Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłość i łzy

Urszula Wolak
Lubię kino. Za mężczyzną, który dokonał rzeczy niemożliwych, stoi kobieta. Za mężczyzną, na którego spłynął splendor całego świata, stoi kobieta. Stoi w cieniu, poświęca karierę naukową na rzecz opieki nad mężem i dziećmi.

Robi to świadomie, bez cienia wahania, bo kieruje nią bezgraniczna miłość do męża. Gdyby nie ona, Stephen Hawking pewnie nigdy nie napisałby „Krótkiej historii czasu”, a jego geniusz zostałby skazany na stracenie, bo jak zdają się mówić twórcy nominowanej do Oscara „Teorii wszystkiego” Jamesa Marsha, za każdym równaniem zmierzającym do wyjaśnienia świata i człowieka stoi miłość.

W życiu (chyba najbardziej znanego dziś) fizyka Stephena Hawkinga pojawiła się ona w krytycznym momencie – gdy jako obiecujący student dowiedział się, że zostały mu tylko dwa lata życia. W tym czasie jego mięśnie przestaną stopniowo pracować. Nie będzie mówił.

Także jego nogi i ręce przestaną pracować tak jak układ oddechowy, słuchowy, wzrokowy czy trawienny. Choroba nie zatruje tylko mózgu, który nie pozwoli Hawkingowi zapomnieć o osobistej tragedii doprowadzającej jego ciało do ruiny. Myśli o bezsensie życia zamknęły go w czterech ścianach pokoju. Drzwi do nich wyważyła tylko Jane Wild, która przyjęła na swoje barki życie z człowiekiem o genialnym umyśle uwięzionym w zdeformowanym i pozbawionym ludzkich odruchów ciele.

Film w reżyserii Jamesa Marsha powstał na podstawie autobiografii Jane Wild, która była żoną Hawkinga przez ponad dwadzieścia pięć lat i przeszła razem z nim przez najtrudniejsze etapy jego życia. W scenie rozpoczynającej film nie bez przyczyny jej nazwisko wymawiane jest przez przyjaciela geniusza z naciskiem na jego referencyjne znaczenie. Bo Wild w języku angielskim znaczy dziki. W przypadku kruchej Jane oddaje ono także drzemiące w kobiecie niespożyte pokłady siły.

„Teoria wszystkiego” jest więc konwencjonalnym, opowiedzianym w hollywoodzkim duchu „wyciskaczem łez”. Historią o miłości (zanurzonej w muzyce perfidnie manipulującej emocjami widza) od początku skazanej na nieustanną walkę o przetrwanie. Tak jak walczył o to Stephen Hawking, który przekroczył upiorną granicę dwóch lat życia. Eddie Redmayne otrzymał za kreację geniusza, wymagającą od niego fizycznych przeobrażeń, Oscara. Rzeczywiście – wzbija się na wyżyny swych aktorskich osiągnięć, tocząc niezwykle siłowy, fizyczny, ale też i wewnętrzny bój z otaczającą go rzeczywistością. O pozostanie człowiekiem, który pragnie miłości mimo wszystko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski