Mimo że narciarze w grudniu długo nie mieli na czym jeździć, co zwiastowało krótszy sezon, liczba wypadków bynajmniej nie zmalała. Od 1 grudnia do końca lutego Grupa Podhalańska GOPR odnotowała ich aż 645.
Topnienie śniegu przy nasłonecznieniu w dzień i zamar-zanie w nocy spowodowało, że w wielu miejscach powstał "beton" - najbardziej niebezpieczny przy upadkach.
- Wszystkie stoki działały, były doskonale przygotowane, w 95 procentach odebrane przez służby GOPR - mówi naczelnik Grupy Podhalańskiej Mariusz Zaród. - Ale od początku było sztuczne naśnieżanie. Na niektórych stokach zdarzyło się do tej pory po 40, 50, 60, a na innych po 20 wypadków. Oprócz stłuczeń i zwichnięć kończyn były wśród nich tak ciężkie, jak otwarte złamania, urazy głowy i kręgosłupa. Liczba wypadków nie zależała od przygotowania stoków, które w większości było bardzo dobre, ale od nasilenia ruchu.
- Sezon będzie, dopóki nie przyjdzie odwilż - przewiduje naczelnik Zaród. - Sporo wyciągów zgłosiło, że będzie działać do końca marca. Skutkiem tego wypadkowa statystyka raczej nie zamknie się w trzech miesiącach.
(ASZ)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?