Przemysław Turek Fot. archiwum
ROZMOWA. Z dr. hab. PRZEMYSŁAWEM TURKIEM z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ, o jutrzejszym referendum w Egipcie
- Prezydent, oczywiście, eskaluje konflikt, ponieważ przeciwko referendum występują nie tylko małe, niszowe grupy, które można posądzać o obstrukcję rządu. Teraz jest to już duży ruch społeczny. Zmiany konstytucyjne nie mają również poparcia znacznej części sądownictwa, które jest bardzo ważnym elementem stabilizacji politycznej kraju. To z tego środowiska wychodzą protesty.
- Spróbujmy określić, jak duży jest ten ruch sprzeciwu.
- Nie można zapominać, że prezydent Mursi został jednak wybrany znaczną częścią głosów. Teraz pytanie jest takie: jak przeciwnicy będą w stanie się zmobilizować, bo warto zauważyć, że np. w Kairze Bractwo Muzułmańskie nie cieszy się poparciem przytłaczającej części społeczeństwa. Wielu "ludzi ulicy" nie jest zachwyconych perspektywą - jak to nazywają - zawłaszczenia władzy przez islamistów.
- Zwolennicy Mursiego twierdzą, że przeciwników jest nie więcej niż 10 proc. Jak mówią, to przede wszystkim Koptowie, czyli chrześcijanie, i ludzie związani z poprzednim reżimem.
- Z tymi 10 procentami bym polemizował. Koptów rzeczywiście może być tylu. Skromnie licząc, określiłbym opozycjonistów w takim odsetku, w jakim został wybrany Mursi - ponad 30, a nawet do 40 procent.
Liczba przeciwników władzy, szczególnie w sytuacji, gdy zostały wprowadzone niepopularne decyzje, w naturalny sposób wzrosła.
- Czy to oznacza, że prezydent Mursi słabnie? Wycofał się z dekretu przyznającego mu większą władzę. Nie potrafi przekonać do swoich racji.
- Mursi nie jest, moim zdaniem - niezależnie od poparcia swoich zwolenników - politykiem o mocnej osobowości. Wycofanie dekretu jest oznaką słabości. W tym kontekście jego pozycja rzeczywiście nie jest już taka jak wcześniej, ale języczkiem u wagi może być armia, którą zresztą Mursi starał się już spacyfikować.
- Myśli Pan, że teraz wojsko odegra dużą rolę? Na razie trzyma się z boku.
- Armia musiała trochę ustąpić i oddać niektóre prerogatywy. Jej włączenie się do akcji nie jest jednak wykluczone.
- Kiedy?
- Wtedy, gdy dowódcy dojdą do wniosku, że powinni zareagować. Wiele będzie też zależało od wyników referendum. Jeśli w ogóle przyniesie ono jakikolwiek skutek, bo opozycja nawołuje do masowego bojkotu tego głosowania.
Z drugiej strony - podziały w środowisku islamskim też są bardzo duże, więc dla zwolenników Mursiego wyniki referendum również mogą przynieść różne skutki.
- Wycofanie się z dekretu zwiększającego władzę nie jest zagraniem taktycznym Mursiego?
- Możemy go o to podejrzewać. Ale kłopotem w takiej sytuacji jest utracony autorytet. W krajach arabskich ma to niemałe znaczenie.
- Przyjęcie nowej konstytucji rzeczywiście kieruje Egipt na drogę państwa bardziej islamskiego?
- Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Już za czasów Sadata, byłego szefa państwa, konstytucja egipska została bardziej skierowana w "orbitę islamską". Szariat, czyli prawo islamskie od dawna jest zapisane w konstytucji. Natomiast dzisiaj obawy są takie, że nowy dokument uprawomocni to, co dotychczas władze próbowały stosować, a przede wszystkim uderzy w mniejszości.
Oczywiście, w Egipcie większość stanowią muzułmanie, ale w tym przypadku chodzi o to, żeby prawo nie zostało zdominowane przez koła fundamentalne. Przeciwko temu protestują ruchy opozycyjne.
Rozmawiał
Remigiusz Półtorak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?