Zaraz, zaraz… A co to jest deflacja? To spadek cen. W poprzednich latach władze wielu gmin podwyżki podatku za dom, ziemię i samochody ciężarowe uzasadniały inflacją, czyli ogólnym wzrostem cen. Ale kiedy mamy do czynienia z ogólnym ich spadkiem, to okazuje się, że to nie może być argumentem za obniżką obciążeń finansowych dla mieszkańców. Pozostaje więc modlić się, by co roku na przełomie listopada i grudnia były wybory lub deflacja. Przynajmniej nie będzie drożej.
Czytaj także: Niższe podatki lokalne. Niestety, nie wszystkie >>
A propos modlitw. Jeszcze bardziej absurdalnym uzasadnieniem dla braku obniżek są przyszłoroczne Światowe Dni Młodzieży. To kosztowne wydarzenie, ale nie można tłumaczyć, że nie da się obniżyć cen biletów za przejazd tramwajem, bo uczestnicy kilku- dniowych modlitw będą jeździć po Krakowie za darmo i ktoś musi za nich zapłacić. To przecież zaledwie kilka dni! A skoro miało nas być stać na dwutygodniowe igrzyska olimpijskie, to będzie stać i na tygodniowe modlitwy, dla których nie potrzeba kilku nowych obiektów sportowych.
Wracając do podatków. To prawda, że obniżka o 1,5 proc. byłaby symboliczna, a dla większości krakowian oznaczałaby kilka złotych oszczędności. Ale gest też się przecież liczy, prawda? Gorzej, że już dziś trzeba się bać, że za rok nie ma wyborów, deflacja przerodzi się w inflację, a do tego będziemy tuż po Światowych Dniach Młodzieży, za które przecież „ktoś musi zapłacić”. I będziemy na dodatek po dwóch latach bez podwyżek!
Nie miejmy więc złudzeń - wzrost haraczy będzie spory, dla wyrównania poprzednich lat i na zapas, by przed wyborami w 2018 roku znów można było wykonać gest wobec wyborców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?