Radni zajmują się sprawami miasta z zaangażowaniem większym niż ich koledzy z Zakopanego. Tak przynajmniej wynika z liczby interpelacji, jakie w ważnych dla miasta i jego mieszkańców sprawach radni zgłaszają na sesjach. Przez pół roku, jakie minęło od zaprzysiężenia rady, politycy ze stolicy Podhala złożyli ich aż... 69.
Dla porównania, w Zakopanem w tym okresie było ich o połowę mniej. Statystycznie więc każdy z 21 nowotarskich radnych zgłosił przynajmniej 3 interpelacje. Ale znaleźli się także radni, którzy okazali się jeszcze aktywniejsi.
Pyta na każdej sesji
Najzacieklejszy w zadawaniu pytań burmistrzowi i urzędnikom o problemy miasta jest dziś opozycyjny radny Paweł Liszka.
W czasie 10 sesji, jakie minęły od czasu grudniowego zaprzysiężenia rady, zabrał on głos aż 12 razy w czasie przeznaczonym na interpelacje i zapytania radnych.
- Pytałem m.in. o Nowotarską Telewizję Kablową, poszerzenie obecnego cmentarza czy lodowisko - mówi radny. - Dla mnie wszystkie te sprawy są bardzo ważne, więc przypominam o nich burmistrzowi. Moim zdaniem, praca radnego, a zwłaszcza będącego w opozycji, właśnie na tym polega.
Nie z opozycji, a... pyta
Sprawy miasta na mównicy porusza jednak nie tylko opozycja! Tuż za Liszką znaleźli się bowiem: Grzegorz Luberda (10 interpelacji), Gabriel Samolej (7) oraz Danuta Szokalska- Stefaniak (6). Wszyscy są członkami koalicyjnej grupy radnych skupionej wokół burmistrza Grzegorza Watychy. Mimo tego czasem "wbijają mu szpilę". - Ja bym tak tego nie nazwał - mówi Grzegorz Luberda. - Składam interpelacje, by o problemie, jaki chcę zasygnalizować, wiedział nie tylko burmistrz, ale też radni - tłumaczy.
Oni pytali tylko czasem
Inni radni przez ostatnie pół roku byli już zdecydowanie mniej aktywni, ale i tak zdążyli zapytać burmistrza w imieniu mieszkańców swych dzielnic o kilka rzeczy.
Lesław Mikołajski złożył 4 interpelacje, a Bogusława Kor-win, Andrzej Swałtek, Danuta Wojdyło, Grzegorz Grzegorczyk, Jakub Waligórski, Marek Mozdyniewicz, Leszek Pustówka i Krzysztof Sroka po 2. Jedną interpelację, jak dotychczas, zgłosił Andrzej Rajski, Janusz Tarnowski, Włodzimierz Zapiórkowski, Arkadiusz Pysz oraz Danuta Sokół.
Dwóch milczących
- Wydaje mi się, że radni po wyborach ciężko pracują dla miasta. Muszę ich pochwalić - mówi nowotarżanin Daniel Szczepański.
- To dobrze, bo po to ich wybraliśmy, by coś dla miasta robili. Oni w czasie sesji jedną interpelacją szybciej zwrócą uwagę burmistrzowi na jakiś problem niż zwykły obywatel, który będzie się ze swoją sprawą musiał umawiać na spotkania, a na koniec i tak nie zostanie wysłuchany.
Pochwały nie należą się jednak wszystkim. Radni Jacenty Mikołajski i Marcin Kudasik przez pół roku na sesjach głosu nie zabrali... ani razu.
Okiem autora...
*I jak tu nie mówić, że media są cenzorem władzy?
Kilka dni temu na łamach "Dziennika" podliczyłem liczbę interpelacji, jakie przez ostatnie pół roku składali radni z Zakopanego.
Wyniki były o wiele gorsze niż w Nowym Targu. Było to o tyle dziwne, że wielu radnych spod Giewontu jeszcze w kampanii wyborczej zapewniało, że będzie dbać o interesy swych wyborców. To zmieniło się jednak w ostatni czwartek. W czasie odbywającej się w ten dzień sesji głos zabrało aż 6 radnych, z których aż 2 zrobiło to po raz pierwszy. Co ciekawe, obaj panowie w pierwszych słowach na mównicy odnieśli się do naszego artykułu.
Tłumaczyli, że oni są bardzo aktywni, a powierzone im przez mieszkańców sprawy przekazują burmistrzowi w zaciszu jego gabinetu. Skoro jednak prasa domaga się by interpelowali, to interpelować będą. Co z tego mają wyborcy? Otóż wiele! Wiedzą, że ich problemy faktycznie są referowane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?