- Grał Pan już przeciwko Hutnikowi?
- Jako trener? Tak, prowadząc Karpaty Siepraw, przeciwko trenerowi Przytule. To był pierwszy mecz Nowego Hutnika (w sierpniu 2010 - red.). Przegrany przez niego w Sieprawiu 0:4.
- Hutnik to klub, z którym jest Pan emocjonalnie związany.
- Całe życie. Mając sześć lat, zacząłem trenować w Hutniku. Grałem w nim z przerwami na Karpaty Siepraw, Puszczę Niepołomice, inne kluby, ale zawsze wracałem. Jako zawodnik spędziłem w Hutniku najlepsze lata.
- Gdy wiosną 2010 roku grał Pan w nowohuckim zespole, prowadził go Leszek Janiczak. Obecny trener Hutnika.
- To prawda. Z trenerem Janiczakiem nasze drogi zeszły się też w Sieprawiu, on mnie tam sprowadził, wywalczyliśmy awans do IV ligi. Gdy odchodził do BKS-u Bochnia, namaścił mnie na swojego następcę w Karpatach. Można więc powiedzieć, że trener Janiczak był ojcem chrzestnym mojej trenerki. Tej seniorskiej, wcześniej prowadziłem dzieciaki w Hutniku.
- Cały czas macie dobry kontakt?
- Bardzo dobry. Także biznesowy, bo działamy w tej samej branży - mowa o handlu sprzętem sportowym. Trener Janiczak jest dystrybutorem Jomy, ja Selecta, i na tym polu też współpracujemy.
- Jak będzie w sobotę?
- Na pewno będzie to szczególny mecz. Może nie tyle dla mnie, bo ja już mam do tego pewien dystans, natomiast jest u nas spora grupa zawodników, którzy albo są wychowankami Hutnika albo w nim przez długie lata grali: Kamil Butkiewicz, Łukasz Białkowski, Michał Tyrka, Mateusz Korcala, Michał Zdziński, Krystian Kozieł. Także Kacper Wróbel, który ostatnio naderwał więzadła. Ci chłopcy tu są, bo - raz - mam rozeznanie wśród chłopaków z Hutnika, dwa - bliskość Węgrzc powoduje, że tu przychodzą. I, tak jak mówię, dla nich to będzie specjalny mecz. Oprócz Zdzińskiego, żaden z nich nie dostał prawdziwej szansy w Hutniku, byli trochę takimi niechcianymi dziećmi. Od razu po juniorach kasowani: wypożyczani do innych drużyn czy wręcz sprzedawani. I na pewno w tym spotkaniu będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony.
- Hutnik, nawet jeśli jest faworytem, to raczej nie „żelaznym”.
- Jest faworytem, trzeba to jasno powiedzieć. To zespół, który bardzo dobrze gra w piłkę, mający kilku wybitnych zawodników. Taki Marcin Makuch mógłby być profesorem dla każdego w tej lidze. Michał Guja, Krzysiek Świątek też liznęli dużego futbolu i na pewno także wyraźnie przerastają umiejętnościami IV ligę. Co nie zmienia faktu, że my pomysł na ten mecz będziemy mieli. Będziemy chcieli ich zaskoczyć swoją dyspozycją, swoim planem i zdobyć punkty, które są nam niezmiernie potrzebne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?