MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Moje CD i DVD

Redakcja
Dziś zachowam się jak żaba z pamiętnego kawału, w którym lew postanowił podzielić zwierzęta na piękne i na mądre. W tym celu najpierw narysował na ziemi długą linię, a potem rozkazał: Piękni na jej prawą stronę, mądrzy na lewą. Gdy po chwili wszyscy przedstawiciele fauny zajęli już wybrane przez siebie miejsca, okazało się, że zielona paskuda siedzi okrakiem nad granicą między obiema strefami. Wówczas podszedł do niej lew i zapytał: Żabo, a ciebie moje rozkazy nie dotyczą? Ona na to: No co - może mam się rozdwoić?!

Skunk Anansie "Smashes And Trashes"

A cóż skłoniło mnie do przytoczenia tej opowieści? Ano to, że od lat w tym cyklu (naprzemiennie) zajmowałem się albo wydawnictwami do słuchania (CD), albo do oglądania i słuchania zarazem (DVD). Tak było dotąd, bowiem dziś pozachwalam takie, które jest... jednym i drugim jednocześnie. Mało tego, będzie to też moja debiutancka recenzja typowej składanki (których nie lubię, bo zazwyczaj niczego nowego nie wnoszą) jednego zespołu. No dobrze, ale skoro tak, to co mnie pchnęło do opisania "Smashes And Trashes"? Po pierwsze - dawna klasa i fakt, że ten zestaw wiąże się z reaktywacją Skunk Anansie. Po drugie - to, że obok dawnych hitów pojawiły się na nim także nowe piosenki. I po trzecie - bo daje ono pierwszą okazję zobaczenia w domu, jak wyglądała i wygląda ta świetna grupa.

Skunk Anansie to brytyjska formacja, którą od 1994 r. tworzyli: jamajska (z pochodzenia) wokalistka Skin i trzech instrumentalistów. Do 2001 r., czyli do momentu, gdy się rozpadł, kwartet nagrał trzy albumy, z których ostatni - "Post Orgasmic Chill", to jedna z najlepszych płyt końca XX wieku. Zespół wylansował też sporo - co ważne - bardzo rockowych przebojów z "Selling Jesus", "Brazen", "Hedonism", "Charlie Big Potato", "Lately", "Secretly" na czele. Wszystkie one oraz sześć innych stanowią archiwalną część "Smashes...". Ale jak wspomniałem, na nich program albumu się nie kończy, bo na jego potrzeby, w tym roku, grupa dograła jeszcze trzy nowe: ostry "Tear The Place Up"; rozpędzający się "Because Of You" i rozmarzony "Squander". Wszystkie są naprawdę świetne!

DVD. Tu sprawa jest o tyle ciekawa, że jest ono zbiorem tych samych utworów, które znalazły się na CD, tyle że w ich "teledyskowych" wersjach. A ponieważ mamy je ułożone w chronologicznym porządku, to - że tak napiszę - po Bożemu możemy obserwować, jak dorastali i (w niektórych) grali oraz śpiewali muzycy i jak zmieniały się ich niezwykłe (bardzo drapieżne, mocno szalone oraz na szczęście nie fabularne) wideoklipy. I proszę mi wierzyć, jest na co patrzeć.

Jerzy Skarżyński "Radio Kraków"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski