyją nawet do 20 lat i często całe życie spędzają z jednym, tym samym wybrankiem. - Obserwowałem kiedyś, jak na śmieciach jedna taka para stale obok siebie chodziła, i raz jedno, raz drugie zerkały na siebie - opowiada Damian Wiehle.

(MM)

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski