Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morskie oko nad Kandersteg

Marek Długopolski
W jeziorze - 56 m maksymalnej głębokości - można się kąpać. To spore przeżycie
W jeziorze - 56 m maksymalnej głębokości - można się kąpać. To spore przeżycie Marek Długopolski
Szwajcaria. Urocza miejscowość w Oberlandzie Berneńskim strzeże światowego dziedzictwa UNESCO

Oko Morskie - Andrzejek wyrwał rączkę mamie i popędził żwirową dróżką w dół łagodnego stoku, w kierunku turkusowego jeziora. - To nie Morskie Oko, jesteśmy w Szwajcarii, a nie w Polsce - próbował tłumaczyć maluchowi tata. Niewiele to jednak pomogło. - Oko Morskie, Oko Morskie - trzylatek wykrzykiwał radośnie. A już po chwili brodził w wodzie, która spływa do jeziora z alpejskich lodowców.

Alpejskie „oko”

Oeschinensee, bo o nim tu mowa, to jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc w okolicach Kandersteg. Choć znajduje się na wysokości 1600 m n.p.m., bez trudu można się nad niego dostać - wygodny transport zapewnia bowiem gondolka, która startuje z centrum otoczonej wysokimi górami miejscowości.

Pokonanie 400 metrów różnicy poziomów zajmuje jej kilka minut. Nieco więcej czasu, nawet ponad godzinę, muszą zarezerwować wszyscy, którzy nad alpejskie „oko” chcą wybrać się na własnych nogach. Ścieżka wiodąca w okolice górnej stacji potrafi dać w kość i wycisnąć sporo kropel potu. - To wyprawa dla bardziej ambitnych turystów, tych, którzy lubią się zmęczyć - dodaje Anna, mama małego Andrzejka.

- Spróbujmy - oczy Antona zabłysły, gdy z okien gondoli zobaczył tor saneczkowy. Błagalny wzrok utkwił w drobnej Beatrice. - Dobrze, ale tylko raz, i idziemy nad jezioro - łaskawie zgodziła się dziewczyna. Parę minut w kolejce, krótkie szkolenie, głównie z posługiwania się ręcznym hamulcem, i ich saneczki wolno suną w górę. - Jedź tylko wolno - zdążyła jeszcze wykrzyknąć dziewczyna. Anton już jednak mknął w dół. Po chwili i ona zniknęła za pierwszym zakrętem. - Jeszcze raz - tym razem to uśmiechnięta Beatrice kusiła Antona. Ten nie dał się długo prosić.

Niespieszny spacer nad jezioro - sprzed górnej stacji gondolki - zajmuje kilkanaście minut. Można też skorzystać z „UNESCO Taxi”. - Tak właśnie wygląda - wyjaśnia nasza przewodniczka, gdy cicho mija nas napędzane energią elektryczną kanciaste „pudełko” na czterech kołach.

Chytry gospodarz

- Blüemlisalp - nasza opiekunka wskazuje na drugą stronę jeziora, na biel lodowcowych jęzorów spływających w doliny i skrzące się zielenią alpejskie hale. To tam niegdyś miał być alpejski eden.

- Na tej hali żył bardzo bogaty gospodarz. Im bardziej był zamożny, tym jego serce stawało się twardsze. Gdy on opływał w dostatki, sąsiedzi przymierali głodem. I zachłanność ta doprowadziła go do zguby - podkreśla. Pewnego dnia jego rajską łąkę pokrył śnieg i wieczny lód.

- Gdy na hali znowu pojawią się dobrzy ludzie, lód stopnieje - zapewnia nasza przewodniczka. Pewnie już niedługo zobaczymy, jak wyglądał ów alpejski raj, bo lodowce topnieją w szalonym tempie, i to nie za sprawą dobrych ludzi.

Jezioro i lodowce

Kraina to zaiste piękna. Ponad turkusowym Oeschinensee - niektórzy wymieniają całą paletę innych jego barw - wznoszą się bowiem potrzaskane malowniczo granie Blüemlisalphorn (3663 m n.p.m.), Oeschinenhorn (3486 m n.p.m.), Frundenhorn (3369 m n.p.m.). Blüemlisalp-Rothorn (3297 m n.p.m.).

Wszystkie pokryte jeszcze potężną lodowcową czapą. Wypływająca spod nich woda tworzy zaś malownicze wodospady opadające wielometrowymi warkoczami w doliny.

W jeziorze - 56 m maksymalnej głębokości - można się kąpać. Woda wydaje się cieplejsza nie tylko od tej w tatrzańskich jeziorach, ale także w Bałtyku, i to w sezonie letnim. Chętnych na kąpiel nie brakuje. Kto woli bardziej bierny wypoczynek, może zaszyć się na tarasie którejś z restauracji. Karmią pysznie.

Szlaki dla ambitnych

Bardziej ambitni mogą wybrać się wyżej, do wysokogórskich schronisk Fründenhütte (2526 m n.p.m.) na stokach Frundenhorn lub Blüemlisalphütte (2840 m n.p.m.) przy ścieżce Hohturli - Kiental.

- Szlak wiodący grzbietami Morgenhornu, Wyssi Frau i Blüemlisalphornu uchodzi za jeden z najpiękniejszych w Alpach. Jego pokonanie to olbrzymie przeżycie - zapewnia nasza przewodniczka. Ten pierwszy ma bowiem 3627, drugi 3650, a trzeci 3663 m n.p.m., a ścieżka często przyprawia o szybsze bicie serca. Nam jednak musiał wystarczyć spacer ponad jeziorem...

Nic więc dziwnego, że cały ten rejon znalazł się na przyrodniczo-kulturowej liście UNESCO. Jego południowo-zachodnią bramą jest zaś uroczy Kandersteg.

- Nad Oeschinensee jest jak w raju - twierdzą turyści. Czy jest tak rzeczywiście? Najlepiej tu samemu przyjechać, aby to sprawdzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski