Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzyka Tatr, muzyka świata...

Redakcja
Towarzystwo Przyjaźni Podhalańsko-jamajskieJFot. Archiwum prywatne
Towarzystwo Przyjaźni Podhalańsko-jamajskieJFot. Archiwum prywatne
Rozmowa z Krzysztofem Trebunią-Tutką, który znów zagra z Jamajczykami z Twinkle Brothers w czasie festiwalu Rozstaje

Towarzystwo Przyjaźni Podhalańsko-jamajskieJFot. Archiwum prywatne

Piątek, 24 lipca, godz. 20.15-22, Rynek Główny

Znów zagracie razem z Twinkle Brothers. Muzyczne współdziałanie dwóch tak skrajnie różnych, wyrazistych, określonych muzyk, współbrzmienia jakie osiągają, to fenomen. Czy muzykanci z Tatr i z Jamajki znajdują w swoim graniu coś bliskiego sobie nawzajem, coś co ich łączy?
- Na początku wypadałoby przypomnieć wielkie wyczucie, intuicję, wyobraźnię Włodzimierza Kleszcza, dziennikarza radiowego, który wpadł na pomysł takiego spotkania muzycznego. Kiedy rozpoczynaliśmy współpracę, wiedzieliśmy o sobie niewiele. My mieliśmy świadomość, że jesteśmy bardzo blisko tradycji i że tradycja jest naszym dziedzictwem, ważnym elementem naszej tożsamości.
A ja dodam, że w przypadku Trebuniów-Tutków należy to rozumieć podwójnie: i jako wspólne dziedzictwo wszystkich górali tatrzańskich, i dosłownie: Pan i Pana rodzeństwo - Hanusia, Jasiek - uczyliście się grania i duszy muzyki góralskiej od ojca, Władysława, cenionego na Podhalu prymisty. Władysław uczył się od swoich starszych braci i - razem z nimi - od ojca oraz od dziadka, sławnego dudziarza Stanisława Budza-Mroza, wpisanego w biografię Karola Szymanowskiego. Czy tradycja podobnie przekłada się na muzykę Twinkle Brothers?
- Jamajskie reggae grane przez Normana Granta jest ich tradycją. Powstało w szczególnych okolicznościach, ale wyrasta z ich duszy. To jest ta łącząca nas bliskość ideowa. Jeżeli idzie o wspólne muzykowanie, to może właśnie dlatego, że nasze tradycje są odległe, tak dobrze się dopełnia. Jeżeli nam czegoś brakuje w ich muzyce, to obecności instrumentów smyczkowych. Ale kiedy gramy razem, wyrównuje się ten brak i muzyka staje się pełna. Czujemy korzenność i jesteśmy w stanie wzajemnie się rozumieć. Wspólną muzykę budujemy z niuansów, nie umniejszając wkładu żadnej ze stron. Ale to wszystko nie przestaje być eksperymentem.
Czym ten eksperyment jest dla Pana?
- Myślę, że wspólnie kierujemy czytelny przekaz do świata; o tolerancji, wzajemnym szacunku, zamiłowaniu do tradycji, do rodzimej kultury. Fakt, że Norman Grant jest kaznodzieją rastafariań-skim, który naucza poprzez muzykę, pozwala mówić tak-że o obecności wiary. A poza tym, im dłużej gramy ze sobą, tym lepiej się rozumiemy, słyszymy, mamy większą radość.
I tak zagracie w piątek na krakowskim Rynku?
- Mam nadzieję, że ta radość wspólnego muzykowania i ta wspólna zabawa muzyką będą tu widoczne lepiej niż na płycie. Nagranie jest rejestracją jakiegoś momentu, ale to co najciekawsze, dzieje się na koncertach. A Kraków jest dla nas najważniejszy; tu w 1995 r. zagraliśmy wspólnie po raz pierwszy w studio TV w Łęgu, nie przewidując, że stanie się to kiedyś wydarzeniem kultowym.
Skoro już mowa o płycie, to powiedzmy coś o "Pieśniach Chwały", najnowszym wspólnym dokonaniu płytowym Trebuniów-Tutków i Twinkle Brothers.
- To jedna z najważniejszych płyt Trebuniów-Tutków, a mamy ich dotąd blisko trzydzieści. Żeby mogła powstać, musiało się wiele wydarzyć. I jako muzycy, każdy z osobna, i jako zespół dojrzeliśmy do takiej autorskiej wizji muzyki świata, w której chcemy znaleźć miejsce dla muzyki góralskiej.
Czy znaleźliście również wzajemną bliskość?
- Przy "Pieśniach Chwały" mój tato stwierdził, że rytmy jakie Jamajczycy wygrywają na bębnach, u nas są rytmami ciała w tańcu góralskim, czasem wytupywanymi nogami, czasem wyklaskiwanymi.
Płycie towarzyszy mała publikacja książkowa, w której znajdziemy m.in. współbrzmiące z sobą teksty poetyckie Normana Granta i - gwarą podhalań-ską pisane - Krzysztofa Trebuni. To coś nowego.
- To nie jest mój debiut. Pierwsze teksty napisałem w 1996 r. na płytę z Adrianem Sherwoodem. Zachwycają mnie tradycyjne góralskie śpiewki. Są dorobkiem pokoleń, kształtowały się, toczyły jak kamienie w Białce. Wyrastały z mentalności; ludzie mieli piękne myśli, które próbowali krótko, emocjonalnie przekazać słowem. Pisząc nowe teksty zawsze staram się wzorować na tradycyjnych.
A w muzyce?
- Tworzenie nowych nut podhalańskich jest trudniejsze. Moje nuty, podobnie jak te tradycyjne, małe dzieła muzyczne, mają specyficzną budowę, skale, tonacje; na to nakłada się interpretacja. Moją ambicją jest, żeby - jak robili to przede mną inni, choćby Knapczyk-Duch - tworzyć melodie, czyli nuty góralskie nowe, inne, ale wciąż stąd się wywodzące.
Kiedy wiadomo, że to się udało?
- Największą satysfakcję mam wtedy, kiedy mój ojciec powie, że moje nuty gra mu się tak samo jak tradycyjne.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Jolanta Antecka

Rozstaje nie tylko na Rynku Głównym

Od środy trwa w Krakowie jedenasty już Festiwal Rozstaje, który zakończy się w niedzielę. W jego ramach w piątek i sobotę na Rynku Głównym odbędą się kilkugodzinne otwarte koncerty, których gwiazdami będą jamajscy rastafarianie z zespołu Twinkle Brothers wraz kapelą Trebunie-Tutki, zespół Zakopower, a także Joanna Słowińska z krakowskimi znakomitymi muzykami.
Bo Rozstaje, przypomnijmy, to festiwal skupiony na world music, zatem prezentujący etniczne brzmienia z całego świata; to dotwarzane w muzyce tradycyjnej, to przekładane na jazz, folk czy rocka.
Zaczną piątkowe występy na Rynku o godz. 18 muzycy z polskiej Czeremszyny, połączonej z białoruskim Todarem, bardem i multiinstrumentalistą, godzinę później pojawi się Romengo z Węgier z romską wokalistką Moniką Lakatos, a od 20.15 do 22 zawładną estradą Twinkle Brothers i Trebunie Tutki .
Sobotnie występy zainaugurują o godz. 18 Słowacy z zespołów Muzicka, Fero Morong & Draguni, po nich znakomita wokalistka Joanna Słowiń-ska z towarzyszeniem sześciu muzyków przedstawi swój nowy projekt "slowinska.art.pl", by o 20.30 oddać estradę zespołowi Zakopower.
Dodajmy, że od wczoraj w festiwalowym klubie Rotunda odbywają się warsztaty muzyczne i taneczne, tam też nocą, po występach plenerowych można udać się po kolejne dawki muzyki. Wstęp oczywiście wolny.
Bilety, w cenie 40 zł, obowiązują jedynie na niedzielny koncert w sali Filharmonii wyjątkowego zespołu krakowskiego Bester Quartet, który przez wiele lat występował i nagrywał płyty dla nowojorskiej firmy Tzadik jako Cracow Klezmer Band.
Po nim Dhafer Youssef Quartet, czyli zakorzeniony w tradycji sufi tunezyjski pieśniarz i wirtuoz lutni arabskiej, któremu będą towarzyszyć Chris Jennings (Kanada) - gitara basowa, Tigran Hamasyan (Armenia) - fortepian i Mark Guilianna (USA) - perkusja. "Muzyka Youssefa rzuca czar. (...) Rytm Trzeciego Świata i technologia Pierwszego. Starożytność i nowoczesność. Sacrum i profanum" - pisano m.in. o tym występie.
(WAK)
Więcej na www.rozstaje.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski