MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mój "Dzienniczek Polski"

Redakcja
Niedziela, 2 stycznia

   
   Kolejny rok witam w minorowym nastroju. Bo jak się radować po azjatyckiej tragedii? Straszliwa katastrofa całkowicie zdominowała wszystkie doniesienia, przeraża i przynosi refleksje na temat naszej - ludzkiej - bezsilności wobec matki Ziemi, która żywi, poi, ale od czasu do czasu karci swoich lokatorów apokaliptycznymi zjawiskami. Kilka lat temu byłem na Sri Lance, także na Malediwach. Mam dosłownie przed oczami rajski pejzaż archipelagu piaszczystych wysepek oblanych szmaragdowym oceanem. Takich wysepek jest mnóstwo. Tsunami po prostu po nich się przelały, zmywając wszystko, co żyło. Do wielu z tych miejsc jeszcze nikt nie dotarł, zatem wszelkie szacunki mogą być zawodne.
   Tak czy siak, rozmiar klęski przerasta nasze wyobrażenia i nakłada na świat obowiązek natychmiastowej pomocy. Wypełniłem bezzwłocznie bankowy przekaz dla Polskiej Akcji Humanitarnej, ale przecież mój gest jest zaledwie kropelką pitnej wody, ziarenkiem ryżu, fiolką niezbędnego lekarstwa, cegiełką muru przyszłego domu. Na miejscu Jerzego Owsiaka ogłosiłbym od razu, że tego roku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagra wyjątkowo nie dla rodaków, lecz dla bliźnich z daleka. Byłaby to niewątpliwa manifestacja braterstwa, o którym, niestety, przypominamy sobie zbyt rzadko i najczęściej wtedy, gdy stanie się coś fatalnego.
   Jednocześnie nie mniej niż cały ten dramat bulwersują mnie wszyscy ci, którzy postanowili spędzić urlop na cmentarzu, opalając się i kąpiąc w wodach, które wciąż wyrzucają trupy. Co za haniebny cynizm i samolubstwo!
   W sylwestra po godz. 17 dostałem tzw. esemesa od Krzysia Piaseckiego. Brzmiał tak: "Ja już w Nowym Roku. Wszystkiego dobrego". Uświadomiłem sobie, że przebywający z jakąś estradową składanką w Australii koleżka wyprzedza nas w czasie o kilka godzin, zatem już może świętować powitanie 2005 roku. Zaraz potem ujrzałem fajerwerki w Sydney, którymi telewizja raczy nas o tej porze.
   Kłamca wedle słownika języka polskiego, to człowiek mówiący nieprawdę. Inaczej oszust, kanciarz, łgarz. Udowodnienie kłamstwa osobie publicznej w całym cywilizowanym świecie wiąże się z poważnymi konsekwencjami. Jednak nie u nas. Pan Oleksy nie uznaje wyroku sądowego, nazywa proces farsą i dziarsko staje w obronie zagrożonego jakoby parlamentarnego porządku, bredząc coś o dobru państwa. To zupełny skandal. Inna rzecz, że Sejm czy pod jego wodzą czy kogoś innego i tak jest popisem totalnej degrengolady i dywagacje nad osobowymi roszadami nikogo rozsądnego dawno już nie interesują. Są natomiast fantastyczną pożywką dla mediów, które pławią się w domysłach, przewidywaniach, sondażach rozmaitych, od których robi się niedobrze.
   Odpowiedziałem na dziesiątki telefonów z różnych stron kraju. Dzwonili sportowi dziennikarze, by usłyszeć moją opinię na temat sytuacji w krakowskiej Wiśle. Uświadomiłem sobie, że owi fachowcy nigdy nie interesowali się grą poszczególnych piłkarzy czy wynikami drużyny tak bardzo, jak obecną personalną przepychanką w zasłużonym klubie. A mnie, kibica, obchodzi wyłącznie to, co dzieje się na boisku, a zupełnie nie dotyczy rozważanie wysokości trenerskich kontraktów lub to, co powiedział właściciel do prezesa bądź odwrotnie.
   Futbol, co wielokrotnie podkreślałem, to wielki biznes. A tam, gdzie są duże pieniądze, muszą funkcjonować układy, niekoniecznie podobne do szlachetnej sportowej rywalizacji. Tej ostatniej jednak nie powinny one zdominować, bo cała zabawa weźmie w łeb. Ludzie piszący, posługujący się kamerą bądź mikrofonem, są tak nastawieni na sensację, hit, przebój, bombę, tak pragną wiadomości na pierwszą stronę, że biegają z obłędem w oku i węszą jak psy gończe. Gubią często trop lub mylą ślady. W efekcie cierpi istota zagadnienia, a eksponuje się kwestie mniej ważne.
   Gdy przeczytałem nowe ramowe plany publicznej telewizji, pomyślałem, że nic na lepsze się nie zmieni. Te same twarze, ten sam zgiełk, wyścig o oglądalność, czyli programowe obniżanie lotów, schlebianie tanim gustom. Mimo wszystko życzę Państwu szczęścia w nadchodzącym nowym roku.
   Andrzej Sikorowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski