Muzycy z Węglówki spełniają marzenia i są dumą wioski

Choć Orkiestra powstała 1 kwietnia nie ma w tym nic z żartu. Całkiem na poważnie pięć lat temu powołano, czy raczej reaktywowano ją po długiej, bo 40-letniej przerwie. Przyczynili się do tego: prezes OSP w Węglówce Roman Gaweł, Józef Paryl, dziś członek orkiestry, ale też jej główny sponsor oraz ks. Krzysztof Ligocki, ówczesny proboszcz parafii w Węglówce.

- Tamta, poprzednia, Orkiestra przestała istnieć, bo brakowało młodzieży i instrumentów. Pomyśleliśmy jednak: skoro orkiestry działają w innych miejscowościach, to dlaczego nie u nas?- mówi Józef Paryl i dodaje, że sojusznika i pomocnika znaleźli także w wójcie gminy Wiśniowa Wiesławie Stalmachu.

- Po ogłoszeniu przez księdza naboru przyszło bardzo dużo młodzieży. Nasza Orkiestra jest młoda, a nawet bardzo młoda. Teraz procentuje jeszcze to, że powstała u nas w szkole filia Szkoły Muzycznej - mówi.

Ze starego składu Orkiestry został tylko Stanisław Drab. Dziś 70-latek dołączył do odrodzonej orkiestry, gra na trąbce.

- Wyfasowali mi nowy instrument, nie idzie się wymigać - żartuje. - Idę pomiędzy młodych, bo mam poszanowanie, ale też dlatego, żeby...akumulatory podładować. Przy młodych nabiera się temperamentu. Bo ja z nazwiska jestem Drab, ale z natury spokojny.

Jego występ w duecie z Natalią Majdą poderwał z foteli publiczność Powiatowego Przeglądu Orkiestr Dętych. Podobnie zresztą jak i występ drugiej pary: Anny Radoń i Jerzego Sukty.

- To było nasze czwarte granie tego dnia, więc wchodząc na scenę nawet nie było czasu na tremę - śmieje się Karol Poradzisz, który w orkiestrze gra na tubie. - Przy okazji innych występów, gdzie graliśmy takie góralskie utwory zdarzało się, że publiczność tańczyła. Nie wiedzieliśmy jak ludzie odbiorą nas tutaj, ale reakcja była super. O wygranej mówi: - Nic więcej nam się nie marzyło.

Przewodniczący jury prof. dr hab. Lesław Podolski mówi, że cieszy się z pojawiania się nowych utworów w repertuarze orkiestry oraz z tego, że pojawiają się solowe partie. Podkreśla jednak, że to, iż ktoś śpiewa, nie oznacza od razu, że wygra.

Muzykom z Węglówki to się udało. Góralski śpiew przy akompaniamencie orkiestry o-kazał się receptą na sukces. Pomysł na taką ludową prezentację zrodził się kilka miesięcy wcześniej po pewnym występie. - Bardzo spodobał się on publiczności, postanowiliśmy więc udoskonalić trochę repertuar i zaprezentować go na Przeglądzie Orkiestr Dętych w Myś-lenicach. Nie spodziewałem się, że spotka nas taki zaszczyt, ale bardzo wierzyłem w swoją orkiestrę i wiedziałem, że dadzą z siebie wszystko na co ich stać. No i tak się stało, z czego jestem bardzo dumny - mówi Janusz Paluch, kapelmistrz Orkiestry.

Pod jego batutą w Węglówce gra dziś 35 osób. Członkowie orkiestry mają od 12 do 70 lat. - To muzycy amatorzy, dlatego staram się jak najlepiej przekazać im wiedzę muzyczną - mówi kapelmistrz. Chwali ich za zdyscyplinowanie i chęci. Oni zaś po zwycięstwie podziękowali mu za „motywację i anielską cierpliwość”.

- Jesteśmy niesamowicie dumni i szczęśliwi - mówi Lucyna Zborowska, sołtys Węglówki.

Orkiestra to nie jedyna duma Węglówki. Po jej reaktywacji we wsi powstał też zespół Mali Węglowianie, a panie powołały Koło Gospodyń Wiejskich. I zespół i koło działają prężnie. Dzieci szykują się już do Bożego Narodzenia i przygotowują żywą szopkę. Z kolei panie z KGW szykują się do konkursu potraw wigilijnych w Inwałdzie.

- Cieszymy się z tego, że coś się u nas dzieje, bo przecież - jak mówił papież - chodzi o to, żeby nie siedzieć na kanapie, tylko coś robić, działać - mówi Józef Paryl.