Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Czechów nie można rzucić się na hura

Redakcja
Maciej Żurawski FOT. ARCHIWUM
Maciej Żurawski FOT. ARCHIWUM
- Jak po dwóch meczach ocenia Pan reprezentację Polski na Euro 2012?

Maciej Żurawski FOT. ARCHIWUM

ROZMOWA z MACIEJEM ŻURAWSKI, byłym reprezentantem Polski

- Skoro ciągle pozostajemy w grze o wyjście z grupy, w dodatku wszystko mamy we własnych rękach, to ocena na razie musi być pozytywna. Wierzę, że po sobotnim meczu z Czechami wszyscy będziemy się cieszyć, że Polska nadal pozostanie w turnieju.

- "Biało-czerwoni" osiągnęli dwa remisy, w dodatku identyczne. Nastroje po obu tych spotkaniach były jednak różne. Pan też wyżej ceni punkt zdobyty w spotkaniu z Rosjanami?

- Sytuacja wygląda w ten sposób, że nawet gdybyśmy przegrali z Rosją, to wiele by się nie zmieniło. Ciągle mielibyśmy szansę na wyjście z grupy. Ten remis ma jednak moim zdaniem znaczenie przede wszystkim psychologiczne. Podbudował drużynę. Generalnie uważam, że dwa punkty w dwóch meczach to wcale nie jest zły wynik. Niektórym może wydawało się, że przejdziemy przez tę grupę jak burza, wygrywając trzy kolejne mecze. Ja natomiast uważam, że wszyscy nasi grupowi rywale mają dobre drużyny, z którymi wcale łatwo się nie gra. Polska w obu meczach miała momenty lepsze i gorsze. Skończyło się na dwóch remisach i tak jak powiedziałem wcześniej, trzeba się cieszyć, że ciągle mamy szansę na wyjście z grupy.

- Mówi Pan, że Polacy mieli lepsze i gorsze momenty. Co podobało się Panu najbardziej?

- Zaimponowali mi w meczu z Rosją nasi stoperzy. Uważam, że para Wasilewski - Perquis świetnie wykonała swoje zadanie. Aż miło było patrzeć, jak czyścili nasze przedpole. Swoje zrobił też Darek Dudka, umiejętnie asekurując naszą obronę. To w ogóle był dobrze rozegrany taktycznie mecz. Rosjanie wygrali wysoko z Czechami, ale to było bardziej otwarte spotkanie. Okazało się, że jeśli dobrze zablokować środkową strefę, to ten zespół ma problemy. Arszawin potrafi wykonać świetnie prostopadłe podanie, ale w meczu z Polską takie zagrania po prostu nie przechodziły. To był klucz do tego, że Rosjanie nie mieli praktycznie klarownych sytuacji. Gola zdobyli przecież po stałym fragmencie gry.

- Po tym spotkaniu rozpoczęła się narodowa dyskusja na temat bramkarzy. Co prawda trener Smuda już wyraził swoje zdanie, ale kto Pana zdaniem powinien wejść do bramki w meczu z Czechami, Wojciech Szczęsny czy Przemysław Tytoń?

- Nie mam zdania na ten temat. To trener Smuda jest na co dzień z tą drużyną i on wie najlepiej, co będzie dla niej dobre.

- Zapytam zatem inaczej. Jest Pan zwolennikiem stawiania zdecydowanie na jednego bramkarza czy raczej stałej rywalizacji o miejsce w składzie między dwoma równorzędnymi golkiperami?

- Moim zdaniem nie ma reguły, bo w każdej drużynie mamy do czynienia z inną sytuacją, innymi ludźmi. Jeszcze raz powtórzę, to trener wie najlepiej, jakimi zawodnikami dysponuje i on wybiera tego jednego, który staje w bramce. A tak na marginesie, to chyba trzeba się cieszyć, że mamy takie dylematy, bo to oznacza, że w polskiej reprezentacji jest w tej chwili dwóch świetnych bramkarzy. Bez względu na to kto by nie wyszedł w sobotę na boisko, o obsadę tej pozycji możemy być spokojni.
- Z Czechami zagrałby Pan tak jak z Rosją, ostrożnie, z trzema defensywnymi pomocnikami czy jednak zaatakował od początku, biorąc pod uwagę fakt, że musimy wygrać, jeśli chcemy wyjść z grupy?

- Nie sądzę, żebyśmy się rzucili na Czechów na hura. Spodziewam się raczej rozważnej gry z obu stron. Oczywiście w miarę upływu czasu i wyniku, jaki będzie na boisku, pewnie taktyka będzie modyfikowana. Stawianie wszystkiego na jedną kartę od pierwszej minuty mogłoby się jednak dla nas źle skończyć. Czesi potrafią skontrować, a najgorsze, co może nam się przytrafić, to stracony gol już na początku meczu. Wtedy sytuacja zrobiłaby się bardzo trudna. Dlatego najogólniej rzecz biorąc, spodziewam się ataków naszej drużyny, ale rozważnych, z odpowiednią asekuracją w tyłach.

- Podobają się Panu generalnie te mistrzostwa?

- Bardzo. Jak na razie jest to jeden z kilku najciekawszych ostatnich tego typu turniejów. Nie ma nudnych meczów, pada dużo bramek. Czego można chcieć więcej?

- Kto dla Pana jest faworytem po początkowej fazie Euro?

- Niemcy. Maszyna ruszyła i widać, że ten zespół będzie się jeszcze rozkręcał. To, co podoba mi się w obecnej grze niemieckiej drużyny, to fakt, że do tradycyjnej solidności dołączyła finezję. Weźmy choćby podania Schweinsteigera do Gomeza w ostatnim meczu z Holandią. Była to - jak mówi reklama - absolutna perfekcja. Lepiej się już nie dało zagrać.

- Skoro jesteśmy już przy Holandii. Dla Pana to jest jak na razie największe rozczarowanie tych mistrzostw Europy?

- Na to wychodzi, bo jak popatrzymy na nazwiska, to Holendrzy powinni dojść nawet do finału tych mistrzostw. Tylko, że nie od dzisiaj wiadomo, że same nazwiska nie grają. Ja tymczasem odnoszę wrażenie, że tam nie ma zespołu, że jest zlepek świetnych piłkarzy, ale każdy chce pokazać, że jest najważniejszy w tym gronie. Tak się nie da zrobić wyniku we współczesnym futbolu. Musi być drużyna, której każdy podporządkowuje osobiste ambicje. Tylko wtedy można liczyć na sukces. Wszystko wskazuje na to, że akurat na tym turnieju Holendrzy go nie osiągną.

Rozmawiał BARTOSZ KARCZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski