Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moja bardzo wielka wina: o politykach, którzy się kajali [WIDEO]

Karolina Sarniewicz
Ostatnio do grona przepraszających polityków dołączył Ryszard Kalisz. Przeprosił ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka za sugestie o korupcji we władzach jego resortu
Ostatnio do grona przepraszających polityków dołączył Ryszard Kalisz. Przeprosił ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka za sugestie o korupcji we władzach jego resortu fot. Grzegorz Jakubowski
W powszechnej opinii politycy chcą przepraszać za siebie, za swoje wybory i za swoich podwładnych. Nie wszyscy. Ostatnio Ewa Kopacz przeprosiła za osiem lat rządów Platformy. Nie jest pierwszym politykiem, któremu na usta cisnęły się słowa skruchy. I nie ostatnim. Najświeższe przeprosiny padły z ust posła Ryszarda Kalisza.

Magiczne „proszę”, „dziękuję”, i „przepraszam”, którymi podobno zdziałać można cuda, to wyrazy w powszechnej opinii najciężej przychodzące politykom. Bywali jednak mężowie stanu, którzy nie stronili od publicznego bicia się w pierś.

Za „taki klimat” i taśmy
Gdyby pokusić się o ranking, komu ta pierś dźwięczała najgłośniej, prawdziwym mistrzem pokory (przynajmniej jeśli chodzi o liczbę aktów samokrytyki) byłby... Donald Tusk.

Przepraszał za aferę taśmową. Przepraszał za Elżbietę Bieńkowską, za jej „sorry, taki mamy klimat” (ona sama wszak nie przeprosiła). Przepraszał za to, że chciał obniżać podatki, i przepraszał za ACTA. Przepraszał też, że nie umie angielskiego, gdy w końcu udawał się na emigrację. Przepraszał nawet za Beatę Sawicką, przyznając, że do polityki – jak i niejednokrotnie do Platformy – zdarza się trafiać ludziom, którzy trafić do niej nie powinni.

Donald Tusk przepraszał proszony o przeprosiny i przepraszał nieproszony. Po prostu bez przerwy przepraszał.

WIDEO: Ryszard Kalisz: Jestem gotowy przeprosić T. Siemoniaka, ale niech nie atakuje mnie, tylko posiadaczy taśm

Źródło: TVN24/x-news

Za śmieci i za metro
Nie wszystkim jednak przepraszanie przychodziło tak gładko i od razu. Niektórzy pokornieli dopiero wtedy, gdy wokół nich rozpętała się burza oburzenia społecznego.

I tak Hanna Gronkiewicz- -Waltz, gdy w powietrzu zawisło referendum dotyczące pozbawienia jej funkcji prezydenta Warszawy, zaczęła rzewnie i ckliwie przepraszać za to, co było i czego nie było, choć według obietnic – być miało. Prosiła o wybaczenie złego wywozu śmieci czy tego, że metro jeszcze niegotowe. A w ramach zadośćuczynienia nastawiała siłowni plenerowych w osiedlowych ogródkach.

Za kandydatkę Ogórek
Niebywałą skłonnością do samokrytyki wykazał się Leszek Miller. I o ile kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi zapewniał o kompetencjach i zaletach kandydatki SLD, to na posiedzeniu szefostwa partii po I turze kajał się: – Zarząd SLD uznał, że wynik uzyskany przez Magdalenę Ogórek jest dalece niewystarczający. Przepraszamy tych, którzy poczuli się tą kandydaturą zawiedzeni.

Za pedofilów biskupów
Okoliczność kampanii prezydenckiej jest zresztą z oczywistych względów nieprzypadkowa, jeżeli chodzi o skłonność do przeprosin. Janusz Palikot, zanim wystartował w wyścigu na prezydenta, przeprosił za... swoje potyczki z Kościołem.

_– To było politykierstwo, to było nie w __porządku! _– kajał się na blogu. Wszak prezydentem chciał być aktywnym i niezwaśnionym z żadną frakcją. „W krytyce Kościoła – napisał – przekroczyłem granice walki o świeckie państwo na rzecz walki z Kościołem. Nie na miejscu były wypowiedzi o dzieciach papieża i pedofilii biskupów”.

Żałował – jak twierdził – również tego, że próbował budować szeroki obóz polityczny z postkomunistyczną lewicą, umowy zawartej z PO w sprawie poparcia wydłużenia wieku emerytalnego, a także awantury z Wandą Nowicką. Przepraszał też za tych, którzy zawiedli, odchodząc z klubu i partii.

Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO, zapytana przez TVP Info, nie pozostawiła jednak złudzeń co do rzeczywistych intencji Palikota: – Zorientował się, że jeżeli chce mieć poparcie, które wychodzi poza śladowe i przynajmniej gdzieś zostanie odnotowane, no to musi się zaprzeć tego wszystkiego, co do tej pory robił. Kajanie się Palikotowi jednak nie pomogło.

Za brzydkie słowa o telewizji
Z kolei świeżo upieczony polityk Paweł Kukiz, kojarzony przez wielu jako ten, który częściej krzyczy, niż przyznaje się do winy, raz za czasów swojej obecności w mediach oficjalnie kogoś przeprosił.

Zaszczyt trafił się Monice Olejnik. Kukiz wyznał jej, że mimo tego, jakimi epitetami obrzucił swego czasu zatrudniającą ją stację, jej pracę ceni i nie chciał jej sprawić przykrości.

Za zapominalstwo
Za wpadkę przeprosił też pewnego razu nawet marszałek Sejmu Radosław Sikorski, który w rozmowie z amerykańskim portalem Politico stwierdził, że „Rosja próbowała włączyć Polskę do inwazji na Ukrainę”, a później odmawiał odnośnie do tej wypowiedzi wyjaśnień.

Zawiodła mnie pamięć _– wyjaśniał później polskim dziennikarzom na konferencji prasowej – _po sprawdzeniu okazało się, że w Moskwie nie było spotkania dwustronnego Donald Tusk – Władimir Putin. Przepraszam.

Za nerwy prezydenta
Po ogłoszeniu wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich całą serię publicznych przeprosin zaliczył szef sztabu Bronisława Komorowskiego Robert Tyszkiewicz. Najpierw przepraszał za prezydenta, za to że ten zareagował na przegraną agresją. Później, gdy prezydent publicznie oznajmił, że padł ofiarą nadinterpretacji, Tyszkiewicz przeprosił, że się tej nadinterpretacji dopuścił.

Za złe wybory
Przepraszał również Jarosław Kaczyński. I to niejeden raz.

Prosił Krystynę Pawłowicz o wybaczenie, że porównał ją do Janusza Korwin-Mikkego. Podał rękę Donaldowi Tuskowi po jego exposé w październiku ubiegłego roku (podobno, żeby mu przy tym szepnąć, że wcale go nie nienawidzi, a życzy mu powodzenia). Przeprosił też (choć w konwencji wyborczej pięć lat temu) mieszkańców Stalowej Woli za to, że jego partia udzielała poparcia Andrzejowi Szlęzakowi, jej ówczesnemu prezydentowi, który nie sprawdził się dobrze w tej roli.

Za ekshibicjonistki
W historii politycznych przeprosin bywało też tak, że jedni (nieskłonni do skruchy) do przeprosin zmuszeni byli wyrokiem sądu. Inni domagali się przeprosin, acz bezskutecznie, bo sąd decydował inaczej.

Jednej i drugiej sytuacji na własnej skórze doświadczył Janusz Korwin-Mikke, który z jednej strony sam musiał przepraszać Partię Kobiet za to, że nazwał ją „partią ekshibicjonistek”, z drugiej – sam domagał się przeprosin od Andrzeja Dudy za stwierdzenie, że poglądy Korwin-Mikkego wskazują, że ten będzie chciał strzelać do górników. Sąd jednak, który rozpatrywał tę sprawę w trybie wyborczym, przyznał rację Andrzejowi Dudzie.

Podobnie skończyła się też inna, w której Korwin domagał się przeprosin od Donalda Tuska za słowa, które – zdaniem oskarżyciela – przypisywały mu działanie z niskich pobudek oraz motywów zasługujących na potępienie. Sąd stanął po stronie oskarżanego i słów pojednania nie było.

Za wszystko
W ostatnich tygodniach liderką w kajaniu się jest Ewa Kopacz. –_ Przez osiem lat rządów nazbierało się trochę błędów, niektórzy po prostu zawiedli. Przyznajemy to i przepraszamy _– to najsłynniejsze przeprosiny pani premier.

Znowu za taśmy
Ale najświeższym pokornym w gronie polityków jest Ryszard Kalisz. Przeprosił ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka za sugestie, że szef MON może być zamieszany w korupcję w tym resorcie.

Kontrowersyjne wypowiedzi pochodzą z nielegalnych podsłuchów w restauracjach. Można się więc spodziewać kolejnych przeprosin. I zapewne wielu kolejnych polityków liczy się z taką sytuacją.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski