Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między piekłem a niebem

Włodzimierz Knap
Dante i góra czyśćcowa, scena z „Boskiej komedii”, miniatura z XV w.
Dante i góra czyśćcowa, scena z „Boskiej komedii”, miniatura z XV w. FOT. GRIGORI PETROWITSCH GOLDSTEIN
RELIGIA. Aż do połowy XII stulecia czyściec jako miejsce nie istniał. Jednak jako idea łączności świata żywych i umarłych i ich wzajemnego wpływania na siebie pojawił się już w początkach Kościoła.

W Nowym Testamencie o czyśćcu nie ma ani słowa. W Starym jest, lecz tylko w jednym miejscu – w Drugiej Księdze Machabejskiej, a i też pośrednio. Nie pada w niej bowiem nazwa czyściec.

Dopiero w połowie XII stulecia pojawi się termin oznaczający czyściec jako „trzecie miejsce”, że człowiek stoi na rozdrożu przed wyborem dróg, z których jedna prowadzi do raju, druga do piekła.

Również Kościół na Soborze Watykańskim II nie poświęcił czyśćcowi zbyt wiele uwagi. O jego istnieniu nadmienił jedynie w Konstytucji o Kościele, głosząc, że człowiek po śmierci poddany jest oczyszczeniu. Dodajmy, że dla obecnej teologii katolickiej czyściec nie jest miejscem, a stanem.

Także Katechizm Kościoła katolickiego, zredagowany za pontyfikatu Jana Pawła II, na temat czyśćca jest niezwykle oszczędny. Na prawie 3000 rozdzialików tylko jeden mówi o nim: „Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do nieba”.

A jednak idea czyśćca od początków istnienia Kościoła była mocno obecna, bo wypływała z najgłębszych potrzeb człowieka. Kapitalnie ujęła to św. Katarzyna z Genui, XV-wieczna mistyczka: „Czyściec – cóż to za wielka rzecz!”. Chateaubriand przekonywał, że czyściec góruje nad niebem i piekłem tym, że wyobraża przyszłość, której im brakuje.

***

Kto wie, jak potoczyłyby się dzieje chrześcijaństwa, gdyby Marcin Luter nie kładł tak wielkiego nacisku na kwestię odpustów. Ta bowiem ściśle wiąże się z wiarą w czyściec. Faktem jest jednak, że Kościół w jego czasach do absurdu posunął praktykę oferowania zapłaty w zamian za zmniejszenie lub zlikwidowanie cierpień dusz czyśćcowych.

Wśród 95 tez, które 31 października 1517 r. ksiądz Marcin Luter, augustianin, przybił na drzwiach kościoła zamkowego w Wittenberdze, sporo mających fundamentalne znaczenie dla niemieckiego mnicha, dotyczyło czyśćca.

„Piekło, czyściec i niebo są względem siebie tak różne, jak rozpacz, bliskość rozpaczy i pewność zbawienia” – to jedna z jego tez. „Zdaje się być, że duszom w czyśćcu potrzeba zmniejszenia bojaźni i pomnożenia miłości” – to inna. „Zamiana kary kościelnej na karę w czyśćcu – to kąkol, posiany wówczas, gdy biskupi spali” – brzmiała kolejna.

Trzecie miejsce
Ten tekst nie będzie jednak ani o rozumieniu przez Lutra czyśćca i wszelkich związanych z tym konsekwencjach, łącznie z przyczynieniem się do podziału Kościoła, ani o stosunku prawosławia do niego. Chodzi o samo powstanie „trzeciego miejsca”, o którym w Biblii wprost mowy nie ma. To „trzecie miejsce” nie jest miejscem wiecznego trwania jak niebo czy piekło. Podlega jednak innym prawidłom niż czas i przestrzeń ludzka, ziemska.

Juda Machabeusz
Bernard Sesboue, jezuita, wybitny teolog, współautor i redaktor wielotomowej „Historii dogmatów” tak pisze: „Po co czyściec? Jak się wydaje, Biblia o nim nie mówi. Z drugiej strony w ramach doktryny czyściec dojrzewał bardzo powoli i pojawił się późno”. Kiedy dokładnie, o tym nieco dalej.

Źródeł czyśćca w Piśmie Świętym należy szukać we fragmencie zawartym w Drugiej Księdze Machabejskiej. Jest w niej mowa, że Juda Machabeusz, przywódca żydowskiego powstania przeciw Seleucydom (167–160 p.n.e.), zorganizował modlitwę, a nawet ofiarę za żołnierzy poległych w walce, którzy to i owo mogli mieć na sumieniu.

Autor tej księgi, pierwszej zresztą, w której mowa jest o zmartwychwstaniu i jedynej zawierającej zarys nauki o czyśćcu, chwali Judę: „Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym”.

Widać zatem, że Juda Ma-chabeusz był przekonany, że żywi mogą owocnie orędować za zmarłymi. Przekonanie to podzielał Kościół w epoce starożytnej. Św. Cyprian w pierwszej połowie II stulecia myślał o chrześcijanach, którzy odeszli od wiary w Jezusa w okresie prześ­­ladowań, a śmierć ich zabrała, zanim zdołali się pojednać. Św. Cyprian radził, by Kościół modlił się za nich.

Św. Cyryl Jerozolimski w drugiej połowie IV w. przekonywał, że w liturgii Eucharystii należy iść dwoma drogami. Z jednej, należy zmarłym polecić siebie ich orędownictwu. Z drugiej – orędować za nimi. Cyryl wyjaśniał, że jego postulat nie jest sprzeczny, bo nie wiemy, kto może orędować za nami, a kto potrzebuje naszego wstawiennictwa.

Czyściec – jako miejsce – pojawił się w pismach dopiero najwcześniej w połowie XII stulecia. Zanim to się stało, chrześcijaństwo odziedziczyło po większości starożytnych religii podwójne zaświaty. Wybrało więc inne rozwiązanie niż Żydzi. W judaizmie jest bowiem jeden świat zmarłych: szeol, miejsce smutne, ponure, lecz w którym zmarli nie cierpią.

Chrześcijanie przyjęli model dualistyczny: niebo i piekło. Odesłanie do jednego lub drugiego zależy od grzechów, jakie konkretny człowiek popełnił na ziemi. Kościół proces zbawienia lub potępienia kontrolował, lepiej lub gorzej, przez praktyki pokutne, które uwalniały ludzi od grzechów. Wyrok ograniczał się do alternatywy: raj lub piekło. Ogłosić miał go Bóg na Sądzie Ostatecznym, a decyzja była definitywna i trwać miała przez wieczność.

Pierwszy Kościół
Jednak już od pierwszych stuleci chrześcijanie wierzyli, co potwierdzają nagrobne inskrypcje, że los zmarłych nie jest definitywnie przypieczętowany w chwili śmierci.

Ufano, że modlitwy i ofiary ze strony żywych mogą pomóc zmarłym w uniknięciu piekła lub przynajmniej spowodować, że w oczekiwaniu na wyrok sądu ostatecznego cieszyć się będą łagodniejszym traktowaniem niż np. zbrodniarze, zasługujący na piekło.
Wielcy Ojcowie Kościoła z IV w., Ambroży, Hieronim i Augustyn, pisali, że dusze niektórych grzeszników mogły dostąpić łaski w czasie między śmiercią a Sądem Ostatecznym. W tym okresie miałyby przejść przez pewną próbę. Gdzie? Tego ci wielcy ludzie nie nazwali konkretnie.

Geografia zaświatów
Długo zresztą jeszcze nie pojawiła się nauka o czyśćcu. Dlaczego? Jacques Le Goff, autor kapitalnej monografii „Narodziny czyśćca” w innej ze swojej prac odpowiada: „Z powodu braku ładu w geografii miejsc piekielnych. Nie było wśród nich pomieszczenia dla tych, którzy korzystali z odroczenia decyzji o skierowaniu do nieba lub piekła”.

Ten sam autor pisze: „Czyściec wchodzi na stałe do zasobu wierzeń chrześcijaństwa zachodniego mniej więcej w latach 1150–1250”.

Jaka była wówczas jego funkcja? Uważano go za krainę przejściową, gdzie niektórzy zmarli zostają poddani próbie, możliwej do skrócenia dzięki wstawiennictwu żywych.

Inny wielki znawca średniowiecza, a przede wszystkim sposobu myślenia ówczesnych ludzi, Aron Guriewicz, zwraca uwagę, że „sztuki plastyczne XII i XIII w. nie znają czyśćca. Interpretują królestwo pozagrobowe w postaci dychotomii: piekła i nieba”.

Inni znawcy, m.in. Michel Vovelle, twierdzą, że czyściec występuje w kościelnej ikonografii dopiero pod koniec średniowiecza, czyli najwcześniej na początku XV w. A wyśmienity badacz problematyki związanej ze śmiercią, Philippe Aries, przesuwa pojawienie się wyobrażeń czyśćca w sztuce na jeszcze nieco późniejszy okres.

Dusza do ciała
Warto też pamiętać, że wiara w czyściec, jako miejsce męki, wymusza również refleksję nad stosunkiem duszy do ciała. Już wczesny Kościół uznał, że w momencie śmierci nieśmiertelna dusza opuszcza ciało i łączy się z nim ponownie w końcu świata, w czasie zmartwychwstania.

Jak zatem na ten proces patrzeć z punktu widzenia wiary w czyściec? Zdaniem prof. Le Goffa, sprawa ta nie zaprzątała zbytnio głowy teologów i biblistów, ponieważ uważali oni, że dusze posiadają materialność, a zatem mogły doznawać mąk czyśćcowych.

Problemem było natomiast to, gdzie umiejscowić czyściec? Autorzy opowieści o wędrówkach w zaświaty odbywanych przez żywych nie lokalizują miejsca, gdzie odkupuje się po śmierci jeszcze niewymazane i nieodpokutowane grzechy.

Dodać trzeba, że takich opowieści o rzeczywistych lub przekazanych za pomocą wizji podróżach na tamten świat było sporo, choć oczywiście tylko Dante znany jest każdemu. W jego „Boskiej komedii” po czyśćcu oprowadza Wergiliusz. W dziełach innych autorów zajmował się tym uprawniony przewodnik: zwykle byli to archaniołowie Rafael i Gabriel lub jakiś święty.

Kraina pośrednia
Czyściec jest krainą pośrednią i to zarówno w sensie czasowym – między śmiercią a Sądem Ostatecznym – jak i przestrzennym. Zanim jednak stał się miejscem pośrednim, taka kategoria (pośredniości) musiała powstać w świadomości ludzi średniowiecza. A to zajęło trochę czasu.

Najpierw nasi przodkowie próbowali wyobrazić sobie dwa piekła: jedno niższe, drugie wyższe. Do pierwszego trafiali więksi grzesznicy, do drugiego mający na sumieniu lżejsze grzechy. Potem nastąpiło przesunięcie czyśćca w kierunku nieba.

A kiedy w dobie rozkwitu Europy, między rokiem 1000 a XIII stuleciem, ludzie i Kościół uznali, że prosta opozycja przeciwstawiająca niebo piekłu jest nie do utrzymania, powstało miejsce na czyściec. Pojawiło się też słowo „purgatorium”, czyli czyściec.

Znowu wczesny Kościół
Warto jednak podkreślić, że czyściec jako miejsce mógł powstać, bo najpierw, od pierwotnego Kościoła, mocny był nurt poboż­nościowy. Pierwsi chrześcijanie wierzyli w skuteczność modlitw za zmarłych. Uczeni twierdzą, że św. Augustyn w „Wyznaniach”, dając wyraz swoim uczuciom po śmierci matki, Moniki, przyszłej świętej, wypowiada myśl, której rozwinięcie prowadzi do pojęcia czyśćca.

Genialny Dante
Jednak tym, który najdoskonalej wyraził to, czym jest czyściec, nie był duchowny, uczony teolog, lecz człowiek świecki: Dante. Jego wizja tej części zaświatów, podobnie zresztą jak piekła, a po części i nieba, jest do dzisiaj niezrównana.

Oprócz Dantego wielki wkład w rozwój koncepcji czyśćca miała kultura ludowa, ale nie w dzisiejszym rozumieniu kultury masowej. Ludzie średniowiecza mieli silną potrzebę przebywania w świecie baśni, legend i widowisk. Podróże w zaświaty idealnie w tę potrzebę wpisywały się. Kaznodzieje rozumieli to i głosili przypowieści związane z czyśćcem, które miały również cel edukacyjny, umoralniający.

Choćby taka: „Pewien zakonnik, który samowolnie wystąpił z zakonu, nie uzyskawszy odpuszczenia grzechów przed śmiercią, sam wybrał sobie pozagrobową karę. Był nią pobyt w czyśćcu przez dwa tysiące lat. Gdy upłynął jakiś czas po jego śmierci, ukazał się biskupowi i powiedział, że dzięki modlitwom za jego duszę i jałmużnie dawanej przez biskupa dwa lata zostały mu policzone za dwa tysiące lat cierpień pozagrobowych i obecnie jest od nich całkowicie uwolniony”.

W innej opowieści mowa jest o tym, że kiedy umarł pewien lichwiarz, to biskup usunął go z cmentarza. Żona udała się do papieża, by ten zmienił decyzję biskupa, ale nic nie wskórała.

Wtedy złożyła papieżowi obietnicę, że, by odkupić grzechy męża, da się zamknąć w pustelni. Ten zgodził się, by szczątki jej męża wróciły na cmentarz. Żona postanowiła zamieszkać w jamie obok jego grobu.

Po siedmiu latach ukazał się wdowie były mąż i powiedział, że dzięki jej prośbom został wydobyty z głębi piekieł, z najstraszniejszych mąk. Zapowiedział, że całkowicie uwolniony od piekła będzie jednak dopiero wtedy, gdy małżonka przez kolejnych siedem lat zachowywać się będzie podobnie. Ta zrobiła tak.

Po umówionym czasie ukazał się jej ponownie mąż, mówiąc: „Dzięki Bogu i tobie zostałem dziś uwolniony.”

Włodzimierz Knap, dziennikarz

Książki

Jacques Le Goff „Narodziny czyśćca”.
Kilka miesięcy temu zmarł autor tej książki. Żył 90 lat. Przez dziesięciolecia uważany był za jednego z najznakomitszych znawców wieków średnich. Jego dorobek naukowy i popularyzatorski jest pełen wspaniałych dzieł, wśród nich są oczywiście „Narodziny czyśćca”. Doprowadza tę blisko 500-stronicową pozycję do apogeum czyśćca, czyli do poematu Dantego „Boska komedia”. PIW.

Jean Delumeau „Historia raju”.
Tym, kim dla poznania średniowiecza są dzieła Le Goffa, tym dla epoki renesansu, baroku, a nawet oświecenia są prace Delumeau. To również niezwykły historyk. Porusza się on zresztą na wielu polach, m.in. badając dzieje nieba, lecz też stosunek do grzechu, strachu, ojcostwa.

Krótko mówiąc, niezwykle bliska jest mu historia społeczna, poznawanie mentalności przeszłych pokoleń. „Historia raju” jest pierwszym ogniwem cyklu poświęconego zaświatom wydanym przez Państwowy Instytut Wydawniczy.

Georges Minois „Historia Piekła”.
Książka francuskiego historyka i badacza literatury poświęcona piekłu kończy cykl PIW-owski o niebie, piekle i czyśćcu. Piekło w teorii wydaje się być najatrakcyjniejsze, bo od wieków przejmowało zgrozą całe pokolenia wierzących. Piekło to jeden z najstarszych koszmarów ludzkości, nieodłączny od lęku przez światem nieznanym.

Alan E. Bernstein „Jak powstało piekło. Śmierć i za- dośćuczynienie w świecie starożytnym oraz początkach chrześcijaństwa”.
Bernstein sięga do źródeł babilońskich, egipskich, greckich, rzymskich, żydowskich oraz świadectw z początków wspólnoty chrześcijańskiej. I daje przejmujące studiumo powstaniu piekła, które zyskało uznanie w oczach fachowców. Libron.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski