Paweł Głowacki: DOSTAWKA
Odór ścierwa szczurzego, mrowiącego się robactwem w rogu pokoju? Możliwe że i ta potworność tkwiła w smrodzie, w który wleźli, gdy 80-letni emeryt Cornel ius Gurlitt otworzył im drzwi studziennie ciemnego apartamentu w Schwa bing, bogatej dzielnicy Monachium. Lecz zostawmy detale, nie są istotne.
Smród gigantyczny. Wielopiętrowe płynne papier mâché smrodu. Odór babiloński. W monachijskiej norze zwykłego człowieka – babiloński nadmiar wszystkich swądów świata. I z tego nadmiaru właśnie – dokumentnie zdewaluowana hierarchia swądów. To jest w tej historii istotne naprawdę. W mieszkaniu Gurlitta marny odorek peta znaczył dla nosa tyle co odór szczurzego trupa. Potaniały smrody od nadmiaru smrodów. To było nieuchronne. Jak i nieuchronne było zdumienie tych, co do Gurlitta przyszli w zupełnie innej sprawie, a na dnie monstrualnego smrodu znienacka odnaleźli – piękno.
Obrazy, rysunki, grafiki – w ramach, albo już bez, zwinięte w rulony, na półkach, w kątach, na kupie, gdziekolwiek, jakkolwiek. Picassy, Matisse’y, Chagalle, Kokoschki oraz inne Dürery. Od ostatniej wojny tysiąc pięćset arcydzieł, wartych miliard euro – w monachijskim domu szarego staruszka. Jak gdyby nigdy nic, jakby to były krzesła, widelce bądź patelnie. Nieludzki nadmiar piękna w nieludzkim nadmiarze smrodu, a w samym centrum tego zawrotnego tandemu potaniałych jakości – stetryczały Gurlitt, z mocy czasu i mocy przesytu kompletnie zobojętniały tak na piękno, jak i na smród. Nie mogło być inaczej. Takie czasy.
Tym, co monachijskie mieszkanie nawiedzili w zupełnie innej sprawie, przytrafiła się przygoda życia. Zobaczyli oto figurę współczesności. Dziś wszyscy idą do seriali, więc Wilhelmich i Łomnickich ci u nas dostatek. Wszyscy lgną do polityki, zatem mężów stanu jest jak psów. Wszyscy robią biznes, wszyscy piszą, śpiewają, komponują i opinie o wszystkim wygłaszają. Wszyscy są nowoczesnymi reżyserami teatralnymi i wszyscy pilnie tworzą nowoczesny język sceniczny, w związku z czym w Tadeuszach Kantorach przebierać możesz przez noc całą.
Dziś wszyscy robią wszystko wszędzie. Ergo–wszystko tanieje od nadmiaru wszystkiego, hierarchie idą na kompletny rozkurz, całkiem jak hierarchia smrodów i hierarchia piękna w norze Gurlitta. Na ten przykład, skoro dziś prawie wszyscy o co drugiej premierze w Starym Teatrze piszą tak, jak by o "Umarłej klasie” Kantora pisali – to o czym tu jeszcze mam mówić?
Co stanie się ze skarbem znalezionym w mieszkaniu Gurlitta? Nie wiadomo. Lecz mądrze by było otworzyć okna i przewietrzyć – żeby Gurlitt właściwie ocenił jakość smrodu, jeśli smród się pojawi. I żeby naprawdę docenił Picassa – należy mu zostawić Picassa. Jednego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?