Minister cieniutko waloryzuje

Minister pracy tym razem będzie "krakowskim centusiem" FOT. ANDRZEJ BANAŚ

RENTY I EMERYTURY. Z powodu niskiej inflacji w ubiegłym roku nie możemy liczyć na satysfakcjonujący wzrost świadczeń z ZUS

W ub. roku wzrost cen towarów i usług był niewielki (zaledwie 1,1 proc.). Na razie niewiadomą stanowi realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia - jego wartość w następnym tygodniu poda prezes GUS. Z rządowych prognoz wynikało, że może to być 1,2 proc. Przy takich założeniach wskaźnik waloryzacji rent i emerytur wyniósłby 1,34 proc. Bieżące szacunki mówią jednak o wzroście płac o 2,5 proc. Wskaźnik waloryzacji osiągnąłby zatem 1,6 proc.

Niezależnie od tego, czy będzie to 1,34 proc. czy też 1,6 proc., waloryzacja okaże się dosyć symboliczna. Wręcz najniższa od 2002 r., gdy jej wskaźnik miał wartość 0,5 proc. Dość niski wzrost świadczeń nastąpił też w 2004 r. (1,8 proc.). Pozostałe lata minionej dekady charakteryzowały się z kolei stosunkowo wysoką waloryzacją. W roku ubiegłym było to 4 proc., a rok wcześniej - przy waloryzacji kwotowej - każdy uprawniony otrzymał tyle samo, czyli 71 zł bez względu na wysokość pobieranego świadczenia. Renty i emerytury najbardziej wzrosły w 2008 r. (6,5 proc.) oraz rok później (6,1 proc.).

Waloryzacja emerytur i rent jest częstym tematem publikacji prasowych. Dyskusja nasila się zazwyczaj w obliczu nadchodzących wyborów i tak jest właśnie w tym roku. Padają przy okazji różne propozycje zmian w sposobie podnoszenia świadczeń. Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zaproponował, by emerytury i renty były korygowane w różny sposób, w zależności od wysokości świadczenia. Według niego emerytury i renty dla wszystkich pobierających powinny być waloryzowane o wskaźnik inflacji, a tylko w przypadku najbiedniejszych należy uwzględniać dodatkowo realny wzrost płac.

W ostatnim spotkaniu poświęconym zasadom waloryzacji brali udział eksperci związków zawodowych, pracodawców i emerytów. Przedstawiciele związków popierają wprawdzie pomysł wyjątkowego traktowania najuboższych emerytów i rencistów, wskazują jednak na istotne minusy propozycji ministra.

- Jest ona niezbyt zgodna z propozycjami rządu, aby dłużej pracować w celu otrzymania wyższej emerytury. Teraz miałoby się okazać, że im wyższa emerytura, tym mniejsza waloryzacja - skomentowała Anna Grabowska, ekspert Forum Związków Zawodowych.

- Proponowany sposób waloryzacji musi być konkretny - mówi z kolei Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ. - Minister nie zdefiniował, którym najbiedniejszym emerytom przysługiwałaby wyższa waloryzacja. Który emeryt ma w efekcie dokładać innemu? Ten, co ma 1200 zł temu, co ma 800 zł? To byłby absurd - ocenia Taranowska.

W skrócie

* Przeciętna emerytura na koniec III kwartału ub.r. wynosiła 1984 zł. Emerytury pobiera 4,9 mln Polaków. Minimalna emerytura (lub renta z tytułu całkowitej niezdolności do pracy) wynosi 831 zł.

* Przeciętna renta z tytułu niezdolności do pracy to 1495 zł. Renty takie pobiera nieco ponad milion Polaków.

* Rząd przyjmował, że inflacja na koniec minionego roku wyniesie 1,9 proc., natomiast płace wzrosną o 1,2 proc. Inflacja była jednak znacznie mniejsza, co zmusiło do weryfikacji założeń i skutkuje nadwyżką budżetową.

marian.cholewinski@dziennik.krakow.pl