Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między Niemcami a Ukrainą

Ryszard Niemiec
Preteksty. Lepszej przysługi polskiej racji stanu piłkarze nie mogli uczynić: nie dali się pokonać reprezentacji Niemiec! Tym samym wpisali się twórczo w procesy wstawania z kolan i nie ulegania przesadnemu zauroczeniu opcją niemiecką.

Stało się dokładnie w momencie, kiedy prezydent Andrzej Duda przebywał w Berlinie, gdzie dla uczczenia ćwierćwiecza polsko-niemieckiego pojednania, odbył cykl spotkań, m. in. z panią kanclerz Angelą Merkel. Spuścizna po dwóch odważnych politykach - Helmucie Kohlu i Tadeuszu Mazowieckim, pieczętowana jest także futbolową praktyką w Bundeslidze, gdzie nasz najlepszy piłkarz Robert Lewandowski stał się wzorem dla niemieckich zawodników w dziedzinie zdobywania zwycięskich bramek.

Obowiązki dyplomatyczne nie pozwoliły głowie państwa być na stadionie w Saint Denis, co może, choć nie musi, zapisać się jako element osłabienia morale drużyny Nawałki. Z drugiej strony, dzięki tej absencji, pan prezydent dał jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru biegać do szatni kadrowiczów z gratulacjami za zwycięskie remisy w spotkaniach, nawet z mistrzami świata.

Nie uchyli się zapewne od tego satysfakcjonującego kroku reprezentantów po wygranych meczach półfinałowym i - daj Boże - finałowym. Ze zrozumiałych względów Andrzej Duda nie chciał w czwartek naśladować Edwarda Gierka, który podczas argentyńskiego mundialu tak bardzo zachwycił się remisem (0:0) z reprezentacją RFN, że wysłał wielce pompatyczną depeszę gratulacyjną. Ówczesny remis drużyny Jacka Gmocha o niczym nie przesądzał, chociaż - gwoli ścisłości - podobnie, jak dziś, uzyskany został w starciu z aktualnym mistrzem świata.

Ubocznym następstwem nieobecności Pierwszego Kibica w Paryżu było uniknięcie nadmiernej fraternizacji z prezesem Zbigniewem Bońkiem, którego wylewny entuzjazm po meczu z Irlandią Północną objawił się w kumplowskim misiu z Prezydentem. W powszechnej opinii prezes PZPN uchodzi wprawdzie za trzecią osobę w państwie (co na to marszałkowie Sejmu i Senatu?), aliści nawet na widowisku futbolowym protokół nie dopuszcza do nadmiernego skracania dystansu wobec prezydenta. Ten z kolei nie ukrywa swej futbolowej pasji (co zrównuje go z kibicowskim masami i daje popularność) oraz miłości do najstarszego klubu, jakim jest Cracovia.

Stąd przytomny, pomeczowy komentarz, uznający klasę Bartka Kapustki, wypowiedziany na gorąco, zanim jeszcze ruszyła kapustkomania. Urzędujący prezydent nie musi udawać fachury, albowiem na piłce się zna do tego stopnia, że nie odmówił zaproszenia i zaliczył krakowski „marsz milczenia”, w którym sympatycy futbolu protestowali przeciwko rosnącej fali przemocy i ksenofobii, toczącej środowiska kikolskie. Przebył drogę od tablicy doktora Cetnarowskiego po pomnik pułkownika Reymana, nie zważając na siąpiący deszcz. Z jego akurat strony nie grozi nam pomylenie siatkówki z piłką nożną, jak to przytrafiło się poprzednikowi na najwyższym urzędzie…

e-mail: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski