MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkanie czeskiej duszy

Leszek Mazan
Cesarz Austrii, lekko (?) skretyniały król Czech Ferdynand Dobrotliwy (1. połowa XIX w.) tak lubił knedle, że od ich obecności na talerzu uzależniał parafowanie dokumentów państwowych: – Keine knodeln, keine unterschnit! – Nie będzie knedli, nie będzie podpisu.

To były czeskie knedle. Czeskie! Kucharz ostatniego koronowanego króla Czech korzystał z przebogatych doświadczeń knedlojadów ziem Korony św.Wacława. Prób kwestionowania czeskiego rodowodu bułczanego knedlika było i jest w rewizjonistycznie zorientowanych kołach Europy sporo, ale faktów zmienić się nie da: urodził się nad Wełtawą. Pierwsza wzmianka o knedlikach na czeskim stole pochodzi z VII w., co czyni prawie pewnym, że jadał je na Hradczanach w X stuleciu św. Wacław.

Mówiono na nie „knofle” albo (co spotyka się i dziś) „sziszki” – które to słowo lansował w kazaniach, walcząc z zalewem niemczyzny, Jan Hus. Potomkowie praojca Czecha proponują do dziś Europie również szeroką gamę knedlików ziemniaczanych (bramborowych), serowych, wątrobianych etc. Takim właśnie pociskiem pewna bawarska niewiasta broniąca murów oblężonego zamku ugodziła śmiertelnie w czoło rycerza czeskiego króla Przemysława Otokara II. Był to wiek XII, a więc Niemcy znali już okrutną siłę rażenia tajnej czeskiej broni!

Był to z całą pewnością knedel ziemniaczany, tak twardy, że lepiej nadawał się do rażenia wroga niż własnego żołądka, ot, typowy knedel bawarski. Prawdziwie czeski, smaczny, pożywny knedlik powstaje tak: w głębokiej misce miesza się trochę niezbyt ciepłego mleka lub maślanki, drożdży, przesianej grubej mąki, szczyptę soli, żółtko. Wszystko to trzeba dokładnie wyrobić. Źle wyrobione ciasto spowoduje, że knedlik polany sosem zamieni się na talerzu w odstraszającą bryjkę albo będzie suchy, niewyrośnięty, zakalcowaty.

Do gotowego już, niezbyt gęstego ciasta (uzyskanie jego odpowiedniej konsystencji to cała sztuka) trafia pokrojona w drobną kostkę czerstwa zwykła wodna bułka. W zależności od receptury albo wcześniej przyrumienia się ją na maśle, smalcu czy oliwie, albo trafia do ciasta naturalna, bez podsmażania. To te bułczane grzanki decydują ostatecznie o smaku i zapachu prawdziwego, gotowanego (niezbyt długo) w osolonej wodzie czeskiego knedlika.

I co ważne: naprawdę dobry czeski knedlik musi być zrobiony ręcznie, nie powinien też zawierać żadnych środków spulchniających (no, szczypta sody może być). I wywoływać ma w ustach błogość... Jest symbolem domowego spokoju, zadowolenia i sytości. Poeta Jan Neruda porównywał go do kobiecego ciała. O jego (knedlika, nie Nerudy) stałej obecności na stołach decydował jednak nie tylko smak, ale i właściwie rozumiany patriotyzm.

Jeszcze do niedawna w wielu, bardzo wielu czeskich rodzinach pan domu nie zasiadł w niedzielę za stołem, na którym nie znalazłby się knedlik; w domach ortodoksyjnych wyłącznie ten najprawdziwszy, czyli bułczany – houskovy. Niestety, coraz liczniejsze czeskie gospodynie nie mają już ani czasu, ani ochoty, ani wiedzy niezbędnej do zrobienia i ugotowania knedlika, tak że nawet w niedzielę na talerzach obok mięsa i kapusty pojawia się szary wyschnięty potwór bez duszy – tragiczna jak wyrzut sumienia namiastka sławy i chwały czeskiej kuchni. Straszne...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski