Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na scenie jestem jak wampir. Z partnera wysysam wszystko

Rozmawiał Wacław Krupiński
Dymna: Młoda już byłam i to długo. Nie można być całe życie młodym
Dymna: Młoda już byłam i to długo. Nie można być całe życie młodym Wacław Klag
Teatr. ANNA DYMNA o pracy nad radiowym słuchowiskiem, młodości i zawodowych marzeniach

- 15 lutego odbierzesz w Radiu Kraków Nagrodę im. Romany Bobrowskiej, a zarazem w studio jej imienia wystąpisz w premierowym słuchowisku „Dymna! Dymna!”, powstałym na kanwie sztuki Zbigniewa Landowskiego „Nefretete”.

- I to realizowanym na żywo z udziałem publiczności i transmitowanym na antenie. Wcześniej przeżywali podobne emocje odbierając tę nagrodę m.in. Jurek Stuhr, i Krzysiu Globisz...

- Będziesz wcielać się w dwie postaci - aktorkę Alicję oraz Nefretete, żonę egipskiego faraona Echnatona.

- Z tą Alicją mam trochę kłopot. Dziwna kobieta, opowiada o sobie miłosne historyjki rodem ze szmatławego brukowca, i jest raczej szmirowatą, niespełnioną aktorką....

- Na pewno jest to aktorka podstarzała.

- Jak ja.

- Jakoś nijak mi ten termin do Ciebie nie pasuje. I też Alicja jest kompletnym Twoim zaprzeczeniem - jako aktorka, i jako kobieta, nie uważasz?

- Poza wiekiem nie znajduję między nami wielu podobieństw.

- Jej nic nie zostało, tylko scena...

- ...na której chce umrzeć. Z poczuciem, że niczego w życiu nie osiągnęła. Może dlatego tak cierpi z powodu przemijania, utraty młodości... Też znam takie aktorki - botoksy, silikony. Oszukują czas, a w środku się rozpadają.

- To też zabiegi Tobie obce. Pamiętam, jak kiedyś pewna dziennikarka zapytała Cię: „A jak sobie pani radzi ze swoją tuszą?

- Wtedy zapytałam ją, ile ma lat. Okazało się, że trzydzieści. „To niech się pani za siebie weźmie, ja w pani wieku lepiej wyglądałam. Teraz to ja mam być zdrowa, czysta, dobra i mądra. A piękne niech sobie będą te młodziutkie”.

- Mamy kult młodości?

- Dziennikarze nieraz mnie pytają: Nie żal pani, że już nie jest młoda? Nie. Młoda już byłam i to długo. Nie można być przecież całe życie młodym. Człowiek się zmienia nie tylko fizycznie, przecież też dojrzewa psychicznie, nabiera dystansu. I przychodzi starszy wiek; fakt, tu cię boli, tu ci zwisa, tu ci coś jeszcze, ale to wszystko ma ogromny sens. Nefretete zachowała urodę i też cierpi, bo chciałaby się starzeć, cierpieć...

- Skoro Alicja jest Twoim zaprzeczeniem, będziesz starała się ją obronić?

- Tak, bo domyślam się, a znam takie aktorki, że za jej maską kryje się ogromny dramat - aktorki samotnej, niedocenionej, która dostała może ostatnią rolę...

- Zarazem na wstępie mówi: „Do dupy ta rola. Myślałam, że to będzie przebój...”. Też tak nieraz miałaś?

- Może mi się to kiedyś zdarzyło, ale zwykle, dostając rolę, w której nie było co grać, oddawałam ją. A wracając do tego słuchowiska, to akurat zarzut Alicji, że postać Nefretete jest martwa, jest chybiony. Nefretete - mumia jako postać - jest ciekawsza, prawdziwsza i w trakcie sztuki ożywa i człowieczeje.

- Po raz pierwszy będziesz grać sama?

- Tak, ale to jednak nie teatr, a słuchowisko. Niemniej wszystko w moich rękach. Tekst i ja.... No i wyjątkowa radiowa publiczność.

- Jak to możliwe, że w swej bogatej karierze aktorskiej monodramu jeszcze nie grałaś?

- Nigdy mnie to nie interesowało, ja kocham partnera na scenie. Jestem jak wampir - wszystko z niego wysysam, biorę, odbijam się od niego. Nie lubię stać na scenie z poczuciem „patrzcie, jak gram!”. Co innego, jak jest choć jeden partner. Kiedyś cudownie grało mi się z Tadkiem Hukiem w spektaklu „Co roku o tej samej porze”. A wiesz, jakby było cudownie zrobić coś z Jurkiem Trelą? Ostatni raz graliśmy w „Król umiera” i „Chłopcach” Grochowiaka w Starym. Jezu, jak z nim się gra! Odkąd Jurek odszedł z naszego teatru, myślę sobie, to ja już nigdy z nim nie zagram?! Albo z Hanką Polony?! Z Mariuszem Benoitem też chciałabym zagrać. To są moje marzenia. Nie monodram. Oczywiście, podziwiam aktorki monodra-mistki. I nie zarzekam się, że nigdy tego nie zrobię. Może kiedyś... Ale musiałby to być dobry literacko materiał, i wymagający, cierpliwy reżyser.

- To „kiedyś” to jest dobra perspektywa. Barbara Krafftówna długo powtarzała: „Ja ze sobą sama na scenie - to przecież onanizm artystyczny”, aż z okazji swego 60-lecia pracy uległa, i nawet z Żukiem Opalskim ów monodram „Błękitny diabeł” wyreżyserowała.

- To faktycznie - za młoda jestem.

- A jest szansa w najbliższym czasie zobaczyć Cię w podobnie cudownej roli, jak w filmie Janusza Majewskiego „Excentrycy...”?

- Na takie role to czeka się latami. Niestety.

- Szczęśliwie, jak już ustaliliśmy, młoda jesteś.

Słuchowisko w reż. Ewy Ziembli będzie transmitowane na antenie Radia Kraków i na www.radio krakow.pl (transmisja wideo) dziś o godz. 19.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski