Miał zginąć w 1941 r. Przeżył w USA do 2010 r.

Barbara G. jest jednym z mieszkańców kamienicy przy ul. Dietla. Pod koniec lat 90. lokatorzy dowiedzieli się, że znalazł się rzekomy potomek nieżyjącego właściciela. Reprezentowany przez Adama W. Aleksander L. chciał odzyskać ten budynek i działkę przy ul. Koletek 11, które łącznie są warte 3,9 mln zł. Lokatorzy nabrali podejrzeń. Według ich informacji Samuel Feiner i inni członkowie żydowskiej rodziny przeżyli wojnę.

Mieszkańcy założyli stowarzyszenie Lokatorzy w Obronie Prawa. - Wysyłałam listy po całym świecie w poszukiwaniu Samuela Feinera. W końcu udało się odnaleźć go jedenaście lat temu w USA - zeznawała lokatorka kamienicy. Barbara G. zapewniła sąd, że rozmawiała z nim telefonicznie od 2004 r. do 2010 r. - Raz nawet zapytał, czy jest Lola, czyli kobieta, która przed wojną pracowała jako pomoc domowa w jego rodzinie. Pani ta wciąż wtedy żyła i mieszkała w kamienicy. Porozmawiali przez telefon - mówiła Barbara G.

Zeznania mieszkanki kamienicy potwierdziły ustalenia prokuratury. W toku śledztwa stwierdzono, że dokumenty o rzekomej śmierci Feinerów są sfałszowane i nierzetelne, albowiem osoby, których dotyczą, nie były w czasie II wojny we Lwowie, wojnę przeżyły i mieszkały potem w Krakowie, a rzekomy testator żył jeszcze w toku śledztwa.

Prokuratura wykorzystała także materiały z prowokacji dziennikarskiej reporterów TVN, którzy nagrali rozmowę z dyrektorem Archiwum Państwowego we Lwowie. W rozmowie opisał on, że na zlecenie Adama W. i Aleksandra L. nieustalona osoba dokonała podrobienia testamentu właściciela kamienic oraz raportu ukraińskiej policji, a on na tej podstawie wydał poświadczające nieprawdę zaświadczenia. Wczoraj sąd oglądał film, na którym widać rozmowy z dyrektorem lwowskiego archiwum.