MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Michał Stachera, sensacyjny debiutant w Cracovii: W sporcie jest tak, że nadarza się okazja i trzeba ją wykorzystać

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Michał Stachera (Cracovia)
Michał Stachera (Cracovia) cracovia.pl
Jego ekstraklasowy debiut był sporą niespodzianką. Piłkarz, który do tej pory grał w III-ligowych rezerwach Cracovii, dostał szansę w meczu z Jagiellonią Białystok. Michał Stachera spisał się dobrze.
Kibice Cracovii i ich oprawy

Pirotechnika i oprawy. Fani Cracovii na meczu z Jagiellonią ...

Zadebiutował pan w ekstraklasie. To spełnienie marzeń?

Na pewno. Jak się gra w piłkę i trenuje, to chce się grać na jak najwyższym poziomie więc cieszę się, że udało się zadebiutować. Na pewno jakiś lekki stresik był, ale był on bardziej pozytywny niż taki, który blokowałby mi nogi. Wiadomo, że w ekstraklasie poziom jest wyższy niż w trzeciej lidze, ale starałem się być cały czas skoncentrowany, nie popełniać głupich błędów, szczególnie w defensywie. Dodatkowo kibice bardzo dobrze się spisali i to pomagało.

Kiedy się pan dowiedział o występie?

Na piątkowym treningu Otar Kakabadze doznał kontuzji i podejrzewałem, że mogę wystąpić, a pewności nabrałem w sobotę. Przed odprawą przedmeczową zawołał mnie trener Zieliński i zakomunikował mi tę wiadomość.

Szybko wpasował się pan w formację, która po raz kolejny nie dopuściła do żadnych strat.

Jako że jestem obrońcą, na pewno cieszy mnie czyste konto, już kolejne.

Zderzenie z ekstraklasą było trudne? Wiadomo, że ogląda ją pan na co dzień, ale jedna rzecz to oglądać, a druga, to poczuć ją na własnej skórze.

Wiadomo, że w ekstraklasie poziom jest wyższy, trzeba szybciej podejmować decyzje, ale starałem się być przez cały mecz skoncentrowany i podejmować odpowiednie decyzje.

Jest pan cierpliwym człowiekiem? Bo już trochę grał pan w Cracovii II, a debiutu doczekał się dopiero teraz. W ubiegłym sezonie cały czas grał pan w drugiej drużynie i jakoś nie mówiło się, że jest pan bliski debiutu w pierwszym zespole.

Trzeba po prostu pracować i czekać na swoją szansę.

Ma pan takie przekonanie, że jak się dobrze zaprezentuje w spotkaniach trzecioligowych, to te szanse będą? Teraz debiut to była trochę sprawa przypadku. Gdyby nie plaga kontuzji to zapewne nie wyszedłby pan w pierwszym składzie na spotkanie z Jagiellonią.

Pewnie bym nie zadebiutował, ale w sporcie tak jest często, że nadarza się okazja i trzeba ją wykorzystać.

Od pewnego czasu trenował pan z pierwszą drużyną. Trener Zieliński mówił, że przewidywał kłopoty i dlatego włączył pana do treningów i zgłosił do rozgrywek ekstraklasy. Dla pana to było ważne, że zna pan zawodników?

Oczywiście, że tak, to jest istotne, że zna się zawodników, zna się zespół więc jest inaczej, gdybym nikogo nie znał i wszedł w drużynę. Dlatego nie było źle.

Jak wyglądała pańska droga do Cracovii?

Jestem wychowankiem KS Chełmek. Gdy chodziłem do pierwszej klasy liceum byłem w Progresie Kraków i wtedy trener Robert Kasperczyk, który wtedy był w Cracovii, zadzwonił do mnie i zdecydowałem się na przyjście do „Pasów”. Jestem już w nich piąty sezon. Cracovia wyraziła najpoważniejsze zainteresowanie mną. Zdążyłem się już zżyć z klubem, ale nie powiem, że byłem fanem Cracovii od małego.

Ma pan jakieś wzorce futbolowe w piłkarskim świecie?

Gdy byłem młodszy, to byłem bardziej zawodnikiem ofensywnym. Czasem grałem jako napastnik, ale najczęściej jako skrzydłowy. Zawsze podobał mi się Ronaldo. Potem stałem się zawodnikiem bardziej defensywnym. Pojedyncze występy na pozycji bocznego obrońcy miałem za trenera Wójsa w CLJ, a na stałe przesunął mnie trener Giza na tę pozycję. Wyszło to naturalnie.

Jest sporo przykładów w piłce przesunięcia zawodników ofensywnych do obrony.

Tak Łukasz Piszczek, ale to nie ma co porównywać. Nie zawsze na tej pozycji, na której zaczynamy, na tej kończymy. Dobrze się czuję jako wahadłowy. Miałem też zadania ofensywne i w meczu z Jagiellonią starałem się coś dać z przodu. Trener wymagał ode mnie przede wszystkim tego, żebym z tyłu solidnie i konsekwentnie zagrał, a co dodam z przodu, to będzie dla mnie na plus. Jestem bardziej obrońcą więc musiałem się skupiać raczej na zadaniach defensywnych.

A dla pana to był duży kłopot, by przestawić się z pozycji bocznego obrońcy na wahadłowego? U trenera Gizy w drugiej drużynie graliście w zeszłym sezonie czwórka w obronie, teraz u trenera Ankowskiego to się zmieniło.

Jak mówię, dawniej byłem bardziej ofensywnym zawodnikiem, a są to dość zbliżone pozycje więc nie było najgorzej. Jeśli chodzi o wydolność, to myślę, że jestem wybieganym zawodnikiem.

Stawia pan sobie jakieś cele na ten sezon?

Nie chcę sobie ich stawiać, po prostu cieszę się z debiutu i tyle.

Oceniamy piłkarzy Cracovii za mecz z Jagiellonią Białystok

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Michał Stachera, sensacyjny debiutant w Cracovii: W sporcie jest tak, że nadarza się okazja i trzeba ją wykorzystać - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski