MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na spacer

Redakcja
Wprawdzie pogoda, jak to w marcu, ale wiosna kalendarzowa już jest. A jak wiosna, to spacery. Tylko kto dziś chodzi na spacer? Gdzie Państwo chodziliście na spacery w dzieciństwie? Ja miałam bardzo szczęśliwą lokalizację - mieszkałam prawie nad Wisłą, koło mostu Dębnickiego. Na spacery można więc było chodzić we wszystkie strony świata. Na przykład na Wawel i do Smoczej Jamy. Albo wiślanymi wałami - w stronę kościoła Norbertanek. W tym kierunku można się też było wypuścić dalej - na Salwator, kopiec Kościuszki, a nawet na Bielany. Ale to były już dłuższe wyprawy, na które zabierało się koc, coś do picia i do jedzenia. Czasem rowerek czy hulajnogę, a zawsze piłkę.

Za moich czasów

Można też było iść na spacer na Dębniki, w stronę Pychowic, pojechać do Tyńca. Jeśli ktoś nie chciał zrywać z cywilizacją, pozostawały Planty. Spacerowe miejsca zapamiętane z dzieciństwa to także park Krakowski, wały nad Rudawą, Krzemionki, a także... Prokocim i Piaski Wielkie.
Na spacery chodziło się z rodzicami, później z koleżankami, a jeszcze później - z osobistymi narzeczonymi. Zmieniało się więc towarzystwo, ale miejsca wciąż były te same.
Część z nich służy spacerowiczom po dziś dzień - Błonia, wiślane wały, Wawel, Planty, Rynek, Las Wolski. Niekiedy jednak tłok w tych miejscach sprawia, że trudno tu o swobodę, ciszę i wypoczynek. A część spacerowych celów zniknęła już ze spacerowej mapy. No bo co ciekawego można dziś zobaczyć w Prokocimiu albo Piaskach Wielkich? Bloki, domki, osiedlowe uliczki, zaparkowane samochody, śmietniki.
Miejsce długich spacerów zajęły wyjazdy w okolice miasta albo w nieco dalsze rejony. W końcu na weekend można polecieć np. do Wiednia czy Paryża, ale to już ekstremalny przypadek.
Natomiast instytucja spacerów jest w zaniku. Młode pokolenie zamiast na tzw. świeże powietrze woli chodzić do handlowej galerii. Atrakcji tu nie brakuje, pogoda zawsze gwarantowana, wydać pieniądze można w sposób przyjemny. Do galerii chodzą grupami nastolatki, ale jako cel wspólnych wypraw z maluchami handlowe centra wytyczają także rodzice. Potrafią godzinami snuć się po zabudowanych, sztucznych uliczkach, wpajając swemu potomstwu przekonanie, że właśnie wszyscy razem wyszli na spacer.
A że dzieciaki z takiego "spaceru" wśród tłumu kupujących i przechadzających się w kółko wracają do domów rozhisteryzowane i rozgoryczone, ba mama i tata nie kupili im wszystkiego, czym tak bardzo chciałyby się bawić, to już inna sprawa.
BARBARA ROTTER-STANKIEWICZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski