Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ministerstwo wreszcie zbada wpływ nadajników telefonii komórkowej na ludzi

Grzegorz Skowron, Piotr Drabik
Joanna Urbaniec
Kontrowersje. W ciągu 5 lat w Krakowie wybudowano ok. 100 stacji bazowych umożliwiających rozmowy telefoniczne. Moc niektórych wzrosła w tym czasie 5 razy!

Nadajniki stacji bazowych telefonii komórkowej powstają bez pozwoleń na budowę. Mają też znacznie większą moc niż pierwotnie zakładano, a protesty nie są skuteczne, bo nie istnieje obowiązek badań na temat negatywnego wpływu na otoczenie i zdrowie ludzi. Dlatego Najwyższa Izba Kontroli postuluje zmiany w przepisach, a Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zamierza zlecić przeprowadzenie badań, które wykażą, czy protestujący przeciwko budowom nowych masztów mają rację.

Ostatni raport NIK ujawnia, że stacje bazowe telefonii komórkowej powstają i rozbudowują się bez właściwej kontroli. Przepisy są tak nieprecyzyjne, że w przypadku anten o wysokości do 3 metrów nie trzeba nawet stacji zgłaszać nadzorowi budowlanemu. Wystarczy zgoda zarządcy budynku. Bez przeszkód można też zwiększyć moc nadajnika, gdyż nie istnieje obowiązek badania oddziaływania stacji na otoczenie po jej planowanej rozbudowie.

Efekt? Np. stacja bazowa umieszczona na nowohuckiej szkole (os. Albertyńskie 36) ma dziś moc blisko 18,5 MW, o 553 proc. większą niż w pierwotnych planach z 2011 roku. „Tylko” trzykrotne zwiększenie mocy nadawczej nastąpiło na os. Dywizjonu 303 nr 66 oraz na budynku przy ul. Zakopiańskiej 291. Okoliczni mieszkańcy mogą o tym w ogóle nie wiedzieć.

NIK chce, by rząd przygotował precyzyjne przepisy uniemożliwiające takie sytuacje. W praktyce oznaczałoby to większe utrudnienia przy inwestycjach telekomunikacyjnych. Tymczasem Ministerstwo Cyfryzacji przyznaje, że w najnowszej specustawie, przygotowywanej na Światowe Dni Młodzieży, znalazły się propozycje jeszcze większych ułatwień.

- Na Światowe Dni Młodzieży musimy zapewnić łączność, ale stawiane w tym celu nadajniki będą jedynie tymczasowe - zapewnia minister budownictwa Andrzej Adamczyk. Co ważniejsze - deklaruje, że uwzględni uwagi z raportu NIK. - Od dwóch lat przyjmuję interwencje w takich sprawach. Dlatego, żeby raz na zawsze przeciąć wszystkie wątpliwości, zlecę wykonanie badań wpływu stacji bazowych telefonii komórkowej na zdrowie ludzi. Jeśli zgłaszane przez mieszkańców skutki uboczne i choroby się potwierdzą, o czym jestem raczej przekonany, to przygotujemy odpowiednie zmiany w prawie budowlanym - obiecuje minister Adamczyk.

- Stacje bazowe są po prostu szkodliwe - twierdzi Barbara Gałdzińska-Calik z Fundacji Instytut Badań Elektromagnetycznych im. Jamesa Clerka Maxwella w Krakowie. - Najlepszym przykładem są mieszkańcy bloku przy ul. Krowoderskich Zuchów, który również jest wspomniany w raporcie NIK. Lokatorzy „piętrami” chorują na raka, a część z nich, która przez ostatnie lata walczyła z operatorem, nie doczekała dzisiejszego dnia - dodaje.

Prof. Marek Zmyślony z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi podkreśla jednak kategorycznie, że nie ma badań potwierdzających szkodliwość przebywania w bliskim sąsiedztwie stacji bazowych telefonii komórkowej. Jego zdaniem większe zagrożenie stanowi zwykły telefon komórkowy przy uchu niż stacja z nadajnikiem na dachu budynku.

Może anteny nie szkodzą. Jednak ludzie mają prawo do informacji

Jednym z miejsc, gdzie według Najwyższej Izby Kontroli drastycznie wzrasta moc nadajników sieci komórkowych, jest Nowa Huta. W przypadku stacji bazowej na dachu Szkoły Podstawowej nr 100 na os. Albertyńskim, to aż 553 procent w ciągu zaledwie dwóch lat.

Mimo to dyrektor placówki nie widzi powodów do niepokoju. - Przy każdej zmianie mocy nadajników operator musi uzyskać aktualne badania środowiskowe - zaznacza Krzysztof Szwed. Tymczasem z raportu NIK wynika, że takie badania nie są wcale wymagane.

Zdaniem dyrektora, antena sieci komórkowej znajduje się na dachu szkoły od dziewięciu lat. Wtedy pozytywną opinię wyrazili rodzice, władze szkoły oraz rada dzielnicy. - Przez cały ten czas nie zaobserwowaliśmy żadnych problemów - twierdzi dyrektor SP 100.

Również mieszkańcy okolicznych bloków nie boją się żyć w cieniu stacji. - Mnie ona nie przeszkadza, a przy okazji zasięg w telefonie mam bardzo dobry - podkreśla pan Zbigniew.

Takiej postawy zupełnie nie rozumie Bożena Leszkowicz, która przed szkodliwością anteny komórkowej uciekła z warszawskiego Wilanowa do Krakowa.

- W stolicy mieszkałam cztery metry pod stacjami bazowymi i miałam wszystkie objawy choroby mikrofalowej - opowiada cierpiąca na raka Bożena Leszkowicz. Ma na myśli m.in. bezsenność czy wysokie skoki ciśnienia. Teraz w sądzie domaga się od spółdzielni i operatora odszkodowania. - Z własnej kieszeni musiałam opłacić biegłego. A badania potwierdzające wrażliwość na fale elektromagnetyczne zrobiłam dopiero w Paryżu, bo w Polsce nikt nie chciał się ich podjąć - wspomina.

Jednak po przeprowadzce na krakowskie osiedle Polana Żywiecka, nie uciekła od starych problemów. Na pobliskiej ul. Obozowej nową stację bazową chciał postawić jeden z operatorów komórkowych. - Gdy tylko o tym usłyszałam, bogatsza o własne doświadczenie, od razu zmobilizowałam sąsiadów do walki przeciwko tym planom - wspomina Bożena Leszkowicz.

Sprawa była poruszana nawet na forum rady miasta. - Antena do tej pory nie powstała. Obawiam się jednak, że z powodu Światowych Dni Młodzieży pomysł może wrócić - martwi się Bożena Leszkowicz.

Nieuczciwe praktyki stosowane przez operatorów komórkowych potwierdza prof. Marek Zmyślony z Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. - Jeśli raz uzyskają pozwolenie na budowę anteny, to potem już bez zgłaszania zmian ciągle zwiększają moc nadawania - wyjaśnia ekspert, który jednocześnie stwierdza, że nie zna wiarygodnych badań, które potwierdzałyby szkodliwość promieniowania stacji bazowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski