MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na razie kolejka długa

Redakcja
Mimo bardzo krótkiego terminu wszystko poszło sprawnie. Nie zawiodły ani gwiazdy sceny politycznej, ani halabardnicy. Gwiazdy dotrwają do końca kampanii. Halabardnicy polegną wkrótce lub 6 maja, kiedy trzeba będzie zaprezentować listy ze stoma tysiącami podpisów.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Tej zapory nie przejdą płotki. Zakończą żywot pełen złudnej glorii po dwóch tygodniach plątania się w mediach. Dla ludzi z politycznych opłotków to wielka sprawa. Dla nas natomiast - kolejne ośmieszenie polityki, która i bez tego wielkiego poważania w narodzie nie ma.

Łącznie zgłosiło się 22 kandydatów, z których zapewne sześciu przejdzie dalej. Dziwacy, pojawiający się w każdej kampanii, nie wadzą wielkim tuzom. Nikt więc nie kwapi się do zmian ordynacji wyborczej, które odcedziłyby element farsowy z tej ważnej i poważnej operacji. Do zebrania 1000 podpisów wystarczy zdezelowany stolik i kulawy taboret plus oczywiście flaga narodowa. Znacznie łatwiej u nas zostać kandydatem na prezydenta niż zarejestrować budkę z zapiekankami. Powinno być raczej odwrotnie.

Polityka nie musi być sztywna, celebrowana, ale nie może przypominać marnego kabaretu. Pamiętam, jak w W. Brytanii poradzono sobie z problemem. Przez wiele lat kandydat na członka Izby Gmin musiał wpłacić 150 funtów i już mógł prowadzić kampanię. Przyciągnęło to osobników, przy których pacjenci szpitala psychiatrycznego byli wzorem równowagi i spokoju. Stało się to tak uciążliwe, że zagroziło powadze najważniejszej instytucji demokracji, czyli wyborów. Wprowadzono wyższą kaucję wyborczą i problem zniknął, pajacowanie stało się za drogie.

U nas można by też wprowadzić zwrotną kaucję. Powiedzmy pięćdziesiąt tysięcy złotych. Kandydat, który uzyska co najmniej 1 proc. głosów, dostanie ją z powrotem. Wszyscy poniżej tego progu pieniądze tracą. Proste, logiczne, sprawiedliwe. Wybory zgubiłyby humorystyczną otoczkę, zyskałyby więcej powagi, która im się należy.

Wiele okoliczności składa się na wyjątkowość tego dramatycznie przyspieszonego głosowania. Tragiczna śmierć urzędującego prezydenta włączyła mechanizmy nagłych wyborów. Nic nie będzie takie, jak ostatnio w polskiej polityce bywało. Niedawna żałoba i brak czasu wykluczają dęte konwencje wyborcze. Te żałosne imitacje amerykańskich obrzędów politycznych w Polsce wyglądają na parodię disco polo. Politycy wyraźnie nisko oceniają inteligencję "ciemnego ludu" i serwują nam kolorowe baloniki, telebimy, oprawę muzyczną i sztuczny entuzjazm spędzonych aktywistów. Tyle że w Ameryce trenują to od pokoleń i robią to szczerze, bo tacy są. U nas drewniany partyjny przywódca o temperamencie i wyglądzie urzędnika z małego banku na tle baloników i machania chorągiewkami wygląda śmiesznie, niekiedy smutnie.

Tego na szczęście nie będzie. Pieniądze partyjne (czyli nasze) pójdą na filmiki telewizyjne i billboardy. Wszyscy przysięgają, że nie będzie walki na haki, ale ja w to nie wierzę. Jak nie na haki, to na co? Większość kandydatów może mówić o tzw. czystej polityce, czyli o niczym. Międlą slogany, licytując się patriotyzmem, zarzucają przeciwnikom, że są gorszymi Polakami od nich. Nie mogą porozmawiać o tworzeniu dobrobytu, strategii gospodarczej, miejscu Polski w świecie, bo pojęcia o tym nie mają.

Liczę na to, że będzie kilka debat telewizyjnych najważniejszych pretendentów na ściśle określone, ważne dla nas tematy. Chciałbym poznać poglądy (i zamiary) kandydatów w sprawie wprowadzenia euro, koncepcji rozwoju ekonomicznego Polski, polityki wobec jednoczącej się Europy, strategii państwa wobec gospodarki i ludzi ją tworzących. Medycyna, oświata, prawo, bezpieczeństwo obywateli. To nas powinno interesować, a nie rytualne deklaracje o wolności i dumie narodowej, kontynuacja historycznych wojen i konfliktów sprzed kilkudziesięciu lat.

Rozpuściliśmy naszych polityków własnym lenistwem i zaniechaniem. Uznaliśmy, że demokracja działa jak zegarek, który nie wymaga ani nakręcania, ani wymiany baterii. Podstawowy błąd wynikający prawdopodobnie z tego, że przez kilkadziesiąt lat o demokracji słyszeliśmy tylko z Radia Wolna Europa. Uznaliśmy, że ten wspaniały system sam rozwiązuje wszystkie problemy.

Demokracja działa jednak tylko wtedy, kiedy miliony ludzi się nią interesują. Głosują, mądrze wybierają, kontrolują polityków, eliminują nieprzydatnych, zmuszają do wysiłku zdolnych. Wtedy są sukcesy, Na razie mamy ich za mało.

Teraz jest szansa. Poczuć swoją władzę, przeprowadzić twardą selekcję. Wybrać prezydenta do pracy. Dla Polski i dla nas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski