Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moja pliszka na pewno zimowała w tradycyjny sposób

Grzegorz Tabasz
Mały ptaszek śpiewał tak radośnie na szczycie dachu, iż minięcie go z obojętnością byłoby wielkim nietaktem. Pliszka górska! Proszę, stara znajoma, a sprawiła mi niespodziankę wracając tak wcześnie. Nawiasem mówiąc, nie jest to jakiś specjalny rekord. Bywa, że w łagodniejsze zimy ptaki przylatują już na koniec stycznia.

Pojawiające się nagle ptaki dały początek dziwnym opowieściom. Kiedyś uważano, że jesienią pliszki zapadają w błota i bagniska, by tam przeczekać zimę, a wiosną znienacka wyłażą z wody. Pogląd brał się stąd, że odlatujące na zimę jaskółki, pliszki czy szpaki bardzo chętnie spędzały noc w pasie bagnistych trzcinowisk i oczeretów. Powód był prozaiczny: bezpieczeństwo.

Takie noclegowiska są niedostępne dla drapieżników, które na lądzie mogłyby z łatwością dopaść śpiące i zmęczone ptaki. Dla postronnego obserwatora, który nie zauważył odlatujących wczesnym rankiem ptaków, mogło to rzeczywiście sprawić wrażenie chowania się w wodzie. Dało to początek licznym przysłowiom: na Świętej Agnieszki, wylecą z wody pliszki czy święta Agata wyrzuca jaskółkę z błota. Moja pliszka na pewno zimowała w tradycyjny sposób.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski